Auto skradzione, ubezpieczyciel robi problemy

Państwo Mazurowie walczą z ubezpieczycielem o pieniądze z polisy autocasco swojego samochodu. Auto kupione w 2012 roku, w marcu tego roku zostało im skradzione. Firma Link4 odmówiła wypłaty odszkodowania. Twierdzi, że małżeństwo wcale nie było właścicielami samochodu! Czemu więc sprzedała mu polisę?

- To był volkswagen Golf, rocznik 2008, sprowadzony z Niemiec. Auto było zakupione za pośrednictwem osoby zajmującej się sprowadzaniem samochodów. Kupiliśmy je za 5,5 tysiąca euro - wspomina Mirosław Mazur.

- W wydziale komunikacji wydano nam tablice rejestracyjne, dowód tymczasowy, auto zostało zarejestrowane - mówi Izabela Gronkowska-Mazur.

- Wykupiliśmy pełen pakiet OC + AC, za który zapłaciliśmy 1800 złotych - dodaje Mirosław Mazur.

27 marca tego roku pan Mirosław zaparkował auto jak zwykle przed domem. Gdy nazajutrz chciał pojechać do pracy, okazało się, że samochód zniknął. Zielonogórscy policjanci wszczęli dochodzenie w sprawie kradzieży auta. Jednak sprawę umorzono już po 7 dniach.

- Jeśli w pierwszych dniach nie ma możliwości wyjaśnienia sprawy, to jest ona umarzana, żeby nie funkcjonowała w statystykach spraw prowadzonych. Nie oznacza to, że policjanci przy tej sprawie nie pracują - informuje Małgorzata Barska z policji w  Zielonej Górze.

- Tak naprawdę byłem w szoku. Z drugiej strony mnie to cieszyło, bo Link4 wymagał od policji takiego dokumentu jak umorzenie śledztwa.
Powiedziałem: trudno, nawet szybciej dostaniemy odszkodowanie - mówi Mirosław Mazur.

Mazurowie wystąpili więc o wypłatę odszkodowania z autocasco. Niestety, odpowiedź firmy Link4 bardzo ich zaskoczyła:

„Link4 w trakcie likwidacji szkody ustaliło, że firma ADMISIO GmbH nie zajmuje się sprzedażą i kupnem pojazdów. Zatem umowa z dnia 07.09.2012 r. nie jest dokumentem potwierdzającym przeniesienie praw własności pojazdu na rzecz Ubezpieczonego.”

- Podczas sprzedaży ubezpieczenia nikt nie zainteresował się, czy auto jest prawnie nasze. Liczyło się tylko to, aby sprzedać ubezpieczenie - mówi Izabela Gronkowska-Mazur.

Według Link4 auto nabyte przez Mazurów do nich nie należy. Z takim stanowiskiem nie zgadza się prawnik z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

- Jest to interpretacja dosyć dowolna, w oderwaniu od przepisów powszechnie obowiązujących.  W polskim porządku prawnym mamy przepis, że nawet jeśli nabywamy od osoby nieuprawnionej, to osoba nabywająca jest w dobrej wierze, czyli w takim uzasadnionym przekonaniu, że przysługuje jej prawo własności. Wtedy staje się nabywcą - wyjaśnia Mateusz Kościelniak z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

- Ostateczny wynik w sprawie, czy został nabyty w dobrej wierze będzie po przeanalizowaniu wszystkich dowodów w sprawie. W tej sprawie został powiadomiony wydział komunikacji rejestrujący pojazd na terenie RP i zostały przygotowane materiały do organów ścigania - mówi Aneta Wikłacz z Link4. 

- Wydało nam się to szokujące, bo przez półtora roku jeździliśmy samochodem, wszystkie urzędy zarejestrowały nam go. Link4 robi wszystko, żeby nie wypłacić nam należnego odszkodowania - podsumowuje Izabela Gronkowska-Mazur.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl