Kamienica w ruinie – nie ma winnych

Pani Jadwiga z Krakowa ma w swoim mieszkaniu… las stempli chroniących sufit przed zawaleniem. Kobieta wraz z rodziną musiała się wyprowadzić. Lokal przydzieliło jej miasto, a uszkodziła sąsiadka z góry. Mimo to szanse na nowy przydział lub remont w mieszkaniu pani Jadwiga ma niewielkie. Po Krakowie tuła się już dwa lata.

Jadwiga Figa z kilkuletnią córką oraz dorosłym synem i jego córką mieszkali w 30-metrowym mieszkaniu w starej kamienicy w Krakowie. Rodzina zajmowała lokal od pokoleń na podstawie przydziału z miasta. Niestety, mieszkać tam już się nie da.

- Wcześniej mieszkała tam moja babcia, później mój ojciec, a w końcu i ja dostałam pozwolenie. Mieszkałam tu przez 40 lat. Wyremontowałam lokal za wszystkie oszczędności. Wstawiłam nowe okna, drzwi, zlikwidowałam piec węglowy, zrobiłam remont podłóg – opowiada pani Jadwiga.

Niestety, dwa lata temu nowa właścicielka mieszkania nad lokalem pani Jadwigi przeprowadzała generalny remont. W trakcie prac doszło do poważnego uszkodzenia stropu.

- Mam pęknięty strop. Pękniecie powstało poprzez panią, która kupiła mieszkanie na górze. Nie miała zgody, a podczas remontu używała ciężkiego sprzętu. Pęknięcie zaczęło się coraz bardziej pogłębiać – opowiada pani Jadwiga.

Na miejscu pojawili się inspektorzy nadzoru budowlanego. Sprawdzili stan stropu i nakazali rodzinie pani Jadwigi natychmiastową wyprowadzkę. Sufit mieszkania podtrzymuje kilkanaście stempli. Okazało się też, że cała kamienica jest w opłakanym stanie.

- Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego przeprowadził postępowanie administracyjne i wydał decyzję zobowiązującą właścicieli do przeprowadzenia prac zabezpieczających, z równoczesnym wyłączeniem z użytkowania części obiektu – informuje Przemysław Ziębacz z  Nadzoru Budowlanego w Krakowie.

- I schody są do remontu i balkon nad naszym mieszkaniem był w opłakanym stanie. Tu wszędzie cegły odpadają, wszystko się sypie – mówi Łukasz Wilczek, syn pani Jadwigi.

Pani Jadwiga z rodziną mieszka kątem u rodziców, czasem tuła się po znajomych. O przydzielenie innego lokalu zwróciła się do urzędu miasta – który przecież przyznał jej to feralne mieszkanie. Niestety, urzędnicy odmówili.

- Przepisy mówią, że lokal taki powinni zapewnić współwłaściciele. Tutaj bez znaczenia jest fakt, że pani Jadwiga tam mieszka na podstawie decyzji wydanej przez organ gminy. Dziś przepisy są inne i pani Jadwiga ponosi tego konsekwencje – informuje Filip Szatanik z Urzędu Miejskiego w Krakowie.

- Odmówiono mi ze względu na to, że to miało zostać wyremontowane. Współwłaściciele kamienicy w ciągu pół roku mieli przeprowadzić remont, minęły dwa lata i nic się nie zmieniło – mówi pani Jadwiga.

Remont od dwóch lat nie może się rozpocząć przez brak zgody 13 właścicieli kamienicy. Nie ma chętnych, by ponieść prawdopodobnie olbrzymie koszty ratowania budynku przed katastrofą. Nadzór budowlany już upomniał właścicieli, że muszą wykonać remont. Inspektorzy mogą też sami zlecić remont, ale to na pewno nie nastąpi szybko.

- Ostatecznością jest wykonanie remontu za zobowiązanego. Czyli nadzór znajdzie firmę, która remont przeprowadzi, a kosztami obciąży właścicieli – mówi Przemysław Ziębacz z  Nadzoru Budowlanego w Krakowie.

- Jeśli stemple, które podtrzymają ten strop nie wytrzymają, to zawalą się wszystkie inne mieszkania – ostrzega pani Jadwiga.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl