Bezkarność byłego policjanta

Były policjant, a obecnie instruktor i właściciel szkoły nauki jazdy w Trzebni potrącił na pasach dwoje dzieci. W dodatku miał 0,21 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Policja natychmiast zabrała mu prawo jazdy, ale sąd równie szybko je zwrócił! Dariusz P. to były naczelnik drogówki i prewencji policji w Chrzanowie.

Naszą redakcyjną skrzynkę zasypały maile od mieszkańców podkrakowskiej Trzebini. Autorzy wiadomości, wśród których są panie Ewa i Irena, są oburzeni zachowaniem Dariusza P., byłego naczelnika wydziałów ruchu drogowego i prewencji policji w Chrzanowie. Mężczyzna prowadzi aktualnie szkołę nauki jazdy.

- Bulwersuje mnie to, że były policjant, instruktor nauki jazdy, pod wpływem alkoholu potracił dzieci na pasach. Stało się to pod szkołą, gdzie dzieci powinny czuć się bezpiecznie – mówi Pani Ewa, mieszkanka Trzebini, która poinformowała nas o sprawie.

- Bulwersuje mnie postawa tego pana, byłego policjanta.  Dla mnie to bandytyzm i draństwo – dodaje pani Irena, która także prosiła nas o interwencję.

4 października Dariusz P. kierując samochodem nauki jazdy, potrącił na pasach dwoje dzieci w wieku 7 i 12 lat. Świadkiem zdarzenia była pani Katarzyna i jej 10-letni synek, którzy cudem nie wpadli pod koła samochodu byłego naczelnika drogówki.

- Samochód wjechał na czerwonym świetle, kiedy piesi byli już na środku pasów. Nie wiem czy on by się w ogóle zatrzymał, gdyby nie pani, która zaczęła mu stukać w maskę – opowiada pani Katarzyna.

- Dzieciom potrąconym udzielono pomocy, zostały zawiezione karetką do szpitala – dodaje Robert Matysiak z Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie.

Na miejscu pojawili się dawni podwładni Dariusza P. Policjanci nie mogli zrozumieć, dlaczego ich były naczelnik jechał brawuro przy szkole, tym bardziej, że doskonale zna drogę. Kilkanaście metrów dalej mieszka jego matka. Funkcjonariusze przebadali go na zawartość alkoholu we krwi i zatrzymali prawo jazdy.

- Jedno z badań wykazało, że ma 0,21 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Zatrzymaliśmy prawo jazdy i przekazaliśmy do sądu wraz z wnioskiem o zatrzymanie go. Były tu dwa argumenty: kierowanie po pożyciu alkoholu i spowodowanie zagrożenie na drodze – informuje Robert Matysiak z Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie.

- Sąd analizując materiały i uznał, że nie może jednoznacznie stwierdzić, że on kierował autem po użyciu alkoholu i wydał prawo jazdy obwinionemu. Sąd przyjął limit błędu i stwierdził, że wskaźnik błędu alkoholu był mniejszy niż 0,2 – tłumaczy Grażyna Lipa z Sądu Rejonowego w Chrzanowie.

- Cała ta sprawa jest bulwersująca. Jak można powołać się na tolerancje błędu? Przecież Komendant Główny Policji powiedział, że za rażące naruszenie kodeksu drogowego będą mieć kierowcy odbierane prawo jazdy. Tu jest rażące naruszenie – mówi pani Ewa, mieszkanka Trzebini.

Chrzanowska policja zapowiada, że mimo iż Dariusz P. odzyskał prawo jazdy, to i tak skieruje wniosek do sądu o ukaranie byłego naczelnika drogówki i prewencji. Stróże prawa będą też wnioskować o powołanie biegłego, który rozstrzygnie, ile miał były policjant alkoholu we krwi w momencie potracenia dzieci

- To wygląda tak, jakby chciano zamieść sprawę pod dywan. Postępowanie powinno być przeniesione do innego miasta, do sądu, który wcześniej nie współpracował z panem Dariuszem - uważa Magdalena Balicka, dziennikarka Gazety Krakowskiej.

Dariusz P. przed incydentem wielokrotnie pojawiał się w mediach. Kiedy do niego zatelefonowaliśmy, zgodził się na spotkanie z nami. Kilka godzin później jednak oddzwonił i je odwołał. Następnie zaczął nas unikać. Nie było go w biurze ani w domu. Udało nam się go spotkać kilka dni później przed blokiem jego matki.

Reporter: Dzień dobry, jednak udało nam się spotkać.
Dariusz P.: Witam. Nie mam nic do powiedzenia, dziękuję bardzo.
Reporter: Czy powinien pan uczyć kursantów, skoro nie ma orzeczenia sądu?
Dariusz P.: Nie mnie to komentować.
Reporter: Jest pan instruktorem nauki jazdy, byłym szefem drogówki, powinien pan świecić przykładem.
Dariusz P.: Sąd rozstrzygnie sprawę, panie Arturze, dziękuje panu. Miłego dnia życzę (odjeżdża).

- Ja sobie nie wyobrażam, że może dalej uczyć kursantów osoba, która o mało nie rozjechała kogoś na pasach, która prowadziła pod wpływem alkoholu. Nawet jak ilość była minimalna, to niedopuszczalne - mówi Magdalena Balicka, dziennikarka Gazety Krakowskiej.

Wszystkie ośrodki szkolenia kierowców podlegają pod starostwa powiatowe, które wydają licencje na prowadzenie szkół nauki jazdy. Zajmują się także ich kontrolą. Jak udało nam się ustalić, w chrzanowskim starostwie po incydencie rozdzwoniły się telefony od zbulwersowanych całą sytuacją mieszkańców. Jednak urzędnicy mają związane ręce.

- My możemy ingerować, jak dostaniemy wyrok sądowy. Chyba życie samo zweryfikuje, czy ten pan będzie miał klientów w ośrodku, czy też nie będą chcieli się u niego szkolić – powiedział nam Andrzej Walaszek ze Starostwa Powiatowego w Chrzanowie.

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl