Asia i Maks zaginęli w Bułgarii

Wyszli z nocnego klubu w Bułgarii i ślad po nich zaginął. Trwają poszukiwania 23-letniej Joanna i 25-letniego Maksymiliana, którzy ze znajomymi wyjechali na wakacje do Złotych Piasków. 6 września bawili się w jednym z tamtejszych klubów. Wiadomo tylko, że wyszli z niego razem, około godziny 2 w nocy.

- Nigdy nie pomyślałem, że coś takiego mnie w życiu spotka – rozpacza Sławomir Stanik, tata Joanny.

- Nie wiem, co mogło się z nimi tam stać, czy została uprowadzona, porwana, czy zginęła? Trudno powiedzieć – dodaje Grażyna Stanik, mama Joanny.

23-letnia Joanna i 25-letni Maksymilian w 4 września wyjechali na wakacje do Bułgarii. Razem ze znajomymi ze studiów mieli spędzić kilka dni w Złotych Piaskach. Od tygodnia nie ma z nimi żadnego kontaktu. Jakby zapadli się pod ziemię.

- Dowiedziałam się, że najpierw byli na plaży, a potem przenieśli się do klubu, wszyscy się tam bawili. Dwie dziewczyny wyszły wcześniej, a oni jeszcze zostali. Nie wrócili do hotelu, nie ma po nich żadnego śladu. Podobno wyszli wcześniej, przed zakończeniem imprezy – opowiada Anna Stanik, siostra Joanny.

- Wiem tylko, że oboje wyszli z dyskoteki i ślad po nich zaginął – mówi Anna Marek, mama Maksymiliana.

Rodzina Joanny: pani Grażyna, pan Sławomir i siostra Ania czekają na 23-latkę. Państwo Stanikowie ostatni raz mieli kontakt z córką 6 września w sobotę, w dniu kiedy dziewczyna zaginęła. Tydzień temu otrzymali tragiczną informację – ich córkę uznano za zaginioną.

- Myśli są różne. Nie wiem, czy porwali czy zabili, trudno jest powiedzieć. Myśli chodzą po głowie takie, że szok – rozpacza Sławomir Stanik, tata Joanny.

Na Maksa czeka mama, pani Anna. Jej najmłodszy syn zaginął razem z Asią. Trop urywa się w bułgarskiej miejscowości Złote Piaski około godziny 2 w nocy, zaraz po wyjściu z klubu. W hotelu zostały ich paszporty, telefony komórkowe, walizki i rzeczy osobiste.

- Nie wiem, co się mogło stać. Mój syn nie miał nigdy żadnych wybryków, był odpowiedzialny. Najgorsze jest to, że to nie można pomóc – mówi Anna Marek, mama Maksymiliana.

W poszukiwania zaangażowali się znajomi Asi i Maksa, którzy zostali w Polsce. Założyli grupę na Facebooku, powiadomili każdego, kogo znali. Grupa studentów, z którą była zaginiona, para szukała ich także na miejscu w Bułgarii.

- Zgłosiły się osoby, które wyraziły chęć pomocy, bo np. jadą do Bułgarii, bądź są tam już na miejscu i na własną rękę rozwieszają plakaty, starają się w jakikolwiek sposób pomóc, przeszukać plażę, okolice – mówią znajomi Maksymiliana i Joanny.

- Moja siostra miała dżinsową spódniczkę, różową bokserkę, włosy spięte w kok i sandały. Z tego, co wiem maks miał niebieską koszulę, szare spodnie i granatowe buty – opowiada Anna Stanik, siostra Joanny.

Niestety, autokar, który wrócił do Polski ostatniej nocy, przyjechał bez Asi i Maksa. Ich tajemnicze zniknięcie szokuje rodzinę i znajomych. Ich rodzice chcą wynająć prywatnego detektywa, nie mają jednak tylu pieniędzy.

- Poszłyśmy na pogotowie zapytać, czy nie było jakiegoś zgłoszenia, na policję, ale nie potraktowali nas poważnie, jak się dowiedzieli, że są to osoby dorosłe. Potem zgłosiłyśmy się do rezydenta. Ciągle byliśmy w kontakcie z konsulem w Sofii, pomagał nam były pracownik konsulatu, a nawet polski ksiądz z Warny. Zaczęłyśmy działać na własną rękę. Chodziłyśmy, pytałyśmy ludzi. Myślę, że nic więcej nie mogłyśmy zrobić – powiedziały koleżanki zaginionych, które wróciły z Bułgarii.*

* skrót materiału

Jeżeli chcą Państwo pomóc, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Reporterka: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl