Zdiagnozowano migrenę – zmarł

23-letni Przemysław Wiesner zmarł na skutek wylewu krwi do mózgu. Wcześniej szukał pomocy w szpitalu w Policach. Uskarżał się na trwający od kilku miesięcy silny ból głowy i drętwienie ręki. Lekarka stwierdziła jednak, że to zwykła migrena lub przegrzanie i kazała brać ibuprom. Pan Przemysław zmarł 20 dni później.

Przemysław Wiesner z Polic do niedawna był okazem zdrowia. W maju tego roku zaczął się uskarżać na silne bóle głowy i drętwiejącą rękę. 8 lipca, kiedy ból był już nie do zniesienia, Przemek trafił do szpitala.

- Przemek był wyjątkowy, jeżeli chodzi o podejmowanie decyzji w sprawie własnego życia. Przesuwał ślub, bo sam chciał na wszystko zapracować – opowiada Barbara Wiesner, mama Przemysław.

- Przemek był taką osobą pełną energii, tryskająca zdrowiem. Nikt wcześniej nie pomyślał, że coś takiego może się przydarzyć – opowiada o swoim narzeczonym Kamila Drobniewska.

- Zaczęło się to od tego, że Przemek się uskarżał na rękę, że mu drętwieje i zaciska się. Lekarka rodzinna wysłała do ortopedy, ponieważ Przemek miał 3 lata temu złamaną rękę i to drętwienie zostało podporządkowane temu urazowi – opowiada o narzeczonym Kamila Drobniewska.  8 lipca pani Kamila pojechała z panem Przemysławem do szpitala.

- Zadzwonił do mnie w ten dzień, że go strasznie boli głowa. W szpitalu w Policach miał lekką utratę świadomości. Mówił, że mu strasznie niedobrze, że zaraz może zemdleć – wspomina pani Kamila.

Lekarze z Polic zdecydowali o konieczności konsultacji neurologicznej. Przemek został przewieziony karetką do Klinicznego Szpitala w Szczecinie.

- Pani doktor powiedziała, że wszystko wskazuje na migrenę lub przegrzanie. Ten dzień był bardzo upalny. Doktor powiedziała, że miała bardzo dużo pacjentów z takimi dolegliwościami. Przemek mówił, że jest zawodowym kierowcą, że miesiąc był na zwolnieniu lekarskim i drętwiała mu ręka, brał zastrzyki. Chciał kolejne zwolnienie lekarskie, ale ona odmówiła. Kazała mu brać tabletki przeciwbólowe na ból głowy – opowiada pani Kamila.

W Szczecinie, jak twierdzi rodzina, poza badaniem dna oka, nie zrobiono panu Przemysławowi żadnych badań. 23-latek opuścił szpital z zaleceniem przyjmowania Ibupromu. Uspokojony, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku, pojechał na urlop.

- Przemek siedział, rozmawiał z nami i nagle powiedział, że strasznie boli go głowa. Jak przyjechało pogotowie i ratownicy zobaczyli wcześniejsze wypisy, to od razu zapytali, dlaczego Przemkowi nie zostało zrobione badanie tomografem i CT głowy - mówi pani Kamila.

- Zastanawiam się teraz, dlaczego pani doktor to zrobiła? Dlaczego powiedziała Kamili, że Przemek ma żyć normalnym tempem, a jak ma się coś stać, to niech się teraz stanie. Co to miało znaczyć? – pyta Barbara Wiesner, matka pana Przemysława.

28 lipca pan Przemysław zmarł na skutek wylewu krwi do mózgu. Sekcja zwłok nie wykazała, czy w szpitalu w Szczecinie popełniono błąd, więc prokuratura zleciła kolejne badania. Szczeciński szpital nie chce komentować sprawy.

- Kluczowym dowodem w tej sprawie będą opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej – informuje Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Sprawą zajmuje się prokuratura. Musimy cierpliwie poczekać na wyniki tego postępowania – dodaje Joanna Woźnicka, rzecznik Szpitala im. Sokołowskiego w Szczecinie.

- Wiem, że nic mi nie zwróci jego życia, ale nie odpuszczę, to jest mój cel życiowy – podsumowuje Barbara Wiesner, matka pana Przemka.*

* skrót materiału

Reporterka: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl