33 tys. zł długu w spadku

Grzegorz Jaśkowiak próbuje pozbyć się 33 tys. zł długu, który dostał w spadku po ojcu. Mężczyzna odkrył, że gdy ojciec zaciągał pożyczkę, był bezrobotny, a pieniądze najprawdopodobniej wypłacono na sfałszowane zaświadczenie o dochodach prywatnego przedsiębiorcy. “To K. wystawił lewe zaświadczenie i podjął te pieniądze” - mówi pan Grzegorz. Czy przekona komornika?

- Było 7 pożyczek, z czego 6 zostało anulowanych, bo wysłaliśmy akty zgonu. A przy tej ostatniej pożyczce bank odezwał się dopiero po 5 latach od śmierci ojca - mówi Agnieszka Kos, siostra pana Grzegorza.

- Jestem przerażona, bo za chwilę nie będę miała co dać dziecku do jedzenia. Nie pracuję. Nie wiem, co mam w tej sytuacji zrobić - rozpacza Sylwia Jaśkowiak, żona pana Grzegorza.

31-letni Grzegorz Jaśkowiak wraz z bratem i siostrą, przez niewiedzę, odziedziczył dług po ojcu - pożyczkę ze SKOK-u. Od 2005 roku rodzeństwo nie utrzymywało z ojcem kontaktu. Mimo że są rodzeństwem, to do spłaty 33 tys. zł zadłużenia został zobowiązany jedynie pan Grzegorz.

- Próbowaliśmy ustalić z komornikiem, że każdy z nas spłaci to w trzech, równych częściach, ale odesłał nas do sądu. W sądzie powiedziano nam, że długu nie mogą podzielić. Pożyczka była zawarta na kwotę 6 tys. złotych. Po śmierci ojca nikt jej nie spłacał. Prawdopodobnie była zawarta na lewe zaświadczenie o pracę z panem K. - mówi pan Grzegorz. Ojciec mężczyzny zaciągnął pożyczkę w grudniu 2005 roku. - A teść do stycznia 2006 roku był zarejestrowany, jako bezrobotny. Czyli w czasie udzielenia pożyczki był bezrobotny - mówi Sylwia Jaśkowiak, żona pana Grzegorza.

Rodzeństwo nie wiedziało, że ma tylko pół roku na odrzucenie spadku, w tym wypadku długów. Wraz z państwem Jaśkowiakami pojechaliśmy do Sławomira K., u którego rzekomo zatrudniony był ojciec poszkodowanych, Mieczysław Jaśkowiak. To, czego się dowiedzieliśmy, potwierdziło przypuszczenia rodzeństwa.

- No, nie był u mnie zatrudniony. To jest dosyć skomplikowana sprawa. Wystawiłem zaświadczenie, bo była taka potrzeba chwili - powiedział przez telefon Sławomir K. Mężczyzna nie  chciał się z nami spotkać. Tego samego dnia jednak przyjechał do Grzegorza Jaśkowiaka i jego żony. Chciał ustalić formę spłaty zadłużenia. Całą rozmowę małżeństwo nagrało.

- Ja w tej chwili nie będę wam tłumaczył jak, to było, po co to było, dlaczego to było, bo to jest tak mało istotne. Teraz żałuję. W każdym razie będę robił wszystko, żeby to przeszło na nas. Poniosę za to konsekwencje - mówił Sławomir K.

Próbowaliśmy się spotkać z komornikiem pana Grzegorza. Państwo Jaśkowiakowie mieli nadzieję, że nagranie będzie dowodem popełnienia przestępstwa i to wstrzyma egzekucję.

Grzegorz Jaśkowiak złożył zawiadomienie do prokuratury. Kordian Ostajewski, komornik sądowy, który ściąga zadłużenie z konta pana Grzegorza, zgodził się na spotkanie i obejrzenie nagrań z rozmowy ze Sławomirem K.

Komornik: Nie widzę przeszkód, żeby sporządzić z naszej rozmowy notatkę i poinformować o tym wierzyciela.
Reporterka: Czyli to będzie tylko dobra wola wierzyciela, że dopóki prokuratura tego nie wyjaśni, może odstąpić od egzekucji?
Komornik: Tak.

- Uważam, że to pan K. powinien spłacić tę pożyczkę, ponieważ to on wystawił lewe zaświadczenie tacie i on podjął te pieniądze - mówi pan Grzegorz.*

* skrót materiału

Reporterka: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl