Burmistrz skazany – stanowisko zachowane

Burmistrz warmińskiego Bisztynka – Jan Wójcik został skazany prawomocnym wyrokiem za pomoc w wyłudzeniu dotacji. Razem z synem, który miał wtedy 18 lat wyłudzili 300 tysięcy złotych. Mimo wyroku burmistrz nie ma zamiaru zrezygnować ze stanowiska. Odwołać nie chce go też rada miejska. Natomiast oburzeni są mieszkańcy, ale z ich zadaniem samorządowcy się nie liczą.

Kilka dni temu Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy  wyrok olsztyńskiego sądu okręgowego. I skazał burmistrza Jana Wójcika na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat.  Za oszustwo i wyłudzenie został skazany również jego syn. 


-  Sprawa dotyczyła wyłudzenia dotacji z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Muszą oni obaj wpłacić 300 tysięcy złotych. Pan burmistrz musi zapłacić też grzywnę 20 tysięcy złotych. Wina oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości - mówi Janusz Sulima, rzecznik prasowy  Sądu  Apelacyjnego w Białymstoku.


Syn burmistrza o 300 tysięcy złotych dotacji z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wystąpił w 2005 roku. Miał wówczas 18 lat. Dotacja przysługiwała tylko młodym rolnikom, którzy dysponowali  minimum 80 - hektarowym gospodarstwem rolnym.  Mogli oni liczyć na spore dofinansowanie przy zakupie sprzętu rolniczego.


Po otrzymaniu dotacji w 2009 roku syna burmistrza sprawdził   Urząd Kontroli Skarbowej. Ustalił, że zawyżono w dokumentach wartość sprzętu rolniczego i powiadomił prokuraturę.  Śledczy ustalili, że doszło do oszustwa.

- W trakcie śledztwa przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa: wyłudzenia Pawłowi W. i  pomocnictwa w wyłudzeniu Janowi W.  -  mówi Piotr Miszczak, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.


-  Nie powinien wplątywać  w to syna, który  miał wtedy 18 lat. A efekt? Jedna i druga osoba ma wyrok - mówi Ryszard Zduniuk,  radny Rady  Miejskiej Bisztynka.


Ustalono, że Jan Wójcik zawarł z synem fikcyjne umowy sprzedaży ciągnika oraz kombajnu. Na dodatek burmistrz na podstawie sfałszowanej faktury holenderskiej firmy,  wyłudził w starostwie powiatowym dowód rejestracyjny ciągnika na dane syna. Ustalono też, że ojciec i syn spreparowali umowę użyczenia 58 - hektarów ziemi od warszawskiej spółki. Burmistrz podrobił w tym dokumencie podpisy.


-  Pan burmistrz w sposób jednoznaczny nie ustosunkował się do zarzutów. Odmówił odpowiedzi na pytania sądu czy też prokuratury. Odpowiedział tylko na pytania swojego obrońcy. Pan burmistrz popełnił przestępstwo, za które został skazany na dość surowe kary - mówi Janusz Sulima, rzecznik prasowy  Sądu  Apelacyjnego w Białymstoku.


-  To jest oburzające, to jest  skandal na skalę kraju. Taka osoba nie powinna żadnej funkcji pełnić - mówi Ryszard Zduniuk,  radny Rady  Miejskiej Bisztynka.


Teraz zgodnie z prawem burmistrza odwołać powinna Rada Miasta Bisztynka. Problem w tym, że dla niektórych radnych nie jest to tak oczywiste.


-  Postaramy się zwołać sesję, wysłuchamy burmistrza, co ma do powiedzenia i podejmiemy decyzję - mówi Zbigniew Filipczyk, przewodniczący Rady Miejskiej  Bisztynka.


Reporter:   A nie powinien pan powiedzieć:  zwołamy sesję i odwołamy pana burmistrza?


- Co powiedziałem,  to powiedziałem. I będziemy się tego trzymać - odpowiada Zbigniew Filipczyk, przewodniczący Rady Miejskiej  Bisztynka.


- Sąd wydał wyrok, określił karę. Na pewno burmistrz z  takim wyrokiem nie powinien pełnić takiej funkcji -  mówi Edyta Wrotek z  Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego.


-  Jedynym rozwiązaniem dla burmistrza  byłoby, żeby zrezygnował z funkcji dobrowolnie. Mieszkańcy miasta i gminy są zbulwersowani. Uważają, że burmistrz powinien odejść z honorem -  mówi  Ryszard Zduniuk.


Okazuje się, że radni już wcześniej stawali za burmistrzem murem. Rok  temu mimo, że na włodarzu miasta ciążyły poważne  prokuratorskie zarzuty, rada miasta przyznała mu podwyżkę.


-  Projekt uchwały sporządził sam, żeby podwyżkę otrzymać. I ją otrzymał – mówi Andrzej Grabowski z Gazety Olsztyńskiej.  *

*skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl