Zamiast pracy - kredyt

Oferty pracy są umieszczane w różnych portalach internetowych, dla bezrobotnych jest to główne miejsce poszukiwań. Jednak trzeba być bardzo ostrożnym w przekazywaniu danych osobowych w trakcie wirtualnej rekrutacji. Przekonał się o tym pan Marcin z Krakowa. Znalazł w Internecie ofertę pracy dla kierowcy, wypełnił formularz podając swoje dane. Jak okazało się, pracy nie dostał, ale na jego nazwisko próbowano wziąć kredyty.

Pan Marcin Sarnecki z Krakowa poszukiwał pracy jako kierowca. Znalazł ogłoszenie prywatnej firmie  z Wrocławia. Mężczyzna wysłał swoje CV  i czekał na telefon.


- Po kilku dniach ktoś do mnie zadzwonił i zaproponował  mi pracę jako kierowca. Ja wysłałem  dokładnie swoją ankietę osobową i ksero dowodu. Po dwóch dniach wysłał mi umowę o pracę, ubezpieczenie grupowe  – mówi Marcin Sarnecki,  który został oszukany.


-  Każda sytuacja skanowania, kserowania dowodu osobistego  bądź zostawania go w zastaw za coś powinna budzić nasze zainteresowanie i niepokój. Wstawianie dowodu do formularza on-line może być niebezpieczne -  mówi Wojciech Rafał Wiewiórowski,  Generalny  Inspektor Ochrony Danych Osobowych.


Kierowca  czekał na odpowiedź, kiedy ma stawić się do pracy.  Niestety odpowiedź nigdy nie przyszła.  Dosłał jedynie lakoniczną informację przez e-mail od przyszłego pracodawcy. Milczał również telefon komórkowy firmy.


- Przyszła mi odpowiedź, że  ze względu na to, że wycofał się kontrahent , nie jest w stanie zapewnić pracy  - mówi pan Marcin.


Zdesperowany pan Marcin trafił do właściciela wrocławskiej firmy. Okazało się, że ktoś podszył się pod jednoosobową firmę pana Krzysztofa. Fikcyjnie chciał zatrudniać ludzi, żeby pozyskiwać dane osobowe. Do czego dane były potrzebne? Do wyłudzana kredytów.


- Zadzwonili do mnie z banku z zapytaniem czy taka  osoba u  mnie pracuje.  Odpowiedziałam,  że jestem jednoosobową firmą i nikogo nie zatrudniam. Po miesiącu zadzwonił do mnie pan, że podpisał ze mną umowę o pracę - mówi Krzysztof Kowalski,  właściciel wrocławskiej firmy.

-  Próbowali wziąć  trzy kredyty. Oprócz dwóch banków, w parabankach też próbowali - mówi pan Marcin.


- Poprosiłem o przesłanie dokumentów, na tych dokumentach zobaczyłem nie swoją pieczątkę i nie swój podpis -  mówi pan Krzysztof.


Pan Marcin pracy nie dostał. Za to próbowano wyłudzić na niego trzy kredyty. Mężczyzna zastrzegł swój dowód i zgłosił sprawę na policję.


-  Osoba, która szuka pracy ma  dawkę zaufania do innych ludzi. Popełnia błędy,  gdzieś nasza czujność jest uśpiona -  mówi Marcin.


- Może są takie osoby, które po tym jak dostały wiadomość ,  że firma nie otwiera filii w Krakowie, dali sobie spokój  i nie wiedzą, że dane, które podali dalej,  krążą i mogą być na nich brane kredyty – mówi pan Krzysztof. *

*skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl