Przejechał ciągnikiem i uciekł

Pani Aneta pomagała ojcu grodzić pole, po którym bezprawnie przejeżdżał do swojej ziemi sąsiad. W tym czasie Bogdan M. wracał ciągnikiem do domu. Pani Aneta twierdzi, że mężczyzna celowo przejechał po jej nodze, gdy próbowała go zatrzymać. Kobieta do dziś nie odzyskała czucia w części stopy.

Ciernie, mała wieś położona niedaleko Ełku. Tu 63-letni Jan Łosiewicz hoduje krowy i od lat uprawia ponad 30 hektarów ziemi. Pomaga mu córka, 28-letnia Aneta. Do maja tego roku ich życie było spokojne.

W kwietniu tego roku pan Jan stanął do przetargu na ziemię po zmarłym sąsiedzie. Mężczyźnie zależało na tym kawałku pola, ponieważ graniczy z jego działką. Licytację wygrał jednak rolnik Bogdan M.

- 15 kwietnia odbył się przetarg. Ta ziemia była wyceniona na 80 700 zł, 5 hektarów i 19 arów. Ile on chciał, tyle przebicie zrobił. Ja dałem 135 tysięcy, a on 137 i kupił. A teraz tyle pieniędzy musi zapłacić – mówi Jan Łosiewicz.

- Raz przyszedł jego brat i właśnie coś mówił, miał pretensje, tyle było podbitych pieniążków w przetargu – dodaje Aneta Łosiewicz-Pogorzelska, córka pana Jana.

Wysoka cena, za którą została sprzedana działka, spowodowała konflikt między rolnikami. Bogdan M., mając dojazd do swojej działki drogą publiczną, uparcie jeździł przez pole pana Jana, obok którego jest droga gminna. 9 maja tego roku doszło do tragedii.

- Zacząłem wbijać kołki na polu, przyjechała córka. W tym czasie M. wracał z pola z rozrzutnikiem – mówi Jan Łosiewicz.

- Machałam mu, żeby się zatrzymał. Sąsiad trochę zwolnił, ale nie chciał się zatrzymać, więc postanowiłam odskoczyć. Niestety, jednym kołem najechał mi na nogę. Tata podleciał i zaczął do niego krzyczeć, co zrobił. Wtedy cofnął, wjechał na drogę i odjechał – opowiada Aneta Łosiewicz-Pogorzelska.

Próbowaliśmy porozmawiać z Bogdanem M. Drzwi otworzyła nam jego żona.

Reporterka: Jak mąż jechał przez pole, to mógł ją wyminąć?
Żona Bogdana M.: Wymijał, ale jak się wali pałą w ciągnik… Proszę stąd jechać!
Reporterka: Po co ona w takim razie kładłaby się pod ten ciągnik?
Żona Bogdana M.: Proszę jej zapytać, co ona robi!
Reporterka: Ale jak pani wie, to niech pani powie.
Żona Bogdana M.: Ale proszę jechać stąd, bo sensacji nie znajdziecie. Z mężem pani nie porozmawia.

- Córkę zabrało pogotowie, policja pojechała za pogotowiem, pokazywałem ślady, jak cofał, co koła obrócił ciągnikiem. Policja nie zrobiła nawet zdjęcia – mówi Jan Łosiewicz.

Pani Aneta została przewieziona do Szpitala Wojskowego w Ełku, gdzie założono jej na nogę szynę. Niestety, po wypadku odczuwa ogromny ból i nie ma czucia w połowie stopy.

Kobieta postanowiła złożyć zawiadomienie do prokuratury na Bogdana M. i działania policji. Rozmawiamy z Dorotą Kowalczyk, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Ełku:

Reporterka: On uciekł z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy, tak to wygląda przynajmniej.
Rzecznik: Ale w jakim sensie nie udzielił pomocy?
Reporterka: Skoro ją przejechał, to powinien udzielić jej pomocy.
Rzecznik: Ale tam były chyba inne osoby na miejscu zdarzenia.
Reporterka: Ale to on spowodował wypadek.
Rzecznik: No, tak.
Reporterka: Dlaczego sprawca zdarzenia nie został przesłuchany tego samego dnia?
Rzecznik: Kolejność przesłuchiwania świadków zdarzenia - zależy od taktyki prowadzonego postępowania.
Reporterka: A gdyby tego dnia był pod wpływem alkoholu?
Rzecznik: No, policjanci nie sprawdzili.

- To dobrze, że ona ocalała. Gdyby przewróciła się i przejechał, to trup na miejscu – podsumowuje Jan Łosiewicz.*

* skrót materiału

Reporterka: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl