Splot nieszczęść. Zastępują rodziców, proszą o pomoc
Pani Grażyna i pan Walenty poznali się kilka lat temu. Splot tragicznych wydarzeń sprawił, że muszą opiekować się wnukami pana Walentego, wnukami pani Grażyny oraz jej niepełnosprawną córką, na którą dostają od państwa zaledwie 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego! Bywa, że w siedmioosobowej rodzinie brakuje nawet na jedzenie.
Pani Grażyna i pan Walenty nie spodziewali się, że w tak krótkim czasie spadnie na nich tak wiele nieszczęść. Najpierw w 2010 roku została zamordowana córka pana Walentego.
- Dowiedziałem się, że córka nie żyje, mąż ją zamordował. To było koło cmentarza, szkoda tak była zmasakrowana, że człowiekowi się źle robiło - opowiada Walenty Ruciak.
Zięć pana Walentego odsiaduje wyrok za morderstwo żony. Zamordowana pani Kamila osierociła dwie córki: 10-letnią wówczas Kingę i 7-letnią Klaudię.
- Po śmierci córki nikt nie chciał się zająć wnuczkami. Przecież do domu dziecka ich nie oddam, bo już chcieli to zrobić - mówi Walenty Ruciak.
Pan Walenty i pani Grażyna stali się rodziną zastępczą dla Kingi i Klaudii, ale niedługo potem spadł na nich kolejny cios. Okazało się, że 28-letnia dzisiaj córka pani Grażyny – Beata, ma guza mózgu.
- Okazało się, że jest w ciąży. Doktor zdecydował, że w żadnym wypadku nie można operować, bo grozi to poronieniem. Trzeba było czekać, a to był 10. tydzień ciąży. Operacja w Bydgoszczy się udała, niestety w nocy nastąpiło pogorszenie, jakiś wylew i od tego czasu córka jest w stanie dosyć trudnym - opowiada Grażyna Ruciak.
- Rzadko kiedy jest samodzielna. Ani sama nie zje, ani dobrze nie chodzi, na ubikację trzeba ją wysadzać - dodaje pan Walenty.
Niepełnosprawna pani Beata ma dwoje dzieci: 10-letniego Aleksa i roczną Zosię. Na pomoc ojca dzieci nie mogą liczyć.
- Ojciec dzieci jest po wyroku za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad rodziną, jest pozbawiony praw rodzicielskich, nie interesuje się dziećmi w ogóle. Alimentów nie płaci - opowiada pani Grażyna.
- Rodzina pierwszy raz zwróciła się do nas o pomoc w sierpniu zeszłego roku. Dostała dofinansowanie na zakup butów dla dzieci, na zakup podręczników. Jeśli będziemy mieć stosowne dokumenty, sfinansujemy leki dla chorej córki, jest też pomoc wolontariusza dla dzieci w szkole i pomoc w usługach opiekuńczych dla niepełnosprawnej mamy dzieci - wylicza Lidia Leońska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu.
Jednak pomoc z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie to kropla w morzu potrzeb siedmioosobowej rodziny Ruciaków. Jedyne świadczenie jakie ma niepełnosprawna pani Beata to 153 złote zasiłku pielęgnacyjnego.
- Niestety, nie idzie nic więcej wywalczyć. Na rentę socjalną córka nie ma co liczyć, bo jej kalectwo nastąpiło po 18. roku życia, córka nie uczyła się, bo chowała dziecko - mówi pani Grażyna.
- Przydałby się wózek inwalidzki, bo mamy pożyczony i jest zdezelowany, a taki lekki by się przydał. Nie stać nas na niego. Czasami nie starcza nam na jedzenie, obrączkę do lombardu oddaję - opowiada pan Walenty.
Pani Grażyna wystąpiła do Poznańskiego Centrum Świadczeń o specjalny zasiłek opiekuńczy – niewiele ponad 500 złotych. Niestety okazało się, że świadczenie jej się nie należy.
- W myśl przepisów musi nastąpić rezygnacja z pracy na rzecz opieki nad osobą niepełnosprawną. Pani Grażyna zrezygnowała z pracy w roku 2010, a niepełnosprawność córki powstała w roku 2014. To świadczenie ma pomóc osobom, które sprawują opiekę nad osobą niepełnosprawną. Można się zastanowić, czy ustawodawca mógłby podjąć takie działania, żeby te zapisy ujednolicić, ale to jest rola ustawodawcy - mówi Damian Napierała z Poznańskiego Centrum Świadczeń.
- Czy ja mam córkę wystawić na ulicę, powiedzieć, że nie chcę tego chorego człowieka, weźcie sobie te 153 złote i róbcie z nią, co chcecie? Wiadomo, że tego nie zrobię, ale tak trzeba byłoby postąpić i pieniądze by się na wszystko znalazły - podsumowuje pani Grażyna.*
* skrót materiału
Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redkacją, tel: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl
Reporterka: Paulina Bąk