Znieważa, ubliża, uprzykrza życie

Mieszkańcy kamienic przy ulicy Długosza w Słupsku boją się wyjść na ulicę. Wszystko przez nieobliczalnego sąsiada Andrzeja B. Lokatorzy mówią, że mężczyzna straszy i ubliża słabszym. W dodatku tuż pod ich oknami urządził sobie mały tartak. Całymi dniami piłuje deski i tnie drewno piłą mechaniczną. Od 14 lat nie płaci czynszu.

Mieszkańcy kamienic nie czują się bezpiecznie. Boją się wyjść na podwórko, czy zapraszać gości. Wszystko przez jednego sąsiada, który próbuje podporządkować sobie całe osiedle.

- Siedzę w domu i czuję niesamowity smród. Patrzę w okno, tak jak każdy z sąsiadów, co się dzieje, a ten pan właśnie swoje odchody podlewa – opowiada Czesława Woronowicz, mieszkanka sąsiedniego bloku.

- Każdy boi się wejść w konflikt z tym człowiekiem, on jest w pewnym sensie chory. Przecież nie można w ten sposób, że zaanektował całe podwórko. Tu okna nie idzie otworzyć, przecież my musimy oddychać – żali się Krystyna Nowak, sąsiadka Andrzeja B.

- On wyłapuje samotne kobiety, które mieszkają same i robi niesamowitą im jazdę. Mówi, kto ma do kogo przychodzić – mówi Teresa Grabowska, mieszkanka kamienicy.

Andrzej B. był karany za znęcanie się nad swoją żoną. Od 14 lat mieszka przy Długosza i jak twierdzą jego sąsiedzi, znęca się nad nimi. Pani Teresa boi się sama wychodzić z domu. Od lat na podwórku słychać obelgi i ubliżanie. Sprawa trafiła do sądu.

- Wieczorami, nocą tłucze po szybach, że niby duchy chodzą albo w drzwi drapie. Wiecznie stoi pod oknami, drzwiami, zawsze podsłuchuje – opowiada Teresa Grabowska, mieszkanka kamienicy.

- Z udziałem pana B. toczą się sprawy karne dotyczące znieważania oraz zniesławiania osób. Przede wszystkim chodzi o osoby zamieszkujące przy ul. Długosza. Okazało się, że jest osobą z zaburzeniami osobowości, o osobowości paranoidalnej - informuje Krzysztof Obst, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku.

Mieszkańcy skarżą się na tartak Andrzeja B. Całymi dniami mężczyzna zwozi deski i stare okna. Sąsiedzi nie mogą korzystać z pokoi od podwórka ani otwierać okien.

- Okna są przywożone 2-3 razy dziennie, w dużej ilości. Ciągle słyszymy tłuczenie szyb, piłowanie desek, często używa piły motorowej – mówi Teresa Grabowska, mieszkanka kamienicy.

- Prosiłem Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej o skasowanie tego tartaku. Odpowiedzieli, że na siłę tego nie zrobią, bo nie będą się z panem B. tułać po sądach – opowiada Zenon Przytulski, który pomaga pani Teresie.

Andrzej B. nie zgodził się na rozmowę przy sąsiadach. Postanowił nam wyjaśnić sprawę w pobliskim parku.

Andrzej B.: Mamy do czynienia z wyjątkowo patologicznym środowiskiem. Gdy trzeba, to oni nic nie widzą, nic nie słyszą. Prawdopodobnie Teresa Grabowska została zobowiązana do jakiejś intensywnej stymulacji dziecka, o czym nie ma dziś pojęcia i nigdy mieć nie będzie, bo jest to pijaczka i wyrodna matka.
Reporterka: Oni panu zarzucają, że utrudnia im pan życie.
Andrzej B.: Utrudniam im chlanie alkoholu! Libacje nocne, etc. Ja nie byłem w życiu podpity nawet.
Reporterka: Jak często piją alkohol? Codziennie?
Andrzej B.: Nie, wystarczy raz w tygodniu i to już jest często. Jeden drugiego broni, jeden na drugiego coś ma. Uwzięli się na mnie, bo wiedzieli, że ja to rozwiążę! Zawsze bezprawiu się przeciwstawię!

Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku, które administruje tą kamienicą, od lat otrzymywało pisma mieszkańców dotyczące uciążliwego sąsiada. Trzy lata temu zapadł wyrok eksmisji. Do tej pory go nie wykonano.

- W 2011 roku sąd w Słupsku wydał klauzulę wykonalności, która dotyczyła prawa do lokalu socjalnego. W maju bieżącego roku wskazaliśmy zainteresowanemu lokal, jednak zainteresowany się do niego nie przeniósł. Z racji tego złożyliśmy wniosek nadania klauzuli wykonalności dotyczącej opróżnienia i wydania lokalu – informuje Klaudia Godlewska, rzecznik prasowy Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku.

- Klauzula wpłynęła 18 czerwca tego roku. Przeciętnie w naszym sądzie załatwianie sprawy klauzulowej trwa do dwóch miesięcy, więc myślę że lada moment klauzula powinna zostać nadana – mówi Krzysztof Obst, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku.

Kłótnia Andrzeja B. z sąsiadami:

Reporterka: Dlaczego pan się nie chce stąd wyprowadzić, przecież ma pan inne mieszkanie przydzielone?
Andrzej B.: Dlatego, że nikomu tu nie zrobiłem krzywdy, nikogo zaczepiłem, to mnie zaczepiają. Pani administrator ukryła bardzo poważne przestępstwo, które spowodowała Teresa Grabowska. Chodzi o zagrożenie życia i zdrowia ludzkiego. Zatuszowano to.
Sąsiadka: Ale jakie przestępstwo, proszę powiedzieć?
Andrzej B.: Świnia też się prosi! *

* skrót materiału

Reporterka: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl