Została sama z wnukami. Prosi o pomoc

Szok! Rodzice sześciorga dzieci porzucili dwoje z nich i wyprowadzili się do wynajmowanego mieszkania. Tak twierdzi babcia dzieci, która zaopiekowała się 16-letnim Bartoszem i 13-letnim Danielem. Pani Henryka mówi, że syn i synowa nadużywają alkoholu. Niestety, nie stać jej na utrzymanie dzieci i remont zrujnowanego domu. Starsza pani potrzebuje pomocy.

Pani Henryka ma 77 lat. Mieszka w miejscowości Łęg niedaleko Mławy. Starsza pani od kilku miesięcy wychowuje dwóch wnuków. Jak twierdzi,16-letniego Bartosza i 13-letniego Daniela porzucili rodzice.

- Mieszkam u babci, bo oni (rodzice - przyp. red.) mnie nie chcą, oni chcą, byśmy z bratem poszli do domu dziecka - mówi Bartosz, wnuczek pani Henryki.

- Jak byłem ostatnim razem u mamy, to mnie wygonili - opowiada 13-letni wnuczek Daniel.

- Martwię się, co z pozostałymi dziećmi. Aż się popłakałam, bo tutaj jeszcze dwoje innych było, ale przylecieli i zabrali. A one krzyczały: babciu my z tobą pójdziemy - rozpacza pani Henryka.

Pani Henryka przez 17 lat mieszkała w domu ze swoim synem Krzysztofem, synową Ewą oraz sześciorgiem ich dzieci. Najmłodsze ma 4 lata, najstarsze 16. Niestety, jak twierdzi pani Henryka, w domu panował alkohol i awantury.   

- Nie dbali o ten dom, tylko kawa, papierosy ona od czasu do czasu piwko, a syn lubił gorzałę. Co przyjechał to z butlą, ciągle awantury były - wspomina pani Henryka.

- Matka to tak od roku zaczęła... najpierw piwo, a potem już wódka. Babcia minie przewijała, z babcią spałem - mówi 16-letni Bartosz.

- To żadni rodzice. Rodzice nie postępują tak z dziećmi. Ona nigdy nie była dobrą matką, a on nigdy nie był dobrym ojcem - uważa Wioleta Siemianowska, córka pani Henryki.

Jak twierdzi pani Henryka, jej syn i synowa swoimi dziećmi nie zajmowali się. Babcia miała zaledwie 800 złotych renty. Więc gdy wnuki nie miały jedzenia i ubrań, pożyczała pieniądze, by  mogli przeżyć.

- Niejednokrotnie docierały do urzędu jakieś informacje, że w tej rodzinie dzieje się coś złego, że jest alkohol, że dzieci chodzą głodne, a za niepłacenie rachunków, wyłączają im światło. Tylko, że nic to nie dawało - mówi Ewelina Kisiel, dziennikarka Tygodnika Przasnyskiego.

- Co mogłam, to ogarniałam. “Mama daj 50 zł, daj 80 zł”. Jak rentę dostałam, to buty chłopakowi kupiłam, bo w tenisówkach zimą chodził - opowiada pani Henryka, babcia dzieci.

Przez lata dom, w którym mieszkała rodzina nie był remontowany. Nie ma w nim łazienki ani toalety. Podłoga grozi zawaleniem.

- Niejednokrotnie była tam pani z opieki społecznej. Nie wiem czy wchodziła do środka. Jeśli nie, to nie wiem dlaczego, jeśli nie reagowała, to też nie wiem dlaczego. Dom, którego się nie remontuje, rozpada się - mówi Ewelina Kisiel, dziennikarka Tygodnika Przasnyskiego.

Pani Henryka ratowała dzieci. Jednak kilka miesięcy temu syn i synowa postanowili z domu uciec do wynajętego mieszkania. Nie zabrali ze sobą wszystkich dzieci. Jak twierdzi pani Henryka, dwoje z nich porzucili.

- Daniel pojechał do nie, chciał pieniądze na życie, chciał żeby dali dla Bartka na bilet, to go wygonili. Własne dziecko. Nie zainteresowali się, gdzie to nieletnie dziecko poszło - mówi Wioleta  Siemianowska córka pani Henryki.

Syn z synową wyprowadzili się i pozostawili długi. Dla starszej pani ich spłata i wychowanie dwóch wnuków jest niemożliwe. Syn i synowa pani Henryki nie zgodzili się na wywiad.

Pani Henryce brakuje pieniędzy na wszystko. W dodatku boi się o wnuków. Formalnie nie jest ich opiekunem prawnym. O pomoc i wsparcie poprosiła więc Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Niestety, jak twierdzi starsza pani, pomocy nie otrzymała.

- Kierowniczka powiedziała do mamy: co nas obchodzi, że pani nie ma co dzieciom dać, co nas obchodzi, że pani ma długi. Nie należy się. Niech pani wygna dzieci do rodziców. Tylko że rodzice nie chcą tych dzieci. Gdzie mama ma je wygnać? Na ulicę? - pyta Wioleta Siemianowska, córka pani Henryki.

- Ojciec wielokrotnie przyjeżdżał, zabierał dzieci, a one wracały. Jest konflikt w tej rodzinie. Nie wiem na jakim podłożu. Współpracujemy z policją, kuratorem. Sprawy są w toku - mówi Magdalena  Jarzębowska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wieczfni Kościelnej.

- Mama złożyła do sądu pozew o pozbawienie ich władzy rodzicielskiej i ustanowienie jej rodziną zastępczą - dodaje Wioleta Siemianowska, córka pani Henryki.

Pani Henryka chce zrobić wszystko, by jej wnukowie nie trafili do domu dziecka. Niestety, bez wsparcia innych będzie to bardzo trudne.

- Co ja zrobię? Muszę gdzieś ratunku szukać. Muszę te dzieci wychować - mówi pani Henryka.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl