Przez błąd szpitala płaci za rehabilitację
Tomasz Szewczyk przez błąd szpitala musi płacić za rehabilitację. Mężczyzna przeszedł operację częściowego usunięcia guza pnia mózgu. Po zabiegu Szpital Uniwersytecki w Krakowie powinien skierować go na refundowaną rehabilitację. Zamiast tego, pacjenta odesłano do lekarza rodzinnego, który takich skierowań wypisać nie może. Świadczenie przepadło.
Tomasz Szewczyk ma 31 lat. Jako dziecko przeszedł poważną operację usunięcia guza mózgu. Był samodzielny. Niestety w zeszłym roku choroba znowu dała o sobie znać.
- Wracałem wieczorem z łazienki, podcięło mi nogi i już nie wstałem. Od tego się zaczęło – mówi pan Tomasz.
- Zrobili mu rezonans magnetyczny, okazało się, że sytuacja jest niebezpieczna, duży guz na pniu mózgu kierujący się w kręgi szyjne – dodaje Elżbieta Szewczyk, matka pana Tomasza.
Mężczyzna trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Tam przeszedł operację częściowego usunięcia guza pnia mózgu. Mężczyzna przez kilka dni walczył o życie.
- Lekarze dawali mu 50 procent szans. Zapytali mnie drugiego dnia, czy jestem przygotowana na kalectwo syna – wspomina Elżbieta Szewczyk.
W październiku zeszłego roku pan Tomasz został wypisany z krakowskiego szpitala do domu. Mężczyzna wymagał całodobowej opieki rodziny. Najgorsze były pierwsze miesiące, leżałem na łóżku i nie umiałem się obrócić ani nic. Miałem nerwicę lękową, w ciągu 24 godzin spałem tylko godzinę, bo mi było duszno, dławiłem się – opowiada pan Tomasz.
Kiedy mężczyzna był wypisywany ze szpitala, jego matka poprosiła lekarza o skierowanie syna na rehabilitację neurologiczną. Ale skierowania nie dostała.
- Dwa razy go prosiłam, powiedział, że wszystko wypisze lekarz rodzinny – mówi Elżbieta Szewczyk.
- Odpowiedział, że on tego zaświadczenia wypisać nie może, że od tego jest klinika, w której się operowałem i ci lekarze powinni to wypisać – dodaje pan Tomasz.
Mijały kolejne tygodnie, chory mężczyzna leżał w domu bez skierowania na rehabilitację, a jego matka krążyła między kolejnymi lekarzami. W końcu okazało się, że minęło 30 dni od wypisu ze szpitala i bezpłatna rehabilitacja panu Tomaszowi już nie przysługuje.
- Błędem było poinformowanie pacjenta, że powinien się udać do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej w celu otrzymania skierowania na rehabilitację, bo taki lekarz nie ma do tego uprawnień – mówi Jolanta Pulchna, rzecznik małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Ale szpital do winy się nie poczuwa. Zdaniem władz Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie lekarze postąpili prawidłowo.
- Stoimy na takim stanowisku, nie mogę nic więcej powiedzieć, bo nie mam takiej wiedzy. Dostałam informację od naszych władz szpitalnych, że takie są procedury i możliwości – powiedziała Anna Drukała, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Rodzina ma prawo czuć się w tej sytuacji wprowadzona w błąd przez szpital, zwłaszcza że jest to placówka z dużym doświadczeniem. Ta sytuacja jest dla nas zaskakująca, będziemy ją wyjaśniać – zapowiada Jolanta Pulchna, rzecznik małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
W lutym tego roku, po kilku miesiącach od wyjścia ze szpitala, pan Tomasz rozpoczął rehabilitację w specjalistycznym ośrodku w Limanowej. Przez błąd szpitala rodzina chorego mężczyzny musi za to płacić kilka tysięcy złotych miesięcznie z własnej kieszeni.
- To jest od 2 do 6 tysięcy złotych. Rodzice to wszystko pokrywają. Jest ciężko, ale warto – mówi pan Tomasz.
- Pan Tomek jest przystosowany do pozycji siedzącej, teraz rozpoczął naukę chodu. Wymaga jeszcze asekuracji, ale idzie mu to dobrze, jest kontrola moczu. Nie wymaga cewnikowania, otworzył się, jest pełny wiary, że będzie dobrze – mówi Elżbieta Madej-Słowińska, lekarz z oddziału rehabilitacji neurologicznej Rehstab w Limanowej.
Pan Tomasz wymaga jeszcze długiej, intensywnej rehabilitacji. Rodzina mężczyzny ma żal do krakowskiego szpitala, że przez brak jednego papierka, musi za to płacić.
- Przez niewiedzę lekarzy zostaliśmy skazani na rehabilitację komercyjną. Przez to, że nie pomogli nam, jak innym ludziom z ich kliniki, którzy przebywają tu w Limanowej – podsumowuje Elżbieta Szewczyk, matka pana Tomasza.*
* skrót materiału
Reporterka: Paulina Bąk