Szpital upadł. Pracownikom nie zapłacono
Szpital w likwidacji, po zaległych pensjach ani śladu. Byli pracownicy Szpitala Powiatowego w Kostrzynie czekają na wypłaty od 7 lat! Już nie przebierają w słowach. Ich zdaniem urzędnicy starostwa w Gorzowie Wielkopolskim, które jest właścicielem szpitala, robią wszystko, żeby ich oszukać i nie zapłacić. Kwota zaległych pensji to ponad 7 milionów złotych.
W Kostrzynie nad Odrą pielęgniarki, położne, salowe i sanitariusze od 2007 roku czekają na swoje pieniądze. Wszyscy pracowali w szpitalu powiatowym. Kiedy szpital upadł, ludzie zostali bez pracy i bez zaległych wypłat.
- Nie dostaliśmy ani grosza. To są nasze pieniądze, wypracowane. Jesteśmy prostymi ludźmi, chcemy pieniądze na normalne życie - mówi Krystyna Skrzypnik, która pracowała w Szpitalu Powiatowym w Kostrzynie jako pielęgniarka.
Pani Barbara Rosołowska w szpitalu pracowała jako położna. Szpital jest jej winien około 25 tys. zł. Pieniądze chciałaby przeznaczyć na rehabilitację męża.
- Mam prawo do wyegzekwowania swoich pieniędzy. Oni robią wszystko, żeby nas oszukać i robią to z premedytacją - mówi Barbara Rosołowska, której mąż uległ wypadkowi w pracy.
Właścicielem szpitala jest Starostwo Powiatowe w Gorzowie Wielkopolskim i to ono powinno wypłacić pieniądze zdesperowanym ludziom. Jednak starostwo tych pieniędzy nie ma. Zadłużenie szpitala to ponad 100 milionów złotych. Dla samych pracowników powinno znaleźć się ponad 7 milionów złotych.
Rozmawiamy z Dawidem Gierkowskim, rzecznikiem prasowym Starostwa Powiatowego w Gorzowie Wielkopolskim:
Reporterka: Czy władzom powiatu nie jest tak po ludzku wstyd, że ludzie muszą tyle czasu czekać na swoje pieniądze?
Rzecznik: Bardzo dobre pytanie. Z tym pytaniem zwróciłbym się do władz powiatu gorzowskiego w latach 2001-2006. Czy nie było im wstyd, że pozwalają na tak lawinowe zadłużenie szpitala?
Reporterka: Ale część władzy jest ta sama….
Rzecznik: Ale trzeba podkreślić, że to nie jest ta sama władza. Obecna władza była wtedy opozycją i zwracała uwagę na to, co się dzieje.
- Świętujemy 25 lat wolności, ale czyja to jest wolność? Chyba urzędnicza. Ci ludzie ciężko pracowali, myśmy się składali na paliwo do karetek, żeby wyjeżdżać do ludzi, do wypadków, a dziś nam mówią, że jesteśmy roszczeniowi - mówi Remigiusz Napierała, który pracował w Szpitalu Powiatowym w Kostrzynie jako sanitariusz.
Starostwo przedłużyło proces likwidacji szpitala powiatowego do 2017 roku. Zatrudnia likwidatora, który miesięcznie dostaje 15 tysięcy złotych. Zadłużenie szpitala miesięcznie przyrasta o blisko 500 tysięcy złotych.
- Ta likwidacja jest stworzona po to, żeby długi szpitala nie przeszły na powiat - mówi Barbara Rosłowska, która walczy o zaległe pensje.
- Koszt całego zespołu likwidacyjnego, pięcioosobowego to 15 tysięcy zł miesięcznie - mówi Mikołaj Sawczyn, likwidator szpitala.
Reporterka: A dużo macie pracy, bo tak od 2007 roku likwidujecie?
Likwidator: Tak, proszę zauważyć, że toczy się kilkadziesiąt postępowań, one wymagają obsługi pod względem prawnym i księgowym.
Dziś w miejscu szpitala powiatowego jest już inny szpital, niepubliczny. Starostwo chce zaciągnąć dług na spłatę zadłużenia „starego” państwowego szpitala. Ale ludzie przestali już dawno wierzyć w obietnice, że pieniądze wkrótce do nich trafią.
- Złożyliśmy wniosek o przyznanie pożyczki z budżetu państwa w wysokości 100 milionów złotych, która pozwoli zaspokoić wszystkich wierzycieli - informuje Dawid Gierkowski, rzecznik Starostwa Powiatowego w Gorzowie Wielkopolskim.
- Czy wierzymy, że w 2017 roku dostaniemy pieniądze? Przyjdą nowi ludzie, też będą chcieli stołeczki zagrzać i przedłużą to do roku pięćdziesiątego, setnego, a ten dług będzie miał kilka bilonów złotych - mówi Remigiusz Napierała, który pracował w szpitalu jako sanitariusz.
- Oni chyba wszyscy myślą, że my wszyscy wymrzemy i zapomnimy o tym - dodaje Grażyna Horodyska, która pracowała jako pielęgniarka.*
* skrót materiału
Reporterka: Aneta Krajewska