Bałagan w archiwum. Niższe emerytury!

Uczciwie zapracował na emeryturę, ale dostaje jej dużo mniej niż powinien. Pan Stanisław jest bezradny. Nie może udowodnić ponad 6 lat pracy w zlikwidowanej już spółdzielni, ponieważ dokumenty o jego składkach do ZUS-u utknęły w prywatnym archiwum w Ostródzie. Warunki przechowywania dokumentów są tam skandaliczne. W zapuszczonych magazynach walają się sterty gnijących akt!

Stanisław Łowiecki z Górowa Iławeckiego przepracował 32 lata, w 14 przedsiębiorstwach. Do dziś większość z nich nie przetrwała. Gdy przyszedł czas ubiegania się o emeryturę, pan Stanisław wraz z bratem chciał zdobyć dokumenty poświadczające, że jego pracodawcy płacili składki ZUS. Te zmagazynowano w kilku archiwach w Polsce.

- Z tych archiwów poprzychodziły odpowiedzi pozytywne o zarobkach. Jedynie nie przyszły dokumenty z archiwum prywatnego Verrens Finance z Ostródy - opowiada Antoni Łowiecki, brat pana Stanisława.

- Ta spółka przechowuje duże ilości dokumentów ze zlikwidowanych zakładów pracy: listy płac, całą dokumentację po zlikwidowanych spółkach, spółdzielniach - wyjaśnia Zdzisław Łukasiak z Prokuratury Rejonowej w Ostródzie.

- Nie ma tam w ogóle dostępu, jest zakluczone, zaplombowane, bo prokurator siedzi. Facet, co to archiwum prowadził albo splajtował, albo przekręty zrobił. W każdym razie pozamykali wszystko - dodaje pan Stanisław.

Mężczyzna złożył niepełną dokumentację swoich zarobków i składek w ZUS-ie. Ale zabrakło  mu dokumentów z pracy w Gminnej Spółdzielni w Górowie, co miało wpływ na wysokość jego emerytury.

- Brat pracował tam ponad 6 lat, więc to miało i ma znaczący wpływ na jego emeryturę. Ja tak określam, że to kwota 300-400 złotych - mówi Antoni Łowiecki, brat pana Stanisława.

- Gdyby jeszcze 300 złotych doszło, to 1600 zł by było. A ja samych opłat mam 600 zł - mówi pan Stanisław.

W podobnej sytuacji, jak pan Stanisław, jest co najmniej kilkadziesiąt osób w całej
Polsce, które w poszukiwaniu dokumentów niezbędnych do uzyskania emerytury zgłaszały się
do archiwum w Ostródzie. Zaniepokojony sytuacją Urząd Marszałkowski w Olsztynie zlecił kontrolę archiwum.

- Materiały archiwalne przechowywane są w złym środowisku. Informowana była o tym prokuratura. W tej chwili ta spółka nie posiada już zgody na prowadzenie działalności, bo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Nie przekazuje dokumentów obywatelom - informuje Wiktor Wójcik z Departamentu Infrastruktury i Geodezji Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie.

- Część akt jest porozrzucanych, zawilgotniałych. W magazynach są powybijane szyby. To są
magazyny o bardzo dużej powierzchni. Prowadzimy postępowanie w związku z tym, że  dokumentacja nie jest przechowywana w dobrych warunkach, co może zagrażać jej istnieniu - dodaje Zdzisław Łukasiak z Prokuratury Rejonowej w Ostródzie.

Jednak te działania urzędów nie ułatwiają panu Stanisławowi i wielu innym osobom uzyskania dokumentacji z ostródzkiego archiwum. A pani prezes spółki, która prowadzi archiwum, za ten stan rzeczy obwinia swoich poprzedników. Kobieta nie zgodziła się na wypowiedź przed kamerą – przysłała do naszej redakcji pismo z którego wynika, że firma prowadząca archiwum znajduje się w likwidacji.  I przeprasza zainteresowanych…*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl