Walczą o wzrok córki. Brakuje 40 tys. zł

Walczą o wzrok niewidomej córki. Dwuletnia Alicja ma uszkodzone nerwy wzrokowe. Lekarze w Polsce sa bezradni. Jedyną szansą dziecka jest terapia komórkami macierzystymi, której zdecydowała się podjąć klinika w Indiach. Niestety, koszt leczenia to ponad 100 tys. zł. Rodzicom Alicji brakuje jeszcze 40 tys. zł.

- Najgorsze jest to, że mam się pogodzić z tym, że Ala będzie niewidoma – rozpacza Patrycja Adamczyk, matka Alicji.

Pani Patrycja z panem Sławomirem są małżeństwem. Mieszkają w Radomiu. Ich córka  Alicja ma zaledwie dwa lata. Niestety dziecko swoich rodziców jedynie słyszy.

- Taka malutka i nie widzi. Nie będzie mogła zobaczyć swoich rodziców, dziadków, swojej rodziny. Bardzo żeśmy to przeżywali – opowiada Krystyna Adamczyk, babcia Alicji.

Jak twierdzi pani Patrycja, ciąża przebiegała bez żadnych problemów. Nic nie wskazywało na to, że Alicja urodzi się chora. Pierwsze objawy pojawiły się, kiedy dziewczynka miała zaledwie kilka miesięcy. 

- Podczas pierwszych wizyt u lekarzy usłyszeliśmy, że ma oczopląs. Alusia nie zatrzymywała wzroku, miała strasznie rozbiegane oczy – wspomina pani Patrycja.

Zaniepokojeni rodzice czekali na ostateczną diagnozę lekarzy. Niestety okazało się, że Alicja ma uszkodzone nerwy wzrokowe. Dziewczynka nie widzi.

- Nie umiałam się z tym wszystkim pogodzić – rozpacza pani Patrycja.

- Jest to schorzenie, które powstaje we wczesnym rozwoju płodu. Nerw wzrokowy nie wykształcił się tak, jak powinien – tłumaczy dr Wojciech Hautz z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Rodzice Alicji nie poddawali się jednak. Zaczęli szukać pomocy dla chorej córki. Diagnozowali Alicję w kilku miastach. Szukali lekarzy i klinik. Szukali jakiejkolwiek nadziei.

- Szukaliśmy nadziei u lekarza okulisty, dał nam promyk nadziei, byśmy poszukali czegokolwiek na temat leczenia komórkami macierzystymi - mówi pani Patrycja.

- W Białymstoku przez poło roku obiecywali, że pomogą. W końcu stwierdzili, że nie mogą, bo komisja bioetyczna się nie zgodziła. Straciliśmy pół roku – opowiada pan Sławomir, ojciec Alicji.

Niestety, nikt w Polsce nie chce już podjąć się leczenia Alicji. Państwo Adamczykowie nie zrezygnowali jednak z walki. Znaleźli klinikę w Indiach, w której lekarze po konsultacji, chcą podjąć się leczenia dziecka za pomocą komórek macierzystych. Te klinikę odwiedziło już wiele osób. Jedną z nich jest pani Kamila z Barlinka. Kobieta dwa lata temu straciła nagle wzrok. Po operacji w Indiach kilka miesięcy temu pani Kamila zaczęła powoli odzyskiwać wzrok.

- Pojechałam tam pełna nadziei i planuję jeszcze jeden wyjazd. Szybciej pojadę tam, niż poddam się kolejnej operacji w Polsce. W Indiach widziałam dwóch chłopców, którzy po pierwszym przeszczepie, takim ogólnym, zaczęli liczyć palce u ręki. To jest bardzo dużo dla osoby niewidomej. Wiem, że dzieci o wiele lepiej reagują na tę terapię, mają o wiele większe rokowania na pełniejszy powrót do zdrowia. Te komórki szybciej się łączą z młodym organizmem – mówi pani Kamila.

Niestety, by Alicja mogła leczyć się za granicą, jej rodzice muszą sami zebrać ponad sto tysięcy złotych. Narodowy Fundusz Zdrowia leczenia nie zrefunduje.

- Usłyszałam, że refundują tylko leczenie na terenie Unii Europejskiej. Pani nazwała to eksperymentem medycznym, powiedziała, że eksperymentów nie refundują - mówi pani Patrycja, mama Alicji.

Kilka tygodni temu pan Sławomir stracił pracę. Nie mając wyjścia, zbierał fundusze jadąc rowerem z Radomia do Gdańska. Udało się już zebrać 60 tysięcy złotych. Brakuje jednak ponad 40 tysięcy.

- Mam tylko jedno marzenie: by Alicja mogła nas zobaczyć – mówi pani Patrycja.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl