Polsko-romska wojna w Andrychowie

Mieszkańcy Andrychowa boją się wychodzić z domów. W mieście wrze przez polsko-romski konflikt. Obie strony atakują w kilkunastoosobowych grupach. Ofiarami pobić są już dzieci i kobieta w ciąży. Policja ściągnęła posiłki. Po mieście krążą też patrole obywatelskie złożone z... kibiców i członków Młodzieży Wszechpolskiej.

Rozmowa z osobami, które chodzą w patrolach obywatelskich:

Reporter: Dobry wieczór.

Osoba z patrolu: Polsat i TVN kłamią. Nie rozmawiamy z pracodawcami komuny.

Reporter: A po co te patrole obywatelskie?

Osoba z patrolu: A ch… ci do tego, k….a.

Reporter: Czy to nie jest polowanie?

Osoba z patrolu: Ty polujesz na nas gówniarzu, pie...

Reporter: Dlaczego pan jest mało kulturalny?

Osoba z patrolu: Zbijaj, cwelu.

Awantura grupy Romów z polskimi sąsiadkami:

Romka: Proszę posłuchać, my mamy mieszkać sami, a oni sami…

Polka: Bo się nigdy nie zintegrujemy. Wy macie inną kulturę, a my inną, to wina urzędników. Ta pani nie umie żyć z ludźmi. Jak zwróci nię uwagę, to takie słowa lecą...

Andrychów koło Wadowic. Takie sąsiedzkie kłótnie są tu codziennością. W tym dwudziestotysięcznym mieście na stałe przebywa grupa około 120 Romów. Od kilku lat dochodzi z tego powodu do częstych konfliktów, a nawet rękoczynów.

- Strach na miasto wyjść. Mnie dwa lata temu dwa razy w sklepie pobito. Piętnastu wleciało i pobili - mówi Bolesław Pawłowski, Rom.

- Problem jest od wielu lat. Myślę, że to wina tego, że społeczność romska dostała przydziały mieszkań w centrum miasta i centrum zostało zdominowane przez mniejszość romską - uważa Tomasz Żak, burmistrz Andrychowa.

Niektórzy mieszkańcy Andrychowa zarzucają Romom, że to oni okradają samochody i miejscowe sklepy. Na dodatek uważają, że dewastują przyznane im mieszkania socjalne, tak jak w przypadku jednej z kamienic, którą po wysiedleniu Romów trzeba będzie wyburzyć.

- Jeżeli jedna grupa zarzuca, że ci drudzy są nierobami, że kradną, to za chwilę słyszymy, że oni by chcieli pracować, tylko Polacy zabierają im miejsca. Jest to konflikt na tle różnic światopoglądowych i kulturalnych - mówi Mariusz Ciarka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

- Romowie mieszkają w Andrychowie od zawsze. Są inni, dość ortodoksyjni. Nie wszyscy Romowie są doskonali. Jeżeli ktoś złamie prawo, to powinien być traktowany jak obywatel. A obywatel nie ma pochodzenia etnicznego - zauważa Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce.

6 czerwca doszło do eskalacji konfliktu. Nieznani sprawcy zaatakowali w centrum Andrychowa 30-letnią Romkę w piątym miesiącu ciąży. Kobieta była na spacerze z trojgiem swoich dzieci i trojgiem dzieci swojego brata. Tylko nam udało się porozmawiać z poszkodowanymi.

- Moje dzieci były skopane. Najgorzej dziewczynka w wieku 9 lat. Miała stłuczoną rękę i nogę, skopano też moich dwóch synów - opowiada Janina Pawłowska, której pobito dzieci oraz bratową.

- Nic się nie odezwali, tylko przybiegli i zaczęli nas bić. Kastety mieli na rękach. Ja miałam oko podbite i biodro stłuczone. Wyjechałam ze strachu do Łodzi - powiedziała nam przez telefon napadnięta Romka w piątym miesiącu ciąży.

- Nie wiemy kto to był, byli zamaskowani, 8 osób - dodaje Bożena, napadnięta  romska dziewczynka.

Na odwet nie trzeba było długo czekać. Do miasta przyjechała grupa Romów spoza Andrychowa i dokonała kilku ataków na mieszkających tam Polaków. Najpierw w miejskim parku pobito dwóch nastolatków. Obaj trafili do szpitala. Następnie kilku napastników na jednym z osiedli  usiłowało pobić piętnastolatka i siedemnastolatka.

- Wylecieli na nas z nożami. Nie zaczepialiśmy ich. Gonili nas. Oni zaczepiają wszystkich. Kradną i nie są za to karani, policja nic nie robi - twierdzą nastolatkowie napadnięci przez Romów.

- Oni nas prowokują. My nie mogliśmy już wytrzymać. Z nerwów na nich poszliśmy. Musimy się bronić. Wet za wet. Musimy bronić rodzin. Nie może być tak, że będą bili kogo będą chcieć – mówi Bronisław Huczko, Rom.

- Powinna być natychmiastowa eksmisja całej tej grupy cygańskiej. Gdzie? To problem burmistrza. Jeżeli osoby te nie przestrzegają polskiego prawa, to najlepiej je deportować poza granice - uważa Robert Winnicki z Młodzieży Wszechpolskiej.

Stojący na rogatkach miasta dom pani Wandy zaatakowano pięć dni temu. Napastnicy przeszli przez ogrodzenie i zaczęli wybijać w nim szyby grożąc starszej kobiecie narodowości romskiej.

- Powiedzieli, że nie darują i muszą pozabijać Cyganów. A mnie spalą. Ja się boję tu mieszkać, ale gdzie pójdę? Miesiąc temu kupiłam to mieszkanie - mówi pani Wanda.

- Kilka dni temu był inny przypadek. Jeden z Romów został napadnięty przez mężczyzn w kominiarkach. Jego samochód obrzucono butelkami i kamieniami - informuje Jarzy Utrata z Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.

- A następnie była próba ustawki pomiędzy obywatelami Polskimi i Romskimi. My wtedy ściągnęliśmy posiłki z kilku powiatów, wylegitymowaliśmy ponad 40 osób. Znaleźliśmy przy nich kije i paralizatory - dodaje Mariusz Ciarka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

W mieście wrze. Okazuje się, że nikt nie czuje się w Andrychowie bezpieczny. Ludzie boją się sami wychodzić z domów. Sytuację zaostrzają na każdym kroku kibice miejscowego klubu sportowego oraz członkowie Młodzieży Wszechpolskiej.

- Atakują nas skinheadzi. Przyjeżdżają z Żywca, Krakowa, Oświęcimia. Oni nienawidzą "czarnuchów" - mówi Bronisław Huczko, Rom.

Za aprobatą burmistrza od czwartku w Andrychowie,  w godzinach wieczornych na ulicę wychodzą tak zwane patrole obywatelskie. Kilkunastoosobowe grupy młodzieży krążą po mieście. Po co? Podobno ma to zagwarantować bezpieczeństwo. Miejscowe władze, policja oraz straż miejska nie radzą sobie z problemem. Do Andrychowa ściągnięto trzydziestu dodatkowych policjantów drogówki i z oddziałów prewencji z Krakowa. Mają zapewnić bezpieczeństwo w mieście. Nie wszystkim to się jednak podoba.

- Czemu te posiłki mają służyć? Inwigilowaniu obywateli, którzy biorą spawy w swoje ręce - mówi Robert Winnicki z Młodzieży Wszechpolskiej.*

* skrót materiał

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl