Nieoczekiwana zmiana płci

Pani Krystyna dostała zdjęcie z fotoradaru. Przyznała, że przekroczyła prędkość, ale mandatu nie dostała. Strażnik gminny wytężył bowiem wzrok i na niewyraźnym zdjęciu rozpoznał za kierownicą… mężczyznę. Na nic zdały się tłumaczenia pani Krystyny. Sprawa o 100 zł i cztery punkty karne trafi do sądu.

3 maja pani Krystyna jechała z córką z Ustronia Morskiego do Poznania. W miejscowości Będzino fotoradar zrobił jej zdjęcie.

- Ograniczenie prędkości wynosi 50 km/h, a ja jechałam 74 km/h. Jestem lekarzem, prosiłam o to, żeby strażnik był uprzejmy przyjrzeć się sprawie, bo tego dnia pacjentka zadzwoniła, że jestem jej potrzebna. Może to był powód, że jechałam za szybko. Fotoradaru nie widziałam  - mówi pani Krystyna.

Straż gminna tłumaczenia nie przyjęła. Pani Krystyna postanowiła więc zapłacić 100 złotych mandatu i przyjąć cztery punkty karne. Ale tu dopiero zaczął się poważny problem.

- Przysłali drugie pismo, że oni absolutnie nie widzą na fotografii mojego zdjęcia, wręcz powiedzieli, że na zdjęciu jest mężczyzna. Ja się oczywiście z tym nie zgodziłam. Napisałam, że jest to nieprawda – mówi Pani Krystyna.

- Prowadzę merytoryczny nadzór nad każdym postępowaniem i potwierdzam, że za kierownicą jest mężczyzna – twierdzi Krzysztof Płachta, komendant straży gminnej w Będzinie

- Po jakiej analizie to stwierdzono, organoleptycznej? Pan dotykał, czy mierzył? Na jakiej podstawie pan ten stwierdził, że ja nie jestem kobietą? Dla mnie jest to nieprawdopodobne – dziwi się pani Krystyna.

Pani Krystyna nadal próbowała tłumaczyć, że jednak jest kobietą i kierowcą, ale funkcjonariusz prowadzący postępowanie pozostał nieugięty. Jego zdaniem kierowcą był mężczyzna.

- To niemożliwe. Chyba najlepiej wiem, kiedy jechałam swoim samochodem. Na litość boską, chcę zapłacić mandat i mieć święty spokój – mówi pani Krystyna.

- Władnym do rozstrzygnięcia sporu będzie Sąd Rejonowy w Koszalinie. To nie chodzi o 100 zł, zostało popełnione wykroczenie w ruchu drogowym, które trzeba wyjaśnić. Funkcjonariusz musi mieć pewność, że kara sprawcę wykroczenia – twierdzi Krzysztof Płachta, komendant straży gminnej w Będzinie.

Pani Krystyna zwracała się także o pomoc do wójta gminy Będzino, który sprawuje nadzór nad strażą gminną. Bezskutecznie.

- Nie potrafię powiedzieć, co ta pani ma zrobić. Odsyłam do straży gminnej. Nie czuję się kompetentny, żeby na wszystkie sprawy odpowiadać. Zdjęcia jeszcze nie widziałem, bo jestem po urlopie. Przyjrzę się – powiedział Henryk Broda, wójt gminy Będzino.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl