Samosąd we wsi. Skopali, wrzucili do kanału

Mieszkańcy wsi Banie dokonali samosądu na mężczyźnie podejrzanym o gwałt na 14-letnim chłopcu. Skopali go i porzucili w pobliskim kanale. 30-letni Artur B. nocował w domu chłopca po libacji alkoholowej. Jest w areszcie. Teraz, kiedy emocje opadły, mieszkańcy Bań zaczęli go bronić.

- Robił krzywdę dziecku i odpowie za to? Nie. Na przywitanie dostanie z buta w pysk – zapowiada jeden z mieszkańców wsi Banie.

Tragedia 14-letniego chłopca miała się rozegrać we wsi Banie w województwie zachodniopomorskim. Jego matka, pani Monika zaprosiła na libację alkoholową swoich dwóch znajomych. Jeden z nich, 30-letni Artur B. miał w nocy molestować chłopca.

- Doszło niby do jakiegoś gwałtu, ale jeszcze tam nie są przekonani, czy to był gwałt czy nie. Chłopak został osadzony, ja osobiście go znam. Nigdy nie było żadnych przesłanek, że coś takiego w sobie posiada, żeby zgwałcić chłopaka – opowiada jeden z mieszkańców Bań.

- Mogę jedynie potwierdzić, że w sprawie dotyczącej molestowania seksualnego śledztwo prowadzi gryfińska prokuratura. Zdarzenie miało miejsce z 4 na 5 lipca w Baniach. Sprawca tego czynu, 30-letni mężczyzna, został ujęty i tymczasowo aresztowany na 3 miesiące – mówi Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Mieszkańcy Bań nie mogą uwierzyć w to, co mówi się o tamtej nocy. Według nich Artur B. jest niewinny, a oskarżenia o molestowanie to jedynie pomówienia. Rodzina 14-latka nie zabiera głosu w tej sprawie.

- Dla mnie to było szokiem. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć w to, żeby Artur miał jakieś skłonności homoseksualne. Mieszkamy od 30 lat pod jednym dachem – mówi pan Henryk, krewny Artura B.

- Normalny chłopak, nie stwarzał problemów – dodaje jeden z mieszkańców Bań.

Pani Monika, matka chłopca, zanim zgłosiła sprawę domniemanego gwałtu na policję, powiadomiła o zajściu mieszkańców Bań, którzy sami postanowili wymierzyć sprawiedliwość. Pobili Artura B. i wrzucili go do pobliskiego kanału.

- Z tego, co się później dowiedziałem, to mieli go linczować ci koledzy, z którymi on tam przebywał – mówi pan Henryk, krewny Artura B.

- Owszem, takie informacje do nas dotarły, ale są to informacje, które dotarły za pośrednictwem mediów. W czasie wyjaśnień podejrzany potwierdził fakt, że został uderzony przez osobę będącą jego znajomym. To są wszystkie informacje, które przekazał w tej sprawie – opowiada Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Mieszkańcy Bań nabrali wody w usta. Nie chcą komentować ani domniemanego gwałtu, ani tym bardziej linczu na Arturze B.

- Nic tu się o tym nie mówi. My to raczej mamy swoje problemy – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców.

- Nikt nie chce nikomu wejść w drogę, jest zmowa milczenia – dodał inny.*

* skrót materiału

Reporterka: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl