Wspólna ściana, ale nie problem
Przy ulicy Okulickiego w Radomiu znajduje się kamienica, w której przez lata pani Maria Nowicka prowadziła sklep, a z czasem została właścicielem całego budynku. Nigdy nie miała dobrego kontaktu z właścicielem nieruchomości przylegającej do jej budynku. Jednak konflikt zaostrzył się, kiedy pani Maria chciała wyremontować ścianę wspólną. Sąsiad na to zgody nie wyraził, a bez remontu może dojść do tragedii.
W Radomiu mieszka pani Maria Nowicka. 85-letnia kobieta jest samotna. Przeszła kilka ciężkich operacji. Chodzi o kulach, z trudem stawia kroki. Schorowana pani Maria nie może spać spokojnie ponieważ ściana domu, którego jest właścicielk,ą może się zawalić. Wszystko przez upór sąsiada.
- Sąsiad powiedział : Nowicka zdziwi się, jak ja jej pozwolę to ocieplić. Teraz jak się szczyt zaczął sypać, odpadła blacha, to cały czas woda wcieka w ściany i cegły - mówi Maria Nowicka, która nie może wyremontować swojego domu.
- W tej sprawie była sprawa sądowa, jest orzeczenie biegłego i nic więcej nie mam do powiedzenia – mówi Zbigniew F., sąsiad pani Marii.
Kilka lat temu pani Maria zaczęła ocieplać ściany kamienicy. Nie obyło się bez problemów. Sąsiad nie pozwolił postawić rusztowania na swojej posesji. To nie koniec kłopotów, ściana wspólna nadal nie jest ocieplona, a cegły spadają na dach Zbigniewa F. i ulicę.
- Przez kilka lat woda wsiąka w cegły. Obaj biegli, to samo twierdzą, że to się zawali – mówi pani Maria.
- Stan tej ściany szczytowej jest przedawaryjny. W niedługim czasie ta ściana może się zawalić na sąsiednią posesję, na dach sąsiedniego budynku – mówi Jan Chmiel, rzeczoznawca.
Sprawa trafiła do sądu. Biegły sądowy i rzeczoznawca, którego wynajęła pani Maria zgodnie stwierdzają, że ściana wymaga remontu, ponieważ grozi to katastrofą. W kolejnej części ich opinie różnią się.
- Drugi biegły uważa, że ściana powinna być wyremontowana, ale jednocześnie uważa, że nie można postawić rusztowania. Moim zdaniem, to biegły bardzo się myli - mówi Jan Chmiel, rzeczoznawca.
Pani Maria porusza się z trudem. Wydaje się, że urzędy nie zwracają na to uwagi. Odsyłają panią Marię z jednej instytucji do drugiej, a i tak kobieta nie może rozwiązać swojego problemu. Przez upór sąsiada i braku reakcji urzędników, może dojść do tragedii - Najgorsze jest to, że jak się zawali, to jest przy przystanku, przy ulicy, tam zginą ludzie, może zginąć matka, dziecko, to jest najgorsze - mówi pani Maria. *
*skrót materiału
Reporterka: Angelika Trela