Adopcja rozdzieliła rodzeństwo
Pani Jolanta i pani Małgorzata szukają adoptowanej w dzieciństwie siostry Agnieszki. Od ich ostatniego spotkania minęło 28 lat. Pani Agnieszka miała wtedy zaledwie 8 lat. Siostry bezskutecznie szukały pomocy w domu dziecka i sądzie. Ich ostatnią nadzieją jest nasz program.
- Moje marzenia się spełniły: mam męża, dzieci, dom. Jest jeszcze jedno: chcę zobaczyć moją siostrę - mówi Jolanta Lange z Łodzi. 43-letniej kobiecie do dziś trudno zrozumieć, dlaczego sąd rozdzielił ją z najmłodszą siostrą. W 1984 roku z powodu przemocy w rodzinie dziewczynki zostały zabrane do domu dziecka. 13-letnia wtedy Jolanta trafiła do pogotowia opiekuńczego, 7- letnia Agnieszka do domu małego dziecka w Grotnikach koło Łodzi, a później do adopcji.
- Mówiłam pani dyrektor, że nie wolno im rozdzielać rodzeństwa, ale twierdzili, że ja też pójdę do adopcji, tylko w późniejszym terminie. Zapamiętałam, jak ona trzymała mnie za rękę. To był tylko ten moment, ostatni moment, kiedy ją widziałam – rozpacza pani Jolanta.
Zabrane do domu dziecka siostry były najmłodszymi z pięciorga rodzeństwa. Brat i dwie starsze siostry szybko wyprowadzili się z domu, w którym ojciec był alkoholikiem i bił dzieci i matkę. Według najstarszej z sióstr, dziś 56-letniej Małgorzaty, dorosłemu rodzeństwu nikt nie zaproponował przejęcia opieki nad najmłodszymi siostrami.
- Nie tylko jedna byłam pełnoletnia: pełnoletnia była Hania, młodsza ode mnie o dwa lata oraz brat, który jest 10 miesięcy straszy. Żadne z nas nie wiedziało, że Jola i Agnieszka mają iść do adopcji – mówi Małgorzata Kałuszyńska, która poszukuje siostry Agnieszki.
- Nasz tata był alkoholikiem. Znęcał się nad nami. Mamusia była bardzo chorą osobą. Kiedy nas zabrano do pogotowia opiekuńczego, ona leżała w łóżku sparaliżowana. Była po trzech wylewach, po ciężkiej operacji serca – opowiada Jolanta Lange.
Mama dziewczynek, Halina Porada zmarła na skutek kolejnego wylewu w 1986 roku. W tym samym roku rodzeństwo po raz ostatni widziało swoją najmłodszą siostrę Agnieszkę. Ojciec odebrał sobie życie dziesięć lat później. Od 28 lat rodzeństwo pani Agnieszki próbuje dowiedzieć się czegokolwiek o losach najmłodszej siostry.
- Losów najmłodszej dziewczynki, urodzonej w 1977 niestety nie ma w aktach. Nie ma żadnych akt opiekuńczych. W takich przypadkach można domniemywać, że doszło do adopcji dziecka – mówi Ewa Chałubińska z Sądu Okręgowego w Łodzi.
- Mam pretensję do Państwa, do sądów, które nie pozwalają zajrzeć w akta. Przecież sąd mógłby spytać się siostry, czy chciałaby spotkać się z rodzeństwem – mówi Jolanta Lange.
Sąd odsyła rodzeństwo do domu dziecka. Tam jednak urzędnicy również nie mogą pomóc.
- Tu jest adopcja, więc nie możemy państwu przekazać informacji. Musicie oficjalnie do sądu się zwrócić – powiedziała urzędniczka.
Sąd kieruje do domu dziecka, a dom dziecka do sądu. Urzędnicy są natomiast zgodni co do jednego: żadnej informacji na temat poszukiwanej pani Agnieszki udzielić nie mogą.
- W przypadku adopcji całkowitej sporządza się nowy akt urodzenia dziecka, a ten poprzedni nie ulega ujawnieniu. Jedyną osobą, która może do niego uzyskać dostęp jest to adoptowane dziecko po dojściu do pełnoletniości – tłumaczy Jerzy Grycz, adwokat.
- Chronimy dziecko, które trafia do adopcji. Ale jeśli dziecko dorasta, staje się dorosłym człowiekiem, to ten dorosły człowiek powinien móc o sobie zdecydować, czy chce poznać rodzeństwo czy nie – mówi Bożeno Łojko, organizator kampanii społecznej „Stop dla rozdzielania rodzeństw”.
Pani Jolanta i pani Małgorzata kolejny raz złożyły w sądzie wniosek o udzielenie informacji na temat siostry, choć jak przyznają, liczą już tylko na pomoc telewidzów. Mają nadzieję, że pani Agnieszka obejrzy program i będzie chciała się z nimi zobaczyć.
- Agnieszko, jeżeli obejrzysz ten program, a chciałabyś się z nami zobaczyć, to wiedz, że tęsknimy, tęskniliśmy i zawsze będziemy tęsknić. Kochamy cię i zawsze będziemy cię kochać, nigdy nie zapomnieliśmy i zawsze będziemy pamiętać – mówi Małgorzata Kałuszyńska, siostra adoptowanej Agnieszki.
- Jak wygląda? Jakim jest człowiekiem? Czy jest takim samym aniołem, jakim była? Ja zdaję sobie sprawę, że ona może nie chce się z nami spotkać, ale to jest moje marzenie: usłyszeć chociaż jej głos – rozpacza Jolanta Lange, adoptowanej Agnieszki.*
* skrót materiału
Reporterka: Milena Sławińska