Fatalna inwestycja. Zamiast zysku, puste konto

Zamiast 10 procent zysku, puste konto. Elżbieta Stramm, Halina Mroczkowska i Eugeniusz Kostrzewa od dwóch lat nie mogą odzyskać oszczędności, jakie powierzyli firmie pośrednictwa kredytowego i pośrednictwa pracy państwa K. z Świnoujścia. Jedna z poszkodowanych miała zabezpieczenie w postaci weksla i umowy notarialnej. I nic to nie pomogło.

Firma państwa K. działa od ponad 10 lat w Świnoujściu przy ulicy Dąbrowskiego. Pani Halina i pani Elżbieta planowały zainwestować w turystykę, a pan Eugeniusz chciał gdzieś ulokować swoje pieniądze. Wszystkich skusiła obietnica 10 procent zysku. Powierzyli swoje pieniądze ludziom, którym nie powinni zaufać.

- Zwróciłam się o kredyt w kilku bankach, ale mi odmówiono. Przechodząc ulicą zauważyłam duży napis „pomoc w udzielaniu kredytów i pośrednictwo pracy”. Z ciekawości weszłam – mówi Halina Mroczkowska.

- Ja pracuję w usługach, jako elektryk, hydraulik. Kilka razy dokonywałem napraw pieca u tej pani. Po kilku wizytach zaproponowała mi, żebym pożyczył jej 2000 zł. Miała je oddać po dwóch tygodniach i dołożyć 10 procent wartości. I faktycznie tak zrobiła. Po 3 miesiącach, jak już wpłaciłem pełną kwotę 100 tys. zł, ona przestała jakiekolwiek odsetki spłacać z tego tytułu – mówi Eugeniusz Kostrzewa.

- Mieliśmy pomysł, żeby zrobić turystykę. Kupić jakieś domki, postawić coś. Nie mogliśmy uzyskać żadnego kredytu, bo mieliśmy inne obciążenia kredytowe. Państwo K. zaproponowali mi, żebym ulokowała u nich pieniądze. Obiecywali 10 procent zysku. Włożyłam 10 tys. euro. Zrobiliśmy notarialną umowę, dostałam weksle – opowiada Elżbieta Stamm.

Zabezpieczenie notarialne umowy okazało się niewystarczające. Ani pani Halina, ani pan Eugeniusz, ani pani Elżbieta do tej pory nie zobaczyli swoich pieniędzy.

- Z tego wszystkiego wylądowałam w szpitalu dla nerwowo chorych, byłam na środkach uspokajających. Minęły dwa lata i nie otrzymałam żadnych pieniędzy – opowiada pani Halina.

Udaliśmy się do biura pośrednictwa kredytowego państwa K., by dowiedzieć się czy i kiedy zwrócą pożyczone pieniądze.

Pani Elżbieta: Proszę nam pieniądze oddać.
Pan K.: Nie udzielam żadnych informacji, bo sprawa jest w prokuraturze i na policji. Wszelkie moje informacje mogłyby wprowadzić tylko niepotrzebny zamęt.
Pan Eugeniusz: Co stało się z naszymi pieniędzmi? Gdzie one zostały ulokowane?
Pan K.: Tajemnica handlowa. Wszyscy, którzy nam pożyczyli pieniądze, swoje pieniądze odzyskają.
Reporterka: A kiedy?
Pan K.: A tego nie mogę powiedzieć, bo ja naprawdę mam trudności i robię to w miarę możliwości.

Właściciele firmy zadłużyli się nie tylko u swoich klientów. Od dwóch lat nie płacą czynszu najemcy lokalu i mimo nakazu eksmisji, bezprawnie zajmują pomieszczenia pana Stanisława.

- Napisałem dwa pisma, żeby się wynieśli. W dalszym ciągu obiecują, ale nie wynoszą się. Byłem u komornika, ale ten żąda ok. 5 tys. zł. Nie mam tyle pieniędzy – mówi pan Stanisław, właściciel lokalu.

Działaniom państwa K. przygląda się już świnoujska prokuratura. Póki co odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko firmie pośrednictwa kredytowego. Teraz rozpatruje zażalenie na tę decyzję.

- My już pewnie naszych pieniędzy nie dostaniemy. Ta pani, wiedząc, że nagłaśniamy sprawę, zaczęła nam wysyłać po 500 zł – mówi pani Elżbieta.

- Musimy jej założyć sprawę cywilną, ale gdziekolwiek się nie pójdzie do adwokata, to na dzień dobry życzy sobie kilkanaście tysięcy złotych, a ja już nie chcę się w koszty ładować – dodaje pan Eugeniusz.*

* skrót materiału

Reporterka: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl