Unia zapłaciła, bezrobotni harowali za darmo

Kurs kucharza i płatny staż miał odmienić życie bezrobotnych z Lublina. Tymczasem jeszcze bardziej ich pogrążył. Ludzie za trzy miesiące 8-godzinnej pracy w stołówce dostali tylko jedną pensję - około 1200 zł! Gdzie są pozostałe dwie – nie wiadomo. Stowarzyszenie, które organizowało staż twierdzi, że ma puste konto. Wcześniej dostało gigantyczne pieniądze z UE na aktywizację ludzi bezrobotnych.

Wierzyli, że w końcu uda im się znaleźć pracę. Trafili na kurs „Kucharza małej gastronomii”, potem mieli odbyć trzymiesięczny, płatny staż. Wszystko z pieniędzy Unii Europejskiej na aktywizację ludzi bezrobotnych.

Kurs prowadziło Stowarzyszenie „Lubelskie Drewno Regionalny Klaster”. Potem bezrobotni pracowali przez trzy miesiące w stołówce Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Obiecane wynagrodzenie, niewiele ponad 1200 złotych, otrzymali tylko za miesiąc pracy. Co z resztą - nie wiadomo.

- My chcemy pieniędzy, naszych pieniędzy, na które uczciwie zapracowaliśmy. Najpierw słyszeliśmy, że czekają na przelew, potem, że przelew już jest, tylko czekają na zaksięgowanie. Przed świętami chcieliśmy dostać jakąś zaliczkę, nie dostaliśmy nawet tego – mówi Katarzyna Winiarska, uczestniczka kursu.

- Mam czwórkę dzieci, wychowuję je sama i gdyby nie alimenty, to nie wiem, co by było. Nie po to pracowałam uczciwie przez 8 godzin dziennie, żeby tych pieniędzy mi nie zapłacili – dodaje Kinga Kamela, uczestniczka kursu.

- Pani redaktor, to są projekty unijne i my czekamy na pieniądze – powiedział nam prezes Stowarzyszenia Lubelskie Drewno Regionalny Klaster.

Co się stało z pieniędzmi?  Nikt z przedstawicieli Stowarzyszenia nie zgodził się na oficjalną wypowiedź przed kamerą. Stanowisko otrzymaliśmy przez e-mail.

„Opóźnienia te wynikają z przyczyn proceduralnych, ale również z powodu działań niektórych uczestników, którzy swoimi bezpodstawnymi interwencjami powodują dodatkowe wyjaśnienia przez koordynatora projektu, co też wpływa na wydłużające się procedury weryfikacji wniosku o płatność.”

- Jak byliśmy na kursie, to słyszeliśmy pod oknami, jak ludzie awanturują się o pieniądze, ale każdy miał nadzieję. Przecież to urząd pracy, fundusze unijne, muszą być te pieniądze – mówi Katarzyna Winiarska, uczestniczka kursu.

Postanowiliśmy interweniować w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Lublinie. To Urząd przekazywał Stowarzyszeniu pieniądze z Unii Europejskiej na aktywizację bezrobotnych i powinien je kontrolować.

- W tym momencie Stowarzyszenie otrzymało około 732 tys. zł. Z tej transzy powinno rozliczyć 75 procent dotacji, żeby móc otrzymać kolejną transzę. Na ten moment rozliczyło jedynie 50 procent. Stowarzyszenie powinno więc posiadać w swoich zasobach jeszcze 360 tys. zł. na regulowanie pozostałych zobowiązań. Jeszcze dziś wyślemy pismo z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego ta sytuacja ma miejsce – zapowiedział Mirosław Fatyga z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie.

- Mamy konto zerowe, to jest tylko konto funkcjonujące w projekcie unijnym. Nie mamy pieniędzy na koncie. Te pieniądze, dwie transze, które otrzymaliśmy, rozdaliśmy komu się należało i na ile wystarczyło – usłyszeliśmy od prezesem Stowarzyszenia.

- Powinno się pozbawić ich prowadzenia tego kursu, bo wygląda na to, że nas nabrali i mogą nabrać następnych – podsumowuje Leszek Troć, uczestnik kursu.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl