Fatalny rozwód. Były mąż wyrzuci na ulicę
Pani Monika sądziła, że po rozwodzie zacznie z dziećmi nowe, lepsze życie. Wszystko przekreśliła decyzja sądu o podziale majątku. Kobieta miała w ciągu roku, w dwóch ratach zapłacić byłemu mężowi połowę wartości domu, czyli ponad 100 tys. zł! Uzbierała zaledwie 30 tys. zł. Dziś jej dług wobec mężczyzny urósł już do 150 tys. zł. Adam K. zgłosił się do komornika. Zamierza przejąć cały dom.
- Tu jest miejsce mojej pracy, dom rodzinny moich dzieci. Moi rodzice nie kupili tego dla jakiegoś oszusta, tylko żeby moje dzieci coś miały, lepszy start w tym kraju – rozpacza pani Monika Krysiewicz.
Kobieta mieszka w Białymstoku razem z synami: 14-letnim Jakubem i 12-letnim Konradem. 9 lat temu kobieta rozwiodła się. Nie spodziewała się, że koniec małżeństwa będzie początkiem tak dużych problemów.
- On prowadził podwójne życie. Nie chciałam tak żyć. Mój syn jak miał 7 lat, to powiedział, że nie warto być dobrym człowiekiem, bo „tata to się ciągle śmieje, a ty tylko ciągle płaczesz”. I co mam im powiedzieć, że nie warto? - pyta pani Monika.
Przed ślubem pani Monika miała własne mieszkanie. W trakcie małżeństwa sprzedała je i razem z mężem kupiła dom. Po rozwodzie sąd w Białymstoku podzielił majątek. Pani Monika otrzymała dom, ale musiała spłacić byłego męża. Nie była w stanie.
- Majątek odrębny, panieński jest niepodzielny. A mój dało się podzielić! Udowadniałam w sądzie, że cały wkład na dom pochodził ze sprzedaży mojego mieszkania. Decyzją sądu miałam w dwóch ratach w przeciągu roku spłacić byłego męża. Zapłacić mu 109 tys. zł. Ja nie wiem, jak w tym kraju zdobywa się takie pieniądze w przeciągu tak krótkiego czasu – mówi pani Monika.
- Sąd ustalił, że dom został nabyty za majątek wspólny będący własnością obojga małżonków, bowiem ten majątek został zgromadzony przez obie strony w czasie trwania związku małżeńskiego – wyjaśnia Wiesław Żywolewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku.
- Jako samotnej matce żaden bank w tym mieście nie chciał mi udzielić kredytu (żeby spłacić byłego męża – przy. red.), w dodatku miałam już kredyt hipoteczny – mówi pani Monika.
Adam K. domaga się swoich pieniędzy. Kiedy pani Monika nie spłacała długu, mężczyzna zwrócił się do komornika. Pani Monika twierdzi, że były mąż chce przejąć nieruchomość. W takim przypadku kobieta straci nie tylko dom, ale i miejsce pracy, ponieważ prowadzi w nim swój zakład fryzjerski.
- W sumie spłaciłam mu już ponad 30 000 zł długu. To było mało. Oddał sprawę do komornika, dwie licytacje domu nie doszły do skutku, ale mój mąż zażądał przejęcia nieruchomości za długi – rozpacza pani Monika.
- W tym momencie ona staje się osobą bezdomną i bezrobotną, podwójny dramat – mówi Katarzyna Simieniuk, koleżanka pani Moniki.
- Jeszcze prosiłam go, żeby zajął się chociaż na rok dziećmi, że wyjadę za granicę zarobić pieniądze, ale powiedział, że jeżeli przywiozę mu dzieci, to odda je do domu dziecka – rozpacza pani Monika.
Próbowaliśmy porozmawiać z Adamem K., ale ani on, ani jego obecna żona nie chcieli z nami rozmawiać.
- Widziałam ogłoszenia w prasie, że chce sprzedać ten dom, mimo że jeszcze nie jest właścicielem. Informował potencjalnych kupców, którzy tu przychodzili, że dom jest gotowy do wprowadzenia i że mieszkają tu obcy ludzie – mówi pani Monika.
Sytuacja kobiety mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby złożyła odpowiedni wniosek w sądzie. Teraz jest już za późno. Musi zapłacić dług, który dziś wynosi ok. 150 tysięcy złotych. Kobieta boi się, że razem z dziećmi trafi na ulicę.
- Wszystko rozegrało się w I i II instancji. Wystarczyło zwrócić się: „wysoki sadzie, chcę aby w ramach tego postępowania uwzględniono, że z majątku osobistego, pieniędzy ze sprzedaży tylko mojego mieszkania, wniosłam na zakup domu taką a taką kwotę. Tego wniosku zabrakło – mówi Tomasz Tomaszczyk, adwokat.
- Nie wyprowadzę się stąd, bo nie mam gdzie. Wszystkie oszczędności, nawet moich rodziców są w tym domu. Ja nie chcę żadnej pomocy finansowej, żyję skromnie, ale muszę mieć gdzie żyć z tymi dziećmi – rozpacza pani Monika.*
* skrót materiału
Reporter: Angelika Trela