Wypuścili ze szpitala. Zginął

Waldemar Rynkiewicz zginął potrącony przez pociąg. Mężczyzna powinien w tym czasie przebywać na oddziale psychiatrycznym szpitala w Lęborku! Pan Waldemar wyszedł za zgodą pielęgniarki, mimo że powinien zdecydować o tym lekarz. Śledztwo w tej sprawie umorzono.

Do tragedii doszło w maju ubiegłego roku. 31-letni Waldemar Rynkiewicz zginął w Lęborku potrącony przez pociąg. Dramat wydarzył się, gdy mężczyzna opuścił za zgodą pielęgniarki oddział psychiatryczny lęborskiego szpitala. Przebywał tam od kilku tygodni.

- Taki był nieobecny, zamyślony, nurtowało go coś. Wydawało mu się, że ktoś patrzy, ktoś go obserwuje, ktoś mówi na jego temat – opowiada Irena Rynkiewicz, matka pana Waldemara.

24 maja pan Waldemar wyszedł z oddziału. Z zeznań ordynator oddziału wynika, że pozwoliła na to jedna z pielęgniarek. Nie było, wymaganej w takich wypadkach, zgody lekarza.

- Zgodnie z moją wiedzą tej zgody nie było. Pacjent wyszedł samowolnie – potwierdza Daniel Sendrowski, naczelny lekarz szpitala w Lęborku.

Gdy chcieliśmy wziąć go do domu, czy na miasto, to musieliśmy podpisywać oświadczenie za ile wróci i wszystko. To dziwne, że wyszedł sam – mówi Stanisław Rynkiewicz, ojciec pana Waldemara.

W śledztwie badano między innymi, dlaczego pan Waldemar opuścił szpitalny oddział. Przedstawiciel szpitala twierdzi, że nie można pacjenta siłą zatrzymać. My natomiast ustaliśmy, że bez pomocy personelu, z oddziału wyjść się nie da. Jest on przez całą dobę zamknięty na klucz. Rodzice pana Waldemara mają też zastrzeżenia do pracy śledczych. Według nich nie odnaleziono wszystkich szczątków zmarłego. Ciało pana Waldemara zostało oddane rodzinie bez głowy.

- Zabezpieczono wszystkie szczątki, jaki były na miejscu zdarzenia. Pan Waldemar uległ wypadkowi kolejowemu. Ciało było zniszczone, głowa była zniszczona – mówi Jadwiga Rokicka-Ostapko z Prokuratury Rejonowej w Lęborku.

- Rozmawiałam z kolejarzem po tym zdarzeniu i on powiedział, że się dziwi, ze nie sprawdzili, bo głowa mogła się podczepić i pociąg pojechał dalej – mówi pani Irena, matka pana Waldemara. 

Śledztwo w tej sprawie umorzono. Mimo bezprawnego wypuszczenia pana Waldemara z oddziału szpitalnego, prokurator nie uznał, że ktokolwiek przyczynił się do wypadku, w którym zginął pan Waldemar. Rodzina mężczyzny odwołała się do sądu. Sprawa jest w toku.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl