„Pomógł” sprzedać dom

Państwo Ślósarscy w 2007 roku sprzedali dom w Poznaniu. Marian A. miał w ciągu trzech dni zapłacić za niego 280 tys. zł. Nie zapłacił do dziś. Ślósarscy wystąpili o egzekucję komorniczą, ale okazało się, że nowy właściciel ich domu… nie ma żadnego majątku. Dziś po ich nieruchomości nie ma śladu. Marian A. sprzedał ją, a nowy inwestor zburzył.

W 2007 roku do rodziny  państwa Ślósarzy zgłosił się Marian A. Powiedział, że wyszukuje nieruchomości, które mają nieuregulowany status prawny, tak jak ich dom. Zaproponował, że pomoże im go uregulować, bo jest zainteresowany kupnem. Siedmioro współwłaścicieli domu nie trzeba było długo namawiać.

- Tę nieruchomość dostaliśmy po dziadkach, z tym że sytuacja prawna nie była uregulowana. Marian A. oferował dość przyzwoitą sumę i zapewniał, że załatwi mieszkanie zastępcze tym, którzy tam mieszkają. Czyli dwóm rodzinom – opowiada Jerzy Furman, który czuje się oszukany przez Mariana A.

Rodzina Ślósarzy podpisała akt notarialny. W ciągu trzech dni miała otrzymać pieniądze. Niestety, do dziś ustalona kwota - 280 tysięcy złotych, nie wpłynęła na konta Ślósarzy. W dodatku jeden z mieszkających tam, pan Ryszard Ślósarz, został bezdomny.

- W akcie notarialnym było napisane, że w ciągu trzech dni od nabycia prawa własności przez pana A., zobowiązuje się on wypłacić nam pieniądze. Była też klauzula, że gdyby nie wywiązał się z tego, to podda się aktowi natychmiastowej wykonalności przez sąd. Złożyliśmy do sądu wnioski o egzekucję, o klauzulę natychmiastowej wykonalności. Nie dostaliśmy ani złotówki – opowiada Jerzy Furman.

- Pan A. w chwili obecnej jest osobą bez majątku – wyjaśnia Krzysztof Bobiński, adwokat.

- Przez tego pana zostałem bezdomny. Mieszkam, gdzie popadnie, na klatkach – mówi Ryszard Ślósarz.
Marian A. nie zgodził się z nami porozmawiać przed kamerą, ale w rozmowie telefonicznej potwierdził, że kupił dom od Ślósarzy.

- Żeby wyprostować te wszystkie postępowania administracyjne, dokumenty, to ja się zaangażowałem finansowo i organizacyjnie, a oni zobowiązali się, że poniesione przeze mnie koszty pokryją. Ja prosiłem ich, żeby usiedli do rozmowy, żebyśmy mogli to rozliczyć, ale wybrali drogę postępowania egzekucyjnego – powiedział mężczyzna.

- Marian A. mógł dopuścić się przestępstwa, dlatego złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – mówi Krzysztof Bobiński, adwokat.

Mariana A. w momencie wpisania do księgi wieczystej stał się właścicielem domu Ślósarzy i od razu postanowił go sprzedać za 400 tys. zł. Podpisał umowę przedwstępną z Grzegorzem B., który przelał na jego konto pieniądze w celu zabezpieczenia transakcji. Grzegorz B. stracił pieniądze, a właścicielem domu nigdy nie został.

- Zgłosił się do nas człowiek, który chciał nabyć indywidualnie nieruchomość za 400 tys. zł. Udzielił pożyczki sprzedawcy domu, jako zabezpieczenie tej nieruchomości i podpisał umowę przedwstępną sprzedaży tej nieruchomości w zwykłej formie pisemnej. Oczywiście do spłaty pożyczki nie doszło – opowiada adwokat Krzysztof Bobiński.

- Tutaj mamy do czynienia z taką sytuacją, kiedy bezsprzecznie nie doszło do realizacji umowy, ale nie można mówić o tym, żeby strona, która umowę zawierała, działała z takim zamiarem, żeby kogoś wprowadzić w błąd i od początku nie miała zamiaru z tej umowy się wywiązać. Tego nasz materiał dowodowy w tej sprawie nie wykazał i stąd decyzja o umorzeniu śledztwa – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Marian A. działał dalej. W 2011 roku po raz kolejny sprzedał dom Ślósarzy. Obecnie działka, na której stał dom, jest przygotowana pod inwestycję.*

* skrót materiału

Reporterka: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl