Zagłodzili dziecko? Zarzuty dla rodziców z Szopowego

Rodzice ze wsi Szopowe koło Biłgoraja usłyszeli zarzuty narażenia zdrowia swoich dzieci. 6-latek trafił do szpitala z objawami niedożywienia, a jego malutki brat zmarł. Rodzice niemal odcięli się od świata. Odmawiają pomocy urzędników, nie puszczają dzieci do szkoły. Okoliczni mieszkańcy mówią, że to „odmieńcy” i wyznawcy dziwnej religii.

Mała wieś Szopowe niedaleko Biłgoraja. O rodzinie, która tam mieszka, stało się głośno w ubiegłym roku, kiedy w lokalnej prasie pojawiły się artykuły o tym, że 14-miesięczny syn zmarł, a kolejne dziecko trafiło do szpitala z objawami niedożywienia. Pierwszy raz pojechaliśmy tam w maju ubiegłego roku, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało. Nikt nie chciał z nami oficjalnie rozmawiać.

Ojciec dzieci: A o czym mamy rozmawiać? Pani nie ma nic do gadania. Nie pozwolą pani tego zrobić tak, jak ja to powiem. Jasne? Wersja teraz ma być taka, że rodzice nie dbają o dzieci, zagładzają dzieci i inne takie bzdury.
Reporterka: A to dlaczego Kacper jest w szpitalu?
Ojciec: Bo jest chory, proste!
Reporterka: A czy może pan powiedzieć, co mu jest ?
Ojciec: Nie mogę, bo to jest niepotrzebne. Choroba. W każdym bądź razie nie ma to związku żadnego z nami.
Reporterka: Państwo nie wpuszczali ani przedstawicieli ośrodka zdrowia, ani przedstawicieli opieki społecznej, dlaczego?
Ojciec: Czy jest jakiś obowiązek?
Matka: My nie chcemy rozmawiać! Nasza wersja nikogo nie interesuje. Ja pani nie wierzę, bo ja już do czynienia z dziennikarzami miałam.

- Oni tam nikogo nie wpuszczają. Cholera ich tam wie. Siedzą, trawę wpi…, jakaś Kryszna – mówi jeden z mieszkańców Szopowego.

- Oni należą do Kryszny, to taki odłam wiary, czy coś tam. Jedzą byle jak. Wegetarianie czy tam coś. I to oboje po studiach – opowiada inny.

Prokuratura przez cały czas badała, dlaczego dziecko trafiło do szpitala. W maju chłopiec został wypisany do domu. Pojechaliśmy ponownie do wsi Szopowe. Mieszkańcy twierdzą, że rodzina całkowicie odizolowała się od społeczeństwa. Ponownie nikt nie chciał oficjalnie z nami rozmawiać

- Ta sprawa się toczy. On jakiś chory, ale to też rodzice zaniedbali. Strach było patrzeć na to dziecko! Było takie wycieńczone, kolano jakieś grube, powykręcane te nogi .Czy to krzywica, czy coś innego? – zastanawia się jedna z mieszkanek wsi.

- Ten chłopiec był w szpitalu, na wiosnę wrócił. On tu po schodach to tak na czworaka, już nie na nogach. Nogi ma powykrzywiane podobno – dodaje inna mieszkanka.

- Tam jest siedmioro dzieci, ósme zmarło. To już dwa lata będzie, jak ta ostatnia dziewczynka urodziła się. Pewno jeszcze nie chodzi. Wcale nie wypuszczają tych małych – mówi sąsiadka rodziny.

- Ta  rodzina wyraziła w oświadczeniu, żeby jej nie niepokoić wizytami, bo żadnej pomocy nie oczekuje od naszej gminny ani od ośrodka pomocy społecznej. Oni izolują się od całego społeczeństwa. To potwierdzają i mieszkańcy i sołtys. Nie chodzą te dzieci do szkoły, nie uspołeczniają się jak powinny – opowiada Ireneusz Wilczyński, wiceburmistrz Józefowa.

Czworo starszych dzieci rodziny ze wsi Szopowe nie chodzi do pobliskiej szkoły. Ich nauczycielami są rodzice. Dzieci dowożone były do szkoły tylko na egzaminy kwalifikacyjne. 

- Były różnie przygotowane. Jedne egzaminy zdawały na bardzo dobre oceny, drugie na średnie, tak jak inne dzieci .Obecnie dzieci zostały przeniesione przez rodziców do szkoły w Lublinie – opowiada Edyta Nieśpiał, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Józefowie.

Kilka dni temu prokuratura oskarżyła rodziców 6-latka o narażenie jego oraz jego młodszego, zmarłego brata na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności

- Prowadziliśmy śledztwo, które zostało zakończone aktem oskarżenia przeciwko rodzicom dziecka. Złożyliśmy jednocześnie wniosek o wyłączenie jawności rozprawy. W związku z tym nie mogę udzielić żadnych bliższych informacji na temat prowadzenia tego postępowania – mówi Romuald Sitarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

Prezes sądu w Biłgoraju odmówił wypowiedzi przed kamerą. Ograniczył się do wysłania oficjalnego komunikatu mailem.

„Narazili go (syna – przyp. red.) na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a jednocześnie nieumyślnie doprowadzili do anemii, niedożywienia, niedoborów witaminowych, a w konsekwencji do rozwoju krzywicy. Będąc zobowiązanymi do opieki nad małoletnim (drugim – przyp. red.) synem pozbawili go właściwego postępowania leczniczego, czym narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.” *

* skrót materiału


Reporterki: Małgorzata Frydrych, Aneta Kaziuk

mfrydrych@polsat.com.pl