Sam z sześciorgiem dzieci. Ojciec prosi o pomoc

Pomóżmy dotkniętej tragedią rodzinie. Żona pana Piotra zmarła miesiąc temu. Załamany mężczyzna został sam z sześciorgiem dzieci. W dodatku nie może porozumieć się z swoją teściową - właścicielką mieszkania, które zajmuje. Z pomocą rodzinie przyszła gmina, która znalazła większe mieszkanie. Niestety, wymaga ono generalnego remontu. Liczymy na pomoc widzów Interwencji.

- Najbardziej mi brakuje mamy, cały dzień i całą noc – mówi mała Patrycja.

- Ostatni raz widziałem mamę w czasie komunii. Powiedziała mi, że mam się opiekować tatą i młodszym rodzeństwem – dodaje Jakub, syn pani Lucyny i pana Piotra. 

Jeszcze rok temu byli szczęśliwą rodziną. Pani Lucyna, pan Piotr i ich sześcioro dzieci. Najstarsze ma 13 lat, najmłodsze rok. Dwa miesiące po urodzeniu najmłodszej córki Dagmary, pani Lucyna zaczęła źle się czuć.

- Żona urodziła Dagmarę i dwa miesiące później poszła do szpitala. Stwierdzili, że to guz złośliwy  osierdzia, na tej głównej żyle. Zaczęliśmy jeździć po szpitalach, lekarze dawali jej czas do grudnia, przeżyła rok, do komunii syna. Żyła dla dzieci – opowiada Piotr Terpiłowski.

Pani Lucyna bardzo chciała żyć. Niestety miesiąc temu przegrała walkę z chorobą.

- Mama w niebie jest, patrzy się na nas, sprawdza co my robimy, czy jesteśmy grzeczni – mówi mała Patrycja.

- Byłem u niej trzy godziny przed śmiercią, już czuła… zaczęła mnie przytulać, po głowie głaskać, pytała czy dam radę – opowiada pan Piotr.

Mężczyzna bardzo stara się zastąpić dzieciom mamę. Jest mu ciężko, ale nie narzeka na swój los. - Ona wiedziała, że będą miały wszystko, obiady to przecież żona mnie nauczyła gotować wszystkiego uczyła – opowiada.
Dzieci nie mają renty po matce, bo pani Lucyna nie pracowała. Rodzina utrzymuje się z zasiłków z ośrodka pomocy społecznej.

- Rodzina jest nam znana od dawna, jeszcze za życia pani Lucyny. Zajmowała się dziećmi, natomiast pan Piotr pracował dorywczo. Zawsze ta praca była wykazywana uczciwie. Pracownik socjalny chwalił sobie pracę z tą rodziną, bo nie była roszczeniowa, często pracownik sam jeździł, żeby zaproponować pomoc – opowiada Elżbieta Grygorcewicz-Cupał, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Białogardzie.

Samotny ojciec z dziećmi od wielu lat żyje w mieszkaniu należącym do teściowej pana Piotra. Rodzina zajmuje dwa niewielkie pokoje.

- To nie jest ich własnością, tylko Piotra teściowej, która przyjechała tydzień przed śmiercią córki. Co prawda go nie wygania, ale powiedziała. „Nie wyganiam go, ale jak dostanie mieszkanie, to będę szczęśliwa” – opowiada Grażyna Rutkowska, sołtys Zagórza.

- Teściowa przyjechała i powiedziała, że tu się przeprowadza. Nie chcę z nią mieszkać. Nie pasuje jej, że grzeję wodę w czajniku, a muszę dzieciom herbaty zrobić, światło mam gasić, za dużo wody puszczam – wylicza pan Piotr.

- Chciałam z nimi mieszkać, ale teraz doszło do takiego stanu, że rezygnuję. Co my zrobili, żeby jemu poprawić byt, a on mnie niszczy przed całą Polską. To jest karygodne. Jestem chora na serce, miałam poważną operację i chciałabym spokoju – powiedziała nam przez telefon teściowa pana Piotra. 

Gmina znalazła mieszkanie dla pana Piotra i jego dzieci. Jednak wymaga ono generalnego remontu, na który gmina nie ma pieniędzy. Koszt to minimum 50 tys. zł.

- Konieczna jest przebudowa ścianek, zrobienie kotłowni, kuchni, łazienki, wymiana okien  i drzwi. To wszystko przed nami. Chcielibyśmy uporać się jeszcze  przed rokiem szkolnym. Tej rodzinie warto pomóc, chociażby dlatego, że jej rozbicie spowoduje większe koszty, bo dzieci pójdą do rodzin zastępczych, za które państwo będzie płacić - mówi Maciej Niechciał, wójt gminy Białogard.

- Tam będziemy mieć oddzielne pokoje, dziewczyny z dziewczynami, chłopaki z chłopakami. Będziemy mieć większą kuchnię, większe pokoje – opowiada Jakub, syn pana Piotra i pani Lucyny.

- W tym mieszkaniu moglibyśmy zacząć nowe życie, dzieci miałyby swoje pokojem, ja też byłbym spokojniejszy – podsumowuje pan Piotr.*

* skrót materiału

Jeśli ktoś chce pomóc rodzinie, prosimy o kontakt w redakcją: interwencja@polsat.com.pl lub 22 514 41 26

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl