Działka pełna… grobów

Marian Pinkawa jest chyba jedyną osobą w kraju, która posiada fragment cmentarza. W 2003 roku mężczyzna kupił przycmentarną działkę w Szczyrku. Kiedy postanowił dokładnie ustalić jej granice, okazało się, że jego teren jest częścią nekropolii i stoi na nim aż 14 grobów! Urzędnicy od 11 lat nie potrafią zrekompensować mężczyźnie jego strat.

Szczyrk koło Bielska-Białej. Przy tamtejszym cmentarzu komunalnym, znajdującym się tuż obok skoczni narciarskiej, Marian Pinkawa sprzedaje kwiaty i znicze. Handel od lat prowadzi ze starego busa. Kiedy w 2003 roku nadarzyła się okazja zakupu 540 metrów kwadratowych terenu zlokalizowanego przy ogrodzeniu nekropoli, mężczyzna nie zastanawiał się ani chwili.

- Pytałem poprzedniego właściciela o punkty graniczne. Nie był mi w stanie ich dokładnie wskazać. Złożyłem w biurze geodezyjnym zlecenie ustalenia punktów granicznych, ale tu wtedy było półtora metra śniegu. Powiedzieli, że zlecenie zrealizują dopiero wiosną – opowiada Marian Pinkawa.

Mężczyzna kupił teren 11 lat temu od jednego z mieszkańców Szczyrku za kwotę 20 tysięcy złotych. Planował otworzyć tam pawilon handlowy z dewocjonaliami i zakładem pogrzebowym. Już po zakupie gruntu, kiedy przyszli geodeci, okazało się że przez przypadek mężczyzna stał się właścicielem kawałka cmentarza z 14 grobowcami.

- Ja to kupiłem w 2003 r. na podstawie informacji z tutejszego urzędu, że działka stanowi teren przycmentarny i z planów zagospodarowania przestrzennego wynika, że można wybudować na niej pawilon handlowy – opowiada pan Marian.

- Cmentarz nie był dobrze wymierzony. Były nowe pochówki, jak się teraz okazało, dokonano ich na terenie prywatnym. W latach 70. ten cmentarz był poszerzany. Wtedy nikt tam nie zwracał uwagi na czyjąś własność – tłumaczy  Antoni Byrdy, przewodniczący Rady Miejskiej w Szczyrku.

Według prawa cmentarze mogą prowadzić jedynie Kościoły i związki wyznaniowe albo gminy samorządu terytorialnego. Jednak w Szczyrku jest inaczej. Burmistrz miasta uważa, że osoba nabywająca teren powinna sprawdzić, co kupuje.

- Tutaj dopatruje się zbyt płytkiego zbadania materii, która była przedmiotem transakcji - mówi Wojciech Bydliński, burmistrz Szczyrku.
W mieście dochodzi do absurdalnych sytuacji. W maju bieżącego roku pani Antoninie zmarła 93-letnia matka. Kobieta poszła do przedsiębiorstwa komunalnego, które zarządza miejscowym cmentarzem na zlecenie urzędu miasta. Tej wizyty nigdy nie zapomni.

- Usłyszałam że, jest problem z pochówkiem mamy, bo grób jest usytuowany na cmentarzu, na działce prywatnej – mówi Antonina Kozok.

Kobieta twierdzi, że kazano jej uzyskać specjalną zgodę od pana Mariana na pochowanie matki w grobowcu, w którym od 26 lat spoczywa jej ojciec. Kobieta musiała osobiście zatelefonować do prywatnego właściciela tej części cmentarza i załatwić formalności. Mimo że to gminie Szczyrk płaci za dzierżawę grobu.

- Szok totalny. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy to żart, czy koszmar. To było kilka godzin po śmierci mamy. W 2008 roku opłaciłam grób na następne 20 lat. Zapłaciłam jednostce gminnej, a nie osobie prywatnej, mam dowód wpłaty – mówi Antonina Kozok.

Rozmawiamy z Kazimierzem Markiem, prezesem Przedsiębiorstwa Komunalnego w Szczyrku:

Reporter: Skoro sprawa znana jest od 11 lat, to nie mieliście prawa pobrać tych pieniędzy w 2008 roku.
Prezes: Może. Ten pan nie chce słyszeć o dzierżawie.
Reporter: A uważa pan, że jako spółka gminna możecie za darmo dzierżawić czyjś teren? Czy ma pan na piśmie, że ten pan zrzeka się wszelkich zapłat?
Prezes: A czy wszystko musi być na piśmie?
Reporter: Oczywiście.
Prezes: To nie mam.

- Na początku tego konfliktu, po kilku rozmowach, przedłożyłem do miasta fakturę za bezumowne korzystanie z tego terenu. Odesłano mi fakturę z adnotacją, że miasto nie jest zainteresowane dzierżawą – mówi Marian Pinkawa, właściciel części cmentarza.

Mężczyzna  nie ma wygórowanych żądań. Chce, aby miasto odkupiło od niego całą działkę, a nie tylko same groby. Ewentualnie, aby włodarze miasta zgodzili się zamienić teren, na którym stoją mogiły, na miejską działkę o tej samej powierzchni, znajdującą się także przy murze cmentarnym.

- Ja miałem propozycję jedną: że mogę to im sprzedać. Gdyby ta działka miała 700 metrów kwadratowych, to te 150 metrów nawet bym im sprzedał, ale ta działka ma 540 metrów. Do celów budowlanych wymagany jest teren o wielkości minimum 500 metrów kwadratowych. Nawet jak sprzedam 50 metrów, to odcinam sobie możliwość wybudowania. Zostałoby mi 400 metrów – mówi pan Marian.

- Uważam, że można się porozumieć, tylko musimy mieć dobrze przygotowana ofertę dla tej osoby i to robimy – twierdzi Wojciech Bydliński, burmistrz Szczyrku.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl