Deweloper i mieszkańcy w urzędniczej pułapce

Zygmunt Hryniak w 2006 roku kupił od Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Przemyślu grunt. Postawił na nim blok i zaczął sprzedawać mieszkania. Później dowiedział się, że zakupiony przez niego teren… nie jest jego. Roszczenie do gruntu wystosowali spadkobiercy dawnych właścicieli. Urzędnicy wiedzieli o tym jeszcze przed sprzedażą działki panu Zygmuntowi.

45-letni Zygmunt Hryniak z Przemyśla w 2006 roku kupił grunt od Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Wybudował blok dla 20 rodzin. Przez rok zawierał umowy. Miał podpisanych 10 przedwstępnych aktów notarialnych, kiedy okazało się, że kupiony grunt nie jest jego własnością.

Okazało się, że w 2008 roku, po dwóch latach od transakcji, urzędnicy miejscy wpisali do ksiąg wieczystych ostrzeżenie o roszczeniach majątkowych. Tyle, że pochodziły one z 2003 roku. Aż pięć lat zajęło władzom Przemyśla uregulowanie w księgach wieczystych rzeczywistego stanu nieruchomości.

- Dwie trzecie działki jest własnością Gminy Miejskiej Przemyśl, a sprawa jednej trzeciej terenu jest w trakcie postępowania sądowego – informuje Grzegorz Hayder, zastępca prezydenta Przemyśla.

- Zawiniło miasto. Jeden z urzędników państwowych, który pracuje w urzędzie miasta – mówi Katarzyna Nycz, mieszkanka bloku przy ul. Grunwaldzkiej 99 w Przemyślu.

- Jeżeli bank nie ma aktów ostatecznych, to nie może wpisać na hipotekę mieszkania. Ci ludzie płacą między 150 zł a 200 miesięcznie za ubezpieczenie kredytu mieszkaniowego – mówi pan Zygmunt.

Blok przy ul. Grunwaldzkiej 99 wciąż należy do dewelopera, czyli do pana Zygmunta, który tonie w długach. Natomiast sporny grunt należy do miasta. Od dwóch lat przed sądem rejonowym toczy się sprawa o zasiedzenie. Jej końca nie widać. Udało nam się doprowadzić do spotkania mieszkańców bloku z zastępcą prezydenta Przemyśla.

- Dla nas płacenie przez sześć lat wyższej raty za mieszkanie o 200 zł, to potężna kwota. Kto nam te pieniądze odda? – pyta Katarzyna Nycz, mieszkanka bloku.

- Jeżeli w konsekwencji takiego działania ponosicie państwo jakieś dodatkowe, niczym nieuzasadnione koszty, to oczywiście przysługuje państwu roszczenie odszkodowawcze – odpowiada Grzegorz Hayder, zastępca prezydenta Przemyśla.

- Ja dzisiaj prowadzę firmę tylko dla tych ludzi, bo ja już nie mam nic. Niech miasto nie liczy, że jak oddam te mieszkania aktami ostatecznymi, że ja jakiś podatek od tego zapłacę, bo ja już nie mam nic – mówi Zygmunt Hryniak, który wybudował blok.

- My mieszkamy na bombie. Przyjdzie syndyk, który jest bezwzględny, bo musi zabezpieczyć interesy wierzycieli. On nie będzie patrzył na to, że ja mam dwójkę małych dzieci, że koleżanka ma dwójkę małych dzieci. Gdzie ja pójdę mieszkać? – pyta Janusz Nycz, mieszkaniec bloku.

- Przyznam się szczerze, że pierwszy raz słyszę o postępowaniu windykacyjnym ze strony miasta wobec pana Hryniaka. Przepraszam bardzo, ale ja nie będę wiedział o wszystkich rzeczach, które się dzieją w urzędzie – zakończył Grzegorz Hayder, zastępca prezydenta Przemyśla.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl