Bezdomny seryjnym mordercą?
Zamordował, a zwłoki ukrył w szambie. Wszystko wskazuje na to, że bezdomny Tadeusz F. stoi za zabójstwem 47-letniej zielonogórzanki. Kobieta zginęła od ciosów w głowę. Jej zwłoki odnaleziono po 6 latach od zaginięcia. Tadeusz F. ma bogatą przeszłość kryminalną. Siał postrach wśród innych bezdomnych. Prokuratura podejrzewa, że ma na koncie jeszcze wiele innych zabójstw!
22 października w szambie nieopodal pustostanu przy ulicy Sulechowskiej w Zielonej Górze znaleziono zwłoki kobiety. Jak ustalili policjanci, była to 47-letnia Beata M., którą w 2008 roku uznano za zaginioną.
- Ona gdzieś tu w noclegowni mieszkała – opowiada jeden z zielonogórskich bezdomnych.
- Nie mówimy, że on to na pewno zrobił, tylko prawdopodobnie. Bo on był taki wariat – dodaje inny.
- Nie wiem, jakim cudem się tutaj znalazła i co robiła z tym facetem. Wiem, że się go bała. Była sytuacja, bodajże dwa lata przed zaginięciem, że on ją pod jakimś pretekstem zwabił do swojego domu i tam przetrzymywał przez kilka dni – mówi Milena M., córka zamordowanej kobiety.
- Dlaczego zginęła? Myślę, że najprawdopodobniej były to nieporozumienia. Prymitywne nieporozumienia – powiedział nam Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Bezdomny Tadeusz F. – pseudonim „Francuz” – był według wszystkich, którzy go znali, wyjątkowo brutalnym i bezwzględnym przestępcą. Pod wpływem alkoholu był zdolny do wszystkiego. Inni bezdomni starali się go unikać.
- Non stop, jak był nawalony, z nożami latał, z toporkami. Bałem się go – wspomina jednej z bezdomnych.
- To osoba wyjątkowo brutalna. Obecnie jest do dyspozycji sądu i ma zarzut usiłowania zabójstwa. Już wcześniej odbywał karę za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, przeszłość ma dość brutalną – informuje Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
– Żeśmy pili i doszło do wymiany zdań. Wyj… mi z kopa w mordę i zaczął lać. Nie zdążyłem wstać, żeby się bić z nim. Skopał mnie. Uciekłem, bo wyciągnął nóż – opowiada pan Grzegorz, zielonogórski bezdomny.
„Francuz” budził strach w lokalnym środowisku bezdomnych. Jak twierdzą zielonogórscy śledczy, Beata M. nie była jego jedyną ofiarą.
– Kontynuujemy poszukiwania zaginionych osób w okresie od 2004 do 2008 roku. Posiadamy materiał procesowy, który pozwala nam przypuszczać, że inna osoba, bądź też inne osoby mogą być pozbawione życia przez Tadeusza F. – mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
- Nie patrzył, czy to była kobieta czy nie, tylko w mordę lał. Coś mu nie tak powiedziała, w mordę nap… - mówi bezdomny pan Mariusz.
Miejscem, w którym prawdopodobnie „Francuz” z zimną krwią mordował swoje ofiary był opuszczony dom przy ulicy Sulechowskiej. To właśnie tam przychodzili bezdomni, którzy nie zostali przyjęci do miejscowej noclegowni.
- Oni tam w środku palili ognisko. Denaturat pili. Kiedyś wszedłem do nich i mówię: co wy tu robicie? A oni: słuchaj, człowieku, my nie mamy nic do stracenia, a ty możesz popłynąć szybko z ogniem – opowiada gospodarz posesji sąsiadującej z opuszczonym domem.
Teren wokół pustostanu w dalszym ciągu skrywa mroczne tajemnice. Według śledczych najprawdopodobniej wciąż znajdują się tam ludzkie szczątki.
- Bez użycia specjalistycznego sprzętu nie możemy nic zrobić. Musi być sprzęt z odpowiednim wysięgnikiem – tłumaczy Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
„Francuz” zamieszkał w Zielonej Górze 5 lat temu. Wcześniej miał już zatargi z prawem tam, skąd przyjechał, czyli z okolic Białegostoku. Czy tam też kogoś zabił? To będzie dopiero sprawdzane. W tej chwili prokuratura poszukuje innych ofiar „Francuza”. Według nieoficjalnych informacji, ofiar może być nawet kilkanaście.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia