Pożyczki na bezrobotną
Zamiast pracy, kredyty. Pani Emilia padła ofiarą oszusta, który podstępem zdobył jej dane osobowe i zaciąga na jej konto pożyczki. Oszust zamieścił w internecie ofertę pracy, na którą odpowiedziała pani Emilia. Przestępca jest nieuchwytny dla policyjnych informatyków. Nie wiadomo, w jak wielkie długi wpędzi bezrobotną kobietę.
- Budzę się rano i zastanawiam, czy nowy dzień nie przyniesie mi kolejnych kredytów – mówi Emilia Wojtczak.
Pani Emilia ma 28 lat. Mieszka w miejscowości Niechanowo niedaleko Gniezna. W ubiegłym roku kobieta ciężko zachorowała i straciła pracę. Kilka miesięcy temu, kiedy jej stan zdrowia poprawił się, postanowiła do pracy wrócić. Marzyła o zajęciu, które mogłaby wykonywać przede wszystkim w domu.
Kilka miesięcy temu w końcu marzenie pani Emilii spełniło się. Znalazła w Internecie ofertę pracy asystentki księgowej. Bez wahania na ogłoszenie odpowiedziała.
- Po kilku dniach dostałam maila zwrotnego, że pan jest bardzo zadowolony z mojego CV, że to był bardzo trudny wybór, i że to właśnie ja zostałam wybrana – opowiada pani Emilia.
Przyszły pracodawca korespondował z panią Emilią jedynie mailowo. Jednak oferta pracy dla kobiety wydawała się wiarygodna. Właściciel firmy podał swoje dane oraz adres siedziby w Poznaniu. Pani Emilia sprawdziła w Internecie, czy takowa firma istnieje. Kiedy dane potwierdziły się, postanowiła podpisać umowę przedwstępną o pracę.
- Dostałam przedwstępną umowę o pracę, gdzie miałam wypełnić dane m.in.: PESEL i numer dowodu osobistego – mówi pani Emilia.
Kobieta wysłała swoje dane osobowe i czekała na rozpoczęcie pracy. Miała zarabiać prawie 3 000 złotych. Przyszły pracodawca postawił pani Emilii jednak jeszcze jeden warunek. Kobieta musiała przelać jedną złotówkę na konto, które założył jej pracodawca.
- Tu mamy typowy przykład wyłudzenia, bo na ten rachunek mógł zostać zaciągnięty kredyt. Osoba, która założyła to konto, miała dostęp do tego rachunku: miała login i hasło – mówi Maciej Krzysztoszek z Komisji Nadzoru Finansowego.
- Nie wzbudziło to u mnie podejrzeń. To miało być pomocnicze konto służbowe – komentuje Roman Wojtczak, ojciec pani Emilii.
Pani Emilia czekała na zlecenia. Niestety, po kilkunastu dniach zamiast nich, dostała wezwania do spłat kredytów. I to z kilku firm pożyczkowych.
- Dostałam informację, że na moje dane zostało przeprowadzonych wiele transakcji. Według moich obliczeń mam około 3850 złotych do spłaty. To jest nie do opisania. Jak widzę, że listonosz przejechał obok domu, to się cieszę, że nie przyniósł kolejnego pisma o pożyczce – rozpacza pani Emilia.
Próbujemy odnaleźć firmę, w której miała pracować pani Emilia. Jak się okazuje, pod wskazanym adresem mieszka jeden z poznańskich przedsiębiorców. To mężczyzna, pod którego podawał się rzekomy pracodawca. Przedsiębiorca nic z tą sprawą nie ma wspólnego.
- Ten człowiek użył nazwiska innej osoby. Nie wiemy, kim jest oszust. Ta osoba maskuje swoją tożsamość, tak jak na filmach sensacyjnych. W czasie kontaktu z pokrzywdzoną, numer ip jego komputera zmieniał się co minutę – informuje Radosław Krawczyk z prokuratury w Gnieźnie.
Dane mojej córki mogą być na Kajmanach, w USA. Oprócz tego gościa nikt nie wie, ile mamy kredytu – mówi Roman Wojtczak, ojciec pani Emilii.
Dziś sytuacja pani Emilii jest tragiczna. Jej dane osobowe zostały skradzione. Kto je zna oprócz sprawcy - nie wiadomo. Kobieta każdego dnia może spodziewać się kolejnych kredytów. I nic i nikt nie jest w stanie pani Emilii ochronić.*
* skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz