Nie ma ciał, jest wyrok. 15 lat więzienia

15 lat za podżeganie do zabójstwa małżeństwa z Milanówka. Dziś zapadł wyrok w jednej z najbardziej tajemniczych spraw ostatnich lat. Piotr B. został skazany na 15 lat więzienia za podżeganie do zabójstwa Elżbiety i Wiesława Drzewińskich, ich synów oraz nielegalne posiadanie broni. Ciał małżeństwa nigdy nie odnaleziono. Piotr B. był lokatorem willi należącej do państwa Drzewińskich.

- Piotr B. bał się, że Wiesław Drzewiński go z tego domu ostatecznie eksmituje, że ten dom utraci i to naszym zdaniem był motyw działania pana B. w tej sprawie - mówi Paweł Ryczko, pełnomocnik synów zaginionych małżonków z Milanówka.

Przypomnijmy. Państwo Drzewińscy mieszkali  z synami w willi Chimera w Milanówku. 8 października 2006 roku 59-letnia Elżbieta Drzewińska wyszła rano z domu do kościoła na próbę chóru. Nigdy tam jednak nie dotarła.

Wiesław Drzewiński uważał, że za zniknięciem jego żony stoi, mieszkający w tym samym domu, Piotr B. Drzewiński otrzymał dom w Milanówku od swojego wuja. Niestety drogi prezent miał jedną wadę – lokatora z kwaterunku, z którym Drzewińscy prowadzili regularną wojnę.

- Mój ojciec wnosił do prokuratury różne sprawy, między innymi o postawienie płotu przez lokatora, o to, że postawił bezprawnie garaż oraz o eksmisję po prostu. Kilka dni po zaginięciu  mamy ojciec znalazł w książce telefonicznej karteczkę, na której było napisane, że jeśli zaginie, to winny jest lokator Piotr B. Policja sprawdziła kartkę i okazało się, że jest autentyczna - opowiadał Wiktor Drzewiński, syn zaginionych.

- Moi rodzice nie chcieli, żeby on tu mieszkał, bo, jak mówili, nie chcieli mieszkać z bandytą - dodawał drugi syn Drzewińskich, pan Piotr.

Rok po zaginięciu Elżbiety Drzewińskiej w 2007 roku zniknął jej mąż - Wiesław Drzewiński, W równie tajemniczych okolicznościach jak jego żona.

- Jak wróciłem, to ojca nie było. W domu wszystko było pozamykane. Miał wyłączoną komórkę - opowiada Piotr Drzewiński, syn zaginionych.

Los zaginionych małżonków nadal pozostaje nieznany. Po ich zaginięciu synowie wyprowadzili się z willi. Pozostał za to w niej lokator z parteru - Piotr B.

- Do tej pory nie udało się ustalić, co się stało z małżonkami, aczkolwiek wszyscy, włącznie z synami państwa Drzewińskich, uznają ich za osoby zmarłe - mówi Paweł Ryczko, pełnomocnik synów zaginionego małżeństwa.

Piotr B. przez cały czas był podejrzewany o związek ze zniknięciem małżeństwa z Milanówka, ale organy ścigania umarzały kolejne postępowania. W 2011 roku policja przeprowadziła prowokację, w czasie której Piotr B. podstawionym funkcjonariuszom policji, próbował za 10 tysięcy euro zlecić uprowadzenie i zabójstwo synów państwa Drzewińskich.

- Rodzina Drzewińskich nie miała w zasadzie bliskich krewnych, z którymi utrzymywała stały kontakt. Po usunięciu synów państwa Drzewińskich pozycja pana B. byłaby w domu niezagrożona, mógłby dalej mieszkać z rodziną, tak jak do tej pory - mówi Paweł Ryczko, pełnomocnik synów zaginionego małżeństwa.

Piotr B. przebywa w areszcie. Po emisji naszego pierwszego materiału, do naszej redakcji zgłosił się pan Michał, który twierdzi, że Piotr B. ma także związek ze śmiercią jego rodziców. Kamila i Adam Krawczykowie zostali zastrzeleni przed swoim domem w Milanówku w 1994 roku. Zabójcy nigdy nie znaleziono.

- Mama została zabita na miejscu, doszedłem do taty jak zabierała go karetka. Każdy jego oddech, to był jeden wielki chlust krwi. Tyle co wtedy zrozumiałem to „uciekaj”. Mój  tata z mamą mieli z panem B. na pieńku, bo z chwilą kiedy kupił od rodziców działkę, w 1993 roku postawił tam garaż i wyciął na naszym pasie ziemi cztery stuletnie lipy. Rodzice zgłosili to do urzędu miasta, Miał dostać dosyć wysoką karę - opowiada pan Michał.

Niedługo przed śmiercią Krawczykowie otworzyli w Milanówku sklep z zabawkami. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że chcieli rozszerzyć swoją działalność. W tym celu chcieli kupić dom małżeństwa Drzewińskich, w którym jako lokator z kwaterunku mieszkał  Piotr B.

- Życia im nikt nie zwróci, ale sprawiedliwość powinna się znaleźć, bo to co przeżyłem jako dwunastoletnie dziecko, to najgorszemu wrogowi nie życzę - mówi pan Michał.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl