Dzięki Wam Alicja walczy o wzrok

W Polsce lekarze nie są w stanie uratować wzroku małej Alicji. Jedyną szansą dla niej była kosztowna terapia komórkami macierzystymi w Indiach. Rodzicom Alicji brakowało do jej opłacenia ponad 40 tys. zł. Ich los odmienił się po emisji reportażu w Interwencji. Rodzice serdecznie dziękują za wsparcie.

Pani Patrycja wraz panem Sławomirem jeszcze kilka tygodni temu byli przerażonymi i zrozpaczonymi rodzicami. Walczyli o zdrowie swojej chorej dwuletniej córeczki Alicji. Dziś szczęśliwi wierzą, że powoli walkę wygrywają.

- Są takie momenty, że ona patrzy mi prosto w twarz, tak jakby zaczynała widzieć - opowiada Sławomir Adamczyk, ojciec Alicji.
Rodzina Adamczyków mieszka w Radomiu. Z kamerą odwiedziliśmy ich kilka tygodni temu. Wtedy szukali pomocy dla swojej chorej córki Alicji. 

- Ja mam pogodzić się z tym, że Alusia ma być do końca życia niewidoma. Nie ma takiej możliwości - mówiła wówczas Patrycja Adamczyk, matka Alicji.

Państwo Adamczykowie są małżeństwem od dwóch lat. Dwa lata temu urodziła im się ich córka Alicja.  Niestety, dziewczynka jest niewidoma. Ma uszkodzone nerwy wzrokowe.  

- Ma anomalię rozwojową obu nerwów wzrokowych, to schorzenie powstaje we wczesnym rozwoju płodu. Nerw wzrokowy nie wykształcił się tak, jak powinien - opowiadał dr Wojciech Hautz z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Rodzice Alicji nie poddawali się jednak. Zaczęli szukać pomocy dla chorej córki. Diagnozowali Alicję w kilku miastach. Szukali lekarzy i klinik. Szukali jakiejkolwiek nadziei. Niestety, nikt w Polsce nie chciał już podjąć się leczenia Alicji.

Państwo Adamczykowie znaleźli klinikę w Indiach, w której lekarze zechcieli podjąć się leczenia Alicji za pomocą komórek macierzystych. Te klinikę odwiedziło już wiele osób. Jedną z nich była pani Kamila z Barlinka, która po operacji w Indiach zaczęła powoli odzyskiwać wzrok.

- Pojechałam pełna nadziei i planuje jeszcze jeden wyjazd. Szybciej pojadę tam, niż poddam się kolejnej operacji w Polsce - mówiła nam pani Kamila.

Niestety, na leczenie za granicą potrzebne były pieniądze - ponad 100 tysięcy złotych. Narodowy Fundusz Zdrowia leczenia nie zrefundował, więc państwo Adamczykowie szukali funduszy sami. Pan Sławomir zbierał pieniądze jadąc rowerem z Radomia do Gdańska. Rodzice Ali zebrali 60 tys. zł. Brakowało ponad 40 tys. 

- W mojej podroży czasami myślałem, że nie dojadę, nie widziałem drogi, ale jak chce się wierzyć, to się da - mówi Sławomir Adamczyk.

Po emisji reportażu o Alicji udało się zebrać potrzebne na leczenie 100 tysięcy złotych. 26 listopada państwo Adamczykowie wylecieli do Indii po szansę dla Alicji. Żegnaliśmy ich na lotnisku. 

- Jest stres i obawa, aczkolwiek cieszymy się, że już nadszedł ten dzień - mówiła wzruszona Patrycja Adamczyk, matka Alicji.

W Indiach Alicja przeszła kilka zabiegów. Jej stan zdrowia, jak twierdzą indyjscy lekarze i rodzice Ali, znacznie się polepszył.

- Powiedzieli nam, że trzeba czasu, aż ośmiu miesięcy, bo komórka musi się zamienić w to, co jest nierozwinięte. Uspokoiły się Alusi oczka, nie są rozbiegane. W prawym oku zez całkiem znikł, a w lewym ma tylko 10 procent - mówi pani Patrycja. 

- Córka przeszła siedem iniekcji w postaci kroplówki z komórkami macierzystymi. Widać, że reaguje na światło, że próbuje je znaleźć - dodaje pan Sławomir.

Państwo Adamczykowie szczęśliwi wiedzą , że czeka ich jeszcze wiele dni walki o zdrowie Ali. Jednak, jak twierdzą, są pewni, że czas i pieniądze nie zostały zmarnowane.

- Było wielu ludzi, którzy do nas dzwonili, dawali rady. Dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli, bo spełniliśmy swoje marzenie, bardzo za to dziękuję - powiedział pan Sławomir.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl