Zakopane noworodki. Matka wolna

Obok domu 42-letniej Beaty K. policja odkryła czworo zakopanych noworodków. Kobieta twierdzi, że dzieci urodziły się martwe. Prokuratura postawiła jej zarzut poczwórnego zabójstwa. W spawie wciąż jest jednak wiele niejasności. Czy to możliwe, by jej mąż nie wiedział o ciążach? Czy nie wiedzieli sąsiedzi? Kilka dni temu kobietę wypuszczono na wolność.

Strzeszów – mała wieś w województwie zachodniopomorskim. Na jeden z tamtejszych domów, pół roku temu patrzyła cała Polska. W lutym policjanci dokonali tam makabrycznego odkrycia. Na posesji zakopane były zwłoki noworodka, dziecka 42-letniej Beaty K.

- Jeden z członków rodziny zawiadomił o tym, że w przeszłości Beata K. urodziła dziecko, którego zwłoki zakopała następnie w ogródku - mówi Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Prawdopodobnie synowa straciła to dziecko. Pięć lat leżało w ziemi. Sąsiedzi to nie patrzą, ja tak samo tu mieszkałem i nic nie wiedziałem - twierdzi teść Beaty K. 

- Ten pierwszy moment, to był olbrzymi szok. Zdawało mi się to nieprawdopodobne.  W tej rodzinie absolutnie nie było patologii. Pani Beata uchodziła w środowisku za kobietę bardzo pracowitą. Nie pracowitą, ale bardzo pracowitą - podkreśla Józef Szott, wiceburmistrz Trzcińska-Zdroju.

- W tym domu był terror. Wszędzie ją ganiali do roboty, wszędzie. Za…, jak wół. A jej mąż, to był leser, nygus pierwszej klasy. Podobno za granicę wyjeżdżał do pracy, tylko nikt pieniędzy nie widział - mówi znajomy Beaty K.

W trakcie śledztwa okazało się, że na posesji Beaty K. zakopanych może być więcej dzieci. W maju policjanci udali się tam więc po raz kolejny. Z ziemi wykopali pięć foliowych worków. Były zakopane tuż obok wychodka. W trzech z nich znajdowały się szczątki noworodków.

- Mamy jeszcze dwa niepotwierdzone przypadki. Nie wiadomo, co się znajdowało w tych workach. A wszystkie worki były podobne. Być może tych dzieci było nawet sześcioro - mówi Paweł Sławiński, dziennikarz portalu Chojna.24.

- Beata K. składała wyjaśnienia. Przyznała się do tego, że urodziła dzieci, opisała okoliczności, w jakich odbyły się te porody. Natomiast kwestionuje fakt, że dzieci te urodziły się żywe.  Materiał dowodowy uzasadniał postawienie zarzutów tylko Beacie K. - informuje Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Jej mąż na pewno wiedział o tym i na pewno brał w tym udział. Kobieta, jak urodzi dziecko, to jest na tyle silna, żeby dół wykopać i wrzucić dziecko do dołu? Ja nie wierzę w cuda, że on nie wiedział - mówi znajomy Beaty K.

- Zamykamy temat. Chce się pan dowiedzieć, jest komisariat policji. Nie ma tematu! Straciłem wszystko, koniec - powiedział nam mąż Beaty K.

Kobieta została zatrzymana. Prokurator postawił jej zarzut poczwórnego zabójstwa. W trakcie śledztwa okazało się, że Beata K. w przeszłości próbowała już pozbyć się dziecka. 18 lat temu wyrzuciła swoją nowonarodzoną córkę na śmietnik.

- Wszyscy przypuszczali, że to był szok poporodowy. Młoda dziewczyna urodziła dziecko w małej miejscowości i dlatego tak postąpiła - mówi Józef Szott, wiceburmistrz Trzcińska-Zdroju.

Kilka dni temu w sprawie Beaty K. nastąpił nieoczekiwany zwrot. Sąd uchylił jej areszt. Stwierdził, że prokuratura nie ma wystarczających dowodów na to, że kobieta dopuściła się choćby jednego zabójstwa. Wciąż nie ma bowiem wyników sekcji zwłok zakopanych na jej posesji dzieci. Rozmawiamy z Tomaszem Szajem z Sądu Okręgowego w Szczecinie:

Reporter: Co, jeżeli dalsze śledztwo wykaże, że ta kobieta jest winna, ale kiedy przyjdzie do jej zatrzymania, okaże się, że uciekła, ukryła się przed wami? Co wtedy?
Sędzia: Wtedy będzie poszukiwana, ale takiej możliwości nie można zakładać na ten moment. Reporter: Jest to możliwe prawda?
Sędzia: Jest to tylko hipotetycznie możliwe.

Beata K. obecnie jest na wolności. Nie mieszka już z mężem. Wyprowadziła się ze Strzeszowa i zamieszkała u swojej rodziny. Jej dwie nieletnie córki trafiły do rodzin zastępczych. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle wrócą do matki.

- Ja myślę, że to małżeństwo już się skończyło. Mnie się zdaje, że ona z tym wszystkim została sama i może to ją przerosło - mówi Maria Kłos, znajoma Beaty K.

- Ja uważam, że na ławie oskarżonych powinny się zasiąść też inne osoby, które być może nawet bardziej zawiniły, niż ona - podsumowuje Józef Szott, wiceburmistrz Trzcińska-Zdroju.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl