Poszukiwania pielęgniarki

Pani Halina zniknęła w nocy ze swojego domu. Poszukuje jej policja i detektyw Rutkowski. Śledczy odnaleźli jej zakrwawiony łańcuszek oraz ślady krwi przy drzwiach wejściowych. Kobiety nie ma od 5 sierpnia. Głównym podejrzanym w sprawie jest Janusz G., były mąż, z którym pani Halina od kilku lat toczyła wojnę o podział majątku. Mężczyzna już raz zaatakował ją nożem.


Pani Halina G. ma 52 lata. Jest rozwiedziona. Mieszka w Jaśle. Jest pielęgniarką w miejscowym szpitalu. Samotnie wychowuje dwóch synów. Od kilku tygodni szuka jej cała Polska.

- Dopóki nie będzie odnalezionego ciała, to wierzę, że ona cały czas żyje. Czeka, aż my ją odnajdziemy – mówi Ewelina Gąsior, bratowa pani Haliny.

Jest 5 sierpnia tego roku, późny wieczór. Około godziny 22 pani Halina kładzie się spać. Potem znika. Następnego dnia rano domownicy nie mogą jej znaleźć. Nie ma jej w pracy, w domu zostają jej dokumenty oraz telefon.

- Ślady krwi znaleziono na drzwiach i pod wykładziną PCV w przedpokoju. Krwawe ślady ciągnięcia człowieka znajdują się również na schodach. Przy ogrodzeniu znaleziono zakrwawiony, zerwany łańcuszek, który należy do pani Haliny. Wszystkie ślady i poszlaki wskazują, że najprawdopodobniej została zamordowana – mówi pracownik operacyjny firmy Rutkowski Patrol.

- Tego nie było dużo, ale to było takie dziwne, że sama by tego nie zrobiła. Ewidentnie, jakby ktoś ją napadł – dodaje Barbara Hływa, siostra pani Haliny.

- Bardzo szybko policyjne kartoteki wskazały, że jedną z osób, która może mieć związek ze zniknięciem pani Haliny, jest jej były mąż – informuje Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Janusz G. był mężem pani Haliny przez prawie 20 lat. Mężczyzna znęcał się nad żoną. Niejednokrotnie dochodziło do rękoczynów. W 2008 roku sąd orzekł rozwód. Rozpoczął się kolejny proces. Tym razem o podział majątku.

- Zostaje wyrzucony z rodzinnego domu, gdzie się wychowywał, mieszka na złomowisku, które prowadzi, a w dodatku żona chce zrobić podział majątku. Dwa lata temu pani Halina została zaatakowana znienacka przez pana Janusza, który wyjął nóż i usiłował ją zabić – opowiada Krzysztof Rutkowski, prywatny detektyw.

- Dostała w rękę i uciekła na ulicę. Zatrzymały się samochody i ludzie udzielili jej pomocy, a on po prostu uciekł – mówi Ewelina Gąsior, bratowa zaginionej Haliny.

Dzień po zaginięciu pani Haliny, Janusz G. został zatrzymany. Policjanci dokładnie przeszukali jego auto. Okazało się, że znajdują się w nim ślady krwi. Badania wykazały, że jest to krew pani Haliny. 

- Raczej nie przywiózł tego ciała na punkt swojego złomu, jest zbyt przebiegły. Zakładał, że pierwsze kroki policja skieruje na to złomowisko, żeby przeprowadzić tam przeszukanie – mówi Jan Dziuban z Prokuratury Rejonowej w Jaśle.

- Kamery monitoringu około godziny 23.55 rejestrują białego Forda Transita, który wyjeżdża ze złomowiska. Auto zostało porzucone koło torów kolejowych – opowiada pracownik operacyjny firmy Rutkowski Patrol.

- Tłumaczył, że samochód nie był zamknięty i ktoś mu podłożył tę krew, podejrzewa o to nawet policję – mówi Ewelina Gąsior, bratowa zaginionej Haliny.

- Zakładamy wersję, że ktoś mu pomagał. Pętla wokół sprawcą tego zniknięcia zaciska się coraz bardziej – dodaje Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Janusz G. został aresztowany na trzy miesiące. Prokurator wciąż nie postawił mu jednak zarzutu zabójstwa. Za pomoc w wyjaśnieniu sprawy wyznaczono nagrodę w wysokości 5 000 złotych. Rodzina pani Haliny wciąż wierzy, że uda się odnaleźć ją żywą.

- Dobrze, że ta sprawa stała się publiczna. Czekamy na informacje. Na pewno są ludzie, którzy coś wiedzą, ale z jakichś powodów nie chcą o tym mówić – dodaje Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl