Zgwałcili i zamordowali. Wpadli w Anglii

Mają wszystkich! Po 5 latach udało się schwytać oprawców Agnieszki Michniewicz z Sokółki. Kobieta zginęła w swoim mieszkaniu. Wcześniej była gwałcona i torturowana. Napastników było trzech. Jeden wpadł wcześniej, pozostali dwaj ukrywali się w Anglii. W chwili mordu mieli po 17,18 lat!

Agnieszka Michniewicz miała 27 lat. Mieszkała w Sokółce – małym miasteczku w pobliżu Białegostoku. Była lekko upośledzona. Opiekowała się nią jej babcia. Nie miała wrogów. Z nikim nie popadała w konflikty.

- Jak ona musiała krzyczeć, jak ona musiała lamentować! A ta twarz zmasakrowana, pozdzierana tymi widelcami – rozpaczała Anna Kurczewska, babcia zamordowanej Agnieszki, gdy pierwszy raz mówiliśmy o sprawie.

21 stycznia 2009 roku. Mroźny i wietrzny poranek. Około godziny 7 Agnieszka zostaje sama w domu. Ma imieniny. Jest radosna i podekscytowana. O 10 do domu wraca jej babcia.

- Cała we krwi leżała. Golusieńka, tak jak ją matka porodziła. Tylko koszulkę miała zatoczoną pod samą szyję. Wszędzie kałuże krwi, na ścianach porozbryzgiwana i z 12 czy 14 ran od noża. Nóż wzięli z mojej kuchni – opowiadała Anna Kurczewska, babcia zamordowanej Agnieszki.

Morderców było trzech. Najpierw dotkliwie pobili Agnieszkę, później kilka razy brutalnie zgwałcili. Wszystko rozegrało się w biały dzień. Nikt nie próbował jej pomóc. Nikt nie zadzwonił na policję.

- Myślę, że sąsiedzi słyszeli, ale wszyscy buzię zamknęli, nikt nic nie mówił – dodaje Halina Acewicz, matka Agnieszki.
W styczniu tego roku sprawa morderstwa Agnieszki trafiła do policyjnego Archiwum X. W kwietniu nastąpił niespodziewany przełom. Ustalony został jeden ze sprawców: Mariusz P., 22-letni mieszkaniec Sokółki.

- Myśmy od początku wiedzieli, że w tej sprawie występuje trzech sprawców – mówi Adam Kozub z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Kilka tygodni temu w śledztwie nastąpił kolejny zwrot. Policjantom udało się zatrzymać pozostałych morderców. To 22-letni Piotr N. i 23-letni Artur K. Obaj ukrywali się w Anglii, w pobliżu Londynu.

- Oni mieli wówczas po 17,18 lat. Dzieci zabiły dziewczynę – mówi Halina Acewicz, matka Agnieszki.

- Można powiedzieć, że się znali, natomiast trudno powiedzieć, że to byli znajomi – dodaje Adam Kozub z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Obaj mężczyźni zostali już przewiezieni do Polski. Do czasu procesu pozostaną w areszcie. Za zamordowanie Agnieszki grozi im dożywocie. Wcześniej śledczy będą musieli jednak ustalić, który z nich zadał śmiertelne ciosy.

- Jak będzie proces i będą mówić o tym przy otwartych drzwiach, to nie przeżyję tego. A co dopiero mama – mówi Halina Acewicz, matka Agnieszki.

- Nieraz prosiłam: Boże, zabierz mnie, nie pozwól mi tak cierpieć. Po dziś dzień, nie ma godziny, żebym ja o tym nie myślała. Nie chciałabym być teraz w ich skórze. Ja bym na ich miejscu teraz nazbierała tylko tabletek albo szubienica i koniec – mówi Anna Kurczewska, babcia Agnieszki.
 
Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl