Szpital skrzywdził dziecko?

Rodzice 9-letniego Maćka obwiniają lekarza o błąd, przez których ich syn już na zawsze skazany będzie na wózek inwalidzki. Gdy miał trzy lata, lekarz szpitala w Olsztynie nakłuł chłopcu ropień okołomigdałkowy. Maciek silnie krwawił, ale przez kilka godzin nic nie zrobiono. W końcu u dziecka doszło do niedotlenienia mózgu. Dziś jest ono sparaliżowane.

Pani Marlena z panem Krzysztofem są małżeństwem od siedemnastu lat. Mieszkają w miejscowości Radzie niedaleko Giżycka. Dziewięć lat temu urodził się im długo oczekiwany syn - Maciek. Jeszcze sześć lat temu był zdrowym chłopcem. Dziś przykuty jest do wózka inwalidzkiego.

Kiedy Maciek miał trzy lata, zachorował na zapalenie płuc i węzłów chłonnych. Trafił do szpitala w Giżycku. Po kilku dniach leczenia, chłopczyk został wypisany ze szpitala do domu.

- Mieliśmy mieć usg za tydzień. Wróciliśmy do domu, synek dochodził do siebie, apetytu dostawał - opowiada Marlena Kozłowska, matka Maćka.

Po powrocie do domu Maciek z dnia na dzień czuł się jednak coraz gorzej.  Miał opuchnięte gardło. Trafił więc znów do szpitala w Giżycku. Lekarze zdiagnozowali u Maćka ropień okołomigdałkowy. Chłopca z Giżycka przewieziono więc do specjalistycznego, dziecięcego szpitala w Olsztynie. Tam lekarz Cezary Ł., jak twierdzą rodzice, bez jakichkolwiek badań, wykonał zabieg nakłucia ropnia.

- Byłam spokojna, że nic się nie dzieje. Nie sądziłam, że może się coś stać w specjalistycznym szpitalu - opowiada Marlena Kozłowska, matka Maćka.

Maciek około godziny 16 miał wydawało się prosty zabieg. Jednak po nim mocno krwawił. Pomimo tego lekarz dalej nie zlecał badania usg. Zdecydował się na nie dopiero o 21. Wtedy  okazało się, że Maciek miał tętniaka. Chłopca zoperowano. Niestety przez wiele godzin nie był zaintubowany. U Maćka doszło więc do niedotlenienia mózgu.

- Mieliśmy pecha. Sobota, niedoświadczony lekarz. Gdyby to był lekarz drugiej specjalizacji, to wcześniej wykonałby tracheostomię i nie doszłoby do niedotlenienia mózgu, bo byłby zaintubowany.  Od nakłucia do godziny 21 można było bardzo dużo zrobić - mówi Marlena Kozłowska, matka Maćka.

- Było ciężko. Dzieci biegają za oknem, a mój Maciuś leży. Też powinien biegać - opowiada Krzysztof Kozłowski, ojciec Maćka.

- Ktoś musi ponieść odpowiedzialność , bo dziecko rozwijało się dobrze, było dumą rodziców, a teraz jest dzieckiem chorym - dodaje Renata Łopacz, koleżanka rodziny.

Maciek jest niepełnosprawny. Zrozpaczeni rodzice zaczęli więc walkę o odszkodowanie i ukaranie lekarza - Cezarego Ł.    

- Postawiony jest zarzut narażenia życia małoletniego pokrzywdzonego. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - informuje Olgierd Dąbrowski-Żegalski z Sądu Okręgowego  w Olsztynie.

- W momencie przyjmowania dziecka do szpitala wskazane było powtórzenie badania usg za kilkanaście dni. W szpitalu specjalistycznym takie badanie powinno być powtórzone. Wtedy nie trzeba byłoby nakłuwać. Brak zaintubowania, były to zachowania nieprawidłowe  - ocenia Aleksandra Pietkiewicz, pełnomocnik rodziny Kozłowskich.

Próbujemy porozmawiać z dyrektorem olsztyńskiego szpitala. Wprawdzie Cezary Ł. już tam nie pracuje. Chcemy jednak wiedzieć, czy szpital w jakikolwiek sposób czuje się  odpowiedzialny za to, co stało się z Maćkiem. 

- Pragniemy w chwili obecnej powstrzymać się od komentarza w przedmiotowej sprawie – poinformował nas Grzegorz Adamowicz, specjalista ds. promocji i marketingu Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

Cezary Ł. pracuje obecnie w przychodni. Próbowaliśmy umówić się z nim na wywiad przed kamerą. Lekarz przesłał nam jedynie oświadczenie:

"Dziękuję za wnikliwość i rzetelność dziennikarską, jednak po konsultacji z prawnikiem zdecydowałem się odmówić udziału w Państwa programie i nie udzielać odpowiedzi (w związku z toczącym się postępowaniem w tej sprawie) na zadane pytania."

Dziś sytuacja rodziny Kozłowskich jest dramatyczna. Pani Marlena choruje na zapalenie stawów. Jest na rencie. Brakuje im pieniędzy na leczenie i rehabilitację Maćka. Rodzice od trzech lat czekają na zakończenie sprawy karnej przeciwko doktorowi Cezaremu Ł. Dopiero po tym wyroku będą mogli walczyć o odszkodowanie. Tak zdecydował sąd. Niestety,  jeden wyrok już zapadł: ich syn nigdy nie będzie zdrowy.

- Żona choruje, jej stan może się pogorszyć i zostanę tylko ja. Jak pogodzić pracę i opiekę nad Maćkiem? - zastanawia się Krzysztof Kozłowski, ojciec Maćka.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl