Gwałciciel atakuje w Częstochowie

Blady strach padł na mieszkanki Częstochowy. W mieście grasuje groźny zboczeniec. Mężczyzna zaatakował już 11 kobiet!

- 6 listopada biegałam w lesie i zostałam zaatakowana przez mężczyznę. Po krótkiej szamotaninie zostawił mnie i uciekł – opowiada pani Karolina.

Gwałciciel atakuje od dwóch miesięcy. Mieszkanki południowych dzielnic Częstochowy starają się nie wychodzić z domu po zmroku. W mieście panuje strach.

- Napadł na jakąś dziewczynę koło piekarni. Podobno ją bardzo pobił. Wszyscy o tym mówią. Słyszałam, że podobno go złapali, ale jednak nie – opowiada pani Katarzyna, mieszkanka osiedla Wrzosowiak w Częstochowie

Jedna z pierwszych napadniętych kobiet – pani Karolina, opowiada o tym, że gwałciciel zaatakował ją w miejscu, w którym codziennie biega.

- Biegłam, w pewnym momencie pojawił się w lesie. Uśmiechał się i zbliżał się do mnie. Zdjęłam słuchawki i wtedy on zaproponował mi seks. Gdy odmówiłam, rzucił się na mnie – opowiada pani Karolina. 

Gwałciciel precyzyjnie wybrał czas i miejsce, w którym nie było świadków ani możliwości wezwania pomocy. Pani Karolina jednak broniła się na tyle skutecznie, że spłoszyła napastnika.

- Zaczęłam go pchać. Powiedziałam, że zgłoszę to na policję. Wystraszył się tego. Po kilkuminutowej szamotaninie, zostawił mnie. Był to młody mężczyzna. Miał ciemne oczy i ciemne włosy. Był szczupłej budowy ciała  – mówi pani Karolina.

Do policji i prokuratury zgłaszają się kolejne pokrzywdzone kobiety. W tej chwili jest ich już jedenaście.

- Do tej sprawy mieliśmy zatrzymane dwie osoby. Te osoby były przesłuchane. Został sporządzony portret pamięciowy – informuje Joanna Lazar z policji w Częstochowie.

- Nie możemy wysnuć jednoznacznego wniosku, że te przestępstwa na pewno zostały popełnione przez jednego mężczyznę – dodaje Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Pani Karolina od razu, po całym zdarzeniu, wezwała policję. Funkcjonariusze zabrali ją do komisariatu, gdzie została przesłuchana. O tym przesłuchaniu jednak wolałaby jak najszybciej zapomnieć.

- Policjant, ten, który spisywał to całe zeznanie, miał jakby pretensję, że ja tam biegałam. Powiedział, że niektórzy szukają wrażeń. Oni usiłowali chyba stwierdzić, że to jest moja wina, bo tam biegałam – mówi pani Karolina.

Na razie sprawca przy żadnym z ataków nie osiągnął zamierzonego celu. Jednak każde kolejne zgłoszenie mówi o coraz większej jego brutalności.

- Staje się bardziej pewny siebie. Cieszyłam się, że nie miał noża. Nie wiem jakby to się skończyło, ale na pewno bym się nie poddała. Walczyłabym dopóki by mnie nie zabił. Innym taż radzę, żeby się broniły. Wydaje mi się, że ten sprawca odpuści, jeżeli zobaczy, że kobieta się broni – mówi pani Karolina.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia 

jkasia@polsat.com.pl