Zabił sąsiad czy alkohol?

Można zgwałcić, zamordować i chodzić wolnym! - mówią córki 60-letniej Wiesławy Boczek z Zakęcia w Lubuskiem. Kobieta tuż przed śmiercią piła alkohol ze swoim sąsiadem Rafałem Z. Biegli orzekli, że najprawdopodobniej została zgwałcona. Ślady jej DNA znaleziono pod napletkiem Rafała Z. Mocne dowody? Nic bardziej mylnego.

Wiesława Boczek miała 60 lat. Mieszkała w Zakęciu – małej wsi w województwie lubuskim. Znali ją wszyscy. Nie miała wrogów. Aż do 7 września 2013 roku.

- Moja mama została znaleziona w swoim domu. Połową leżała na łóżku, drugą połową na podłodze, miała nogi skrzyżowane. Stanik leżał obok łóżka, a bluzka nie dość, że na lewą stronę była założona, to jeszcze tył na przód. Po prostu, ktoś ją w pośpiechu ubierał - opowiada Jolanta Kokosza, córka pani Wiesławy.

Ciało pani Wiesławy znalazł jej 40-letni sąsiad, Rafał Z. Znał ją od urodzenia. W przeszłości wielokrotnie bywał w jej domu. Pojawił się również na kilka chwil przed tragedią. Pił z panią Wiesławą alkohol.

- On twierdził, że poszedł do domu po pieniądze, a jak wrócił, to dojrzał, że moja mama nie żyje…Zdążył pogasić światła, telewizor drzwi zamknąć. Ktoś, kto znajdzie nieboszczyka, tak się nie zachowuje - mówi Jolanta Kokosza.

Próbowaliśmy porozmawiać z Rafałem Z. Jego ojciec na nasz widok zareagował agresją.

- Spi...stąd szybko! K..., opisaliście go! K..., wziął „połówkę” wódki, przyszedł jej jeszcze 50 złotych pożyczyć! I przyszedł, a ona już nie żyła - wykrzyczał mężczyzna.

Sekcja zwłok pani Wiesławy wykazała… prawie 6 promili alkoholu we krwi. Biegły znalazł też szereg obrażeń typowych dla gwałtu. Na staniku kobiety znaleziono DNA Rafała Z. DNA kobiety było też na jego napletku.

- On twierdzi, że mu to DNA lekarze podrzucili - opowiada Jolanta Kokosza, córka pani Wiesławy.

Dwa dni po śmierci pani Wiesławy Rafał Z. został zatrzymany. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa i gwałtu. W lipcu tego roku rozpoczął się proces. Rafał Z. nie przyznał się do winy. Siedząc na ławie oskarżonych, nie potrafił jednak ukryć emocji.

- Klął, wyzywał, wstawał, przerywał, był agresywny - opowiada  Jolanta Kokosza, córka pani Wiesławy.

Trzy tygodnie temu w sprawie zabójstwa pani Wiesławy nastąpił niespodziewany zwrot. Sąd powołał kolejnych biegłych. Ci wydali kolejną opinię. Problem w tym, że… kompletnie zaprzecza ona tej pierwszej.

- Według tej opinii, mama zmarła przez zatrucie alkoholowe. O gwałcie nie ma mowy - opowiada Katarzyna Boczek, córka nieżyjącej Wiesławy.

- Druga opinia odwróciła tę sprawę o 180 stopni. W tej chwili nie wiadomo nawet, czy pani Wiesława została zamordowana. Rafał Z. wyszedł z aresztu, nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych. Jest wolnym człowiekiem, który odpowiada z wolnej stopy - mówi Patryk Świtek, dziennikarz Tygodnika Regionalna.

- Może się pojawić taka wersja, że do zbliżenia miedzy tymi osobami doszło dobrowolnie - twierdzi Łukasz Wojtasik z Prokuratury Rejonowej w Nowej Soli.

- Zabijajcie, gwałćcie. Sąd i tak was wypuści. Dożywocie, to za mało dla niego. Powinna być kara śmierci - Katarzyna Boczek, córka pani Wiesławy. *

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl