Pożyczyła 9 tys. zł w lombardzie - straciła mieszkanie

Pani Janina z Siemianowic Śląskich z powodu 9 tys. zł pożyczki w lombardzie straciła mieszkanie! Lokal był bowiem zabezpieczeniem długu. Kiedy kobieta nie była w stanie dłużej spłacać rat, właściciel lombardu wymeldował ją i sprzedał mieszkanie... samemu sobie. Kobieta straciła wszystko. Przedstawiciel lombardu uważa, to on jest ofiarą. Naszego reportera nazwał hieną.

- Człowiek człowiekowi nie powinien tak robić. Pożyczyłam 9 tys. zł, a ten pan przejął moje mieszkanie - mówi pani Janina.
W czerwcu 2012 roku zięć pani Janiny, emerytki z Siemianowic Śląskich popadł w poważne tarapaty finansowe. 64-letnia kobieta chciała pomóc mu wyjść z problemów i poszła po pożyczkę do miejscowego lombardu prowadzonego przez Andrzeja M. i jego syna Tomasza.

- Zapytałam o 9 tys. zł pożyczki. Powiedzieli, że udzielą, ale pod zastaw mieszkania.

Pożyczka była na 4 lata. A do spłaty 16 500 zł - opowiada pani Janina.

Kobieta podpisała pełnomocnictwo właścicielowi lombardu do dysponowania mieszkaniem, wartym około 140 tys. zł. Pani Janina twierdzi, że przez półtora roku sumiennie regulowała pożyczkę, dostając pieniądze na raty od zięcia. Spłaciła ponad 6 tys. zł. Jednak kiedy mężczyzna nagle zmarł, zaczęły się problemy ze spłatą długu.

- Prosiłam dwukrotnie w lombardzie o prolongatę. Mówiłam, że spłacę. Pan Tomasz powiedział, że umowa jest zerwana. 11 kwietnia właściciel lombardu sprzedał moje mieszkanie sam sobie. Kupił go właściciel lombardu za 115 tys. zł, ja nie dostałam nic - mówi pani Janina.

Rozmawiamy z Tomaszem M., synem właściciela lombardu, przedstawicielem lombardu:

Reporter: Czy według pana ta umowa jest skonstruowana zgodnie z prawem?

Tomasz M.: Oczywiście. Nasze stanowisko jest takie, że pani O. nie miała zamiaru spłacić pożyczki.

Reporter: Pani Janina twierdzi, że uprzykrzacie jej życie.

Tomasz M.: Ja też mogę powiedzieć, że pani Janina uprzykrza nam życie.

Pani Janina została wymeldowana przez właścicieli lombardu z mieszkania. Otrzymała także nakaz opuszczenia lokalu. Rzeczy z jej sypialni przeniesiono do kuchni, a jeden z dwóch pokoi zamknięto na klucz. Kobieta wystąpiła z wnioskiem do sądu o anulowanie umowy.

- Pokrzywdzona złożyła pozew cywilny, do którego się przyłączyliśmy. Celem działań jest unieważnienie zawartej przez nią umowy. Należy się zastanowić, czy umowa jest zgodna z zasadami współżycia społecznego - mówi Daniel Hetmańczyk z Prokuratury Rejonowej w Siemianowicach Śląskich.


Sprawą zajęła się prokuratura oraz Śląskie Stowarzyszenie Pomocy Ofiarom Przestępstw prowadzone przez byłego komendanta chorzowskiej policji. Sąd na czas postępowania wydał decyzję o zabezpieczeniu mieszkania przed sprzedażą.

- Grupa ludzi w tym kraju jest bezkarna. Wykorzystują sytuacje losowe człowieka, żerując na naiwności tych osób. Tak postąpił właściciel lombardu - uważa Józef Kogut, prezes Śląskiego Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw.

- Mówiąc potocznie, sprawdzamy, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa lichwy, bądź też do oszukania pokrzywdzonej - dodaje Daniel Hetmańczyk z Prokuratury Rejonowej w Siemianowicach Śląskich.

Właściciele lombardu nie przejmują się decyzją sądu o zabezpieczeniu mieszkania przed sprzedażą. Twierdzą, że nic o niej nie wiedzą.  Chcą jak najszybciej odsprzedać mieszkanie. Na jego balkonie wywiesili transparent: „Sprzedam mieszkanie wraz z lokatorem”. Zapowiedzieli też remont lokalu. Chcą na czas prac wyłączyć łazienkę z ubikacją z użytku.

- Zdaniem śledczych jest to forma nękania, bo wywieszenie takiego baneru jest wywieraniem presji psychicznej, żeby zrezygnowała i sama poszła - mówi Anna Malinowska, dziennikarka Gazety Wyborczej w Katowicach.

- Sądy obu instancji zauważyły już na pierwszy rzut oka, bez wnikliwej analizy, że niektóre postanowienia tej umowy są sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego - dodaje Marian Krzysztof Zawała z Sądu Okręgowego w Katowicach.

Przedstawiciel lombardu mimo, że umówił się z nami na oficjalną rozmowę, zakazał nam nagrywania przebiegu spotkania. Działając w interesie społecznym zdecydowaliśmy się na rejestrację wywiadu, aby pokazać jak zachowywał się przy naszej ekipie. 

Tomasz M., syn właściciela lombardu, przedstawiciel lombardu: Ciekawe dlaczego pan teraz przyjechał, a nie 2 lata temu, kiedy ta kobieta podpisywała umowę. Jest pan hieną, pana program jest niskolotny. Nie będę rozmawiał. Pan i tak napisze w swoim durnym programie, co pan uważa. Panowie wynocha !

Reporter: Czy klientów lombardu też pan tak traktuje?

Tomasz M.: Nie, klientów traktuję lepiej, tak traktuję hieny. Nie wstyd panu żerować na ludziach?

Reporter: Widzowie ocenią, kto na kim żeruje.

Tomasz M.: Wynocha.

- Tego nie można wytrzymać. Czuję się zaszczuta, nękana i zastraszona. Człowiek człowiekowi nie powinien tak robić. Jestem u kresu wytrzymałości. Tak człowieka nie można pozbawić mieszkania - rozpacza pani Janina.*

* skrót materiału

 
Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl