Co truje mieszkańców Głogowa?
- Od 11 lat jestem dentystą i od 11 lat takiego natężenia chorób nie było. Ja nie chcę umierać za KGHM – mówi Grzegorz Woźniak. Stomatolog z Głogowa twierdzi, że huta miedzi KGHM emituje do atmosfery szkodliwe ilości arsenu. Mężczyzna zainteresował się sprawą, gdy w tym samym czasie zaczęła chorować jego rodzina, on sam i jego pacjenci.
Na początku zeszłego roku Grzegorz Woźniak, jego żona i dwóch synów, zaczęli uskarżać się na dolegliwości. Badania wykazały, że cierpią na niedoczynność tarczycy i niedokrwistość.
- Ja i moja rodzina zachorowaliśmy. To było przewlekłe zmęczenie. Człowiek nie miał siły na nic, chciał cały czas spać. A jak spał, to się nie wysypiał. Bolała głowa, mięśnie, takie objawy grypowe. Ja miałem na przykład objawy zaburzeń nerwowych, typu, że cierpła mi ręka, żonie cierpły nogi. Takie objawy nigdy wcześniej nam się nie zdarzały, a zdarzyły się całej rodzinie w tym samym czasie – opowiada pan Grzegorz.
Mężczyzna postanowił ustalić przyczynę tych dolegliwości. Przeprowadzone przez niego prywatne śledztwo wykazało, że tego typu objawy mogą być spowodowane przekroczeniem norm emisji arsenu. Rodzina pana Grzegorza mieszka w sąsiedztwie huty miedzi i kopalni.
- Nie ma takiej pracy, która by powiedziała, że arsen i któryś z tych gazów może powodować to czy to. Takiej pracy nie ma, bo takiego zanieczyszczenia, jak w naszym rejonie, moim zdaniem, nie ma nigdzie w świecie – mówi pan Grzegorz.
- Mamy wyniki serii pomiarowych, które były robione przez cały ubiegły rok, od stycznia do grudnia. Z dokumentacji wynika, że emisja arsenu jest przekroczona w skali roku 2,5 raza – informuje Robert Myśków, naczelnik Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Głogów.
Lekarz zaczął zbierać dowody na własną rękę. Przeprowadził wiele rozmów ze swoimi pacjentami. Okazało się, że bardzo wielu z nich również cierpi na rzadkie schorzenia, które pojawiły się w ciągu ostatnich lat.
- Norma to 6 nanogram arsenu na dzień. A w 2013 roku w Głogowie było 16 ng. Czyli to jest prawie 300 procent przekroczona norma, codziennie. Czasami zdarza się, że w jednym tygodniu stężenie arsenu jest przekroczone nawet i stukrotnie! I w tych momentach, tak jak obserwuję, napływają ludzie do przychodni z objawami zaburzeń żołądkowo-jelitowych i z bólem głowy – mówi Grzegorz Woźniak.
Według władz kombinatu KGHM, obecna emisja szkodliwych gazów nie stwarza zagrożenia.
- KGHM działa w oparciu o wydane pozwolenia. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który prowadzi również swoje badania ani razu nie stwierdził, żebyśmy cokolwiek przekroczyli. Ale to nie o to chodzi, żeby się zasłaniać, czy działamy zgodnie z przepisami czy nie. Jeżeli ludzie są zaniepokojeni, to musimy reagować na ten niepokój. Traktujemy się jako firma odpowiedzialna i wrażliwa społecznie – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM.
Na skutek protestów w miejscowości Jerzmanowa, znajdującej się nieopodal szybu Św. Jakuba, na koszt KGHM przeprowadzono badania mające na celu stwierdzenie szkodliwości emitowanych gazów. Jednym z badanych był mężczyzna ze zdiagnozowanym wcześniej rakiem tarczycy – schorzeniem, które u dorosłych mężczyzn występuje niesłychanie rzadko.
- Zgłosiłem się do tych badań w celu sprawdzenia ich skuteczności. O tym, że mam raka wiedziałem już wcześniej. Mogę stwierdzić, że badania były przeprowadzone w taki sposób, że nie mogły niczego znaleźć. W związku z tym nie zostałem poinformowany o niczym niepokojącym. Jeśli u mnie nie stwierdzono choroby, to u innych również. Nie stwierdzono, ponieważ ich nie szukano – uważa pan Piort, który walczy z nowotworem tarczycy.
- Walczę już dwa lata i mam dość. Wyjeżdżam za granicę. Kocham Polskę, ale nie jestem w stanie tu już dłużej egzystować. Nie mogę dopuścić, żeby moje dzieci za dwa lata dostały jakiegoś nowotworu – podsumowuje Grzegorz Woźniak, stomatolog.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia