Bój o dziecko, z narkotykami w tle

Do naszej redakcji zgłosił się pan Przemysław Jankowski z Wrocławia. Mężczyzna walczy o możliwość wychowywania swojego trzyletniego syna Jonatana. Problemy zaczęły się dwa lata temu, kiedy rozwiódł się ze swoją żoną. Od wspólnych znajomych zaczął dowiadywać się, że była żona organizuje huczne imprezy, zostawia syna samego i podaje mu silne leki psychotropowe.

- Problem w tym, że po rozwodzie z moją małżonką zaczęła się źle prowadzić i nie dbać o syna. Zaczęły się  imprezy w domu z udziałem dziecka – mówi Przemysław Jankowski,  który  walczy o opiekę nad synem.


Pan Przemysław twierdzi, że na początku zeszłego roku zatelefonował do niego jeden ze znajomych byłej  żony, który brał u niej udział w imprezach. Mężczyzna podobno obawiał się, ze dojdzie do tragedii. Ponieważ mieszka za granicą, swoje zeznanie złożył u notariusza. Udało nam się z nim porozmawiać.


-  Imprezy były bardzo często u Ani. Było tam bardzo dużo narkotyków i alkoholu. Imprezy były co weekend.  Zdarzało się tak, że dziecko było w drugim pokoju – mówi znajomy byłej żony  pana Przemysława.


Ponieważ ojciec dziecka podejrzewał, że jego syn często zostaje sam bez opieki,  w marcu 2013 roku wynajął prywatnych detektywów.  Ci zaczęli śledzić matkę dziecka. Okazało się, że pan Przemysław się nie mylił.


-  Ustaliliśmy, że matka dziecka udała się do dyskoteki, bawiła się i piła alkohol. Stwierdziliśmy,  że syn tej pani był w mieszkaniu. Poinformowaliśmy pana Przemysława – mówi Marek Pohnke, prywatny detektyw.


Kiedy Pan Przemysław przyjechał na miejsce, wezwał policję oraz  pogotowie ratunkowe.  Okazało się,  że klucze do mieszkania, gdzie znajdowało się tylko dziecko i duży pies,  ma sąsiadka mieszkająca piętro wyżej.


-  Sąsiadka  miała  zawiadomić matkę, jak coś usłyszy. Na parapecie leżał woreczek z białym proszkiem. Funkcjonariuszka to zabezpieczyła, była to amfetamina i dwie tabletki ekstazy. Postępowanie umorzono ze względu na niewykrycie sprawcy  - mówi pan Przemysław.


- Został wniesiony wniosek w trybie nieprocesowym o zmianę wyroku rozwodowego w przedmiocie powierzenia władzy rodzicielskiej. Ta zmiana ma polegać na tym, aby ustanowić miejsce pobytu i tę władze rodzicielską powierzyć mojemu mocodawcy, ojcu dziecka – mówi Marcin Muśnicki,  adwokat pana Przemysława.


Ojciec Jonatana dowiedział się też od sąsiadki, że matka źle troszczyła się o synka. Matka dziecka zaprzecza wszystkim informacjom  podawanym przez pana Przemysława. Twierdzi, że były mąż chce ją zniszczyć, a świadków, którzy zeznają przeciwko niej, zastraszył lub przekupił.  Nie ma na to jednak  żadnych dowodów.


- Często przychodziła do mnie po mleko. Jak dostała mleko w proszku nie wiedziała co z nim zrobić. Późno wracała do domu. Przychodziła, pożyczała mleko, a miała na papierosy, alkohol, benzynę czy fajne ciuchy – mówi pani Karolina, dawna sąsiadka byłej żony pana Przemysława.


W ręce ojca dziecka wpadły fotografie z imprezującą byłą żoną. Na dodatek na kilku z nich widać, jak kobieta wciąga do nosa biały proszek.  Matka dziecka twierdzi, że narkotyków nigdy nie zażywała, a zdjęcia zostały zrobione podobno dla wygłupów. 


- Na tych zdjęciach nie ma nic złego. Ja nie brałam narkotyków. Zdjęcia miały pokazać, że jestem wyluzowana, bo mój mąż twierdził, że nie jestem – mówi była żona pana Przemysława.


Pan Przemysław dziwił się, także dlaczego jego syn potrafi spać po dwanaście, a nawet czternaście godzin na dobę. Wydało mu się to podejrzane. Podczas spotkań dziecko było ospałe. Kiedy 28 grudnia 2013 roku zabrał syna na weekend, postanowił zrobić mu badania.


- W krwi  wykryto  benzodiazepinę. Jest to substancja zawarta w nasennych lekach psychotropowych. Były imprezy w jej domu, a dziecko się nie budziło. Zaczęło mi to się składać w jedną całość, dlaczego podczas imprez dziecko się nie budzi – mówi pan Przemysław.


Pan Przemysław postanowił, że dziecka nie odda. Po miesiącu wrocławski sąd zadecydował, ze jego syn trafi do rodziny zastępczej. Od tego czasu Jonatanem opiekują się dziadkowie od strony matki.  Ojcu dziecka pozwalają się widywać w ich towarzystwie raz w tygodniu i to zaledwie przez dwie godziny. Sytuacja taka potrwa dopóki prokuratura nie zakończy śledztwa.  Nie jest to jedyna sprawa Jonatana, jaką zajmuje się wymiar sprawiedliwości. Wnuka  praktycznie w ogóle nie widziała  od pół roku matka pana Przemysława. Postanowiła  więc dochodzić swoich spraw na drodze sądowej.


-  Oni chcą, żeby wnuk zapomniał o nas,  o mnie,  o kuzynach.  To jest zemsta,  bo  syn odszedł,  ułożył sobie życie -  mówi pani Krystyna, matka pana Przemysława. *


*skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl