Szkolny biznes. Nowy zawód za 60 zł!

Szokujący pomysł na biznes jednej ze szkół kształcenia ustawicznego. W ciągu dwóch dni można zostać masażystą, dekarzem, monterem rusztowań! Jak? Oglądając filmy zamieszczone w internecie. A wszystko to potwierdzone certyfikatem na druku Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Rafał Uryzaj jest masażystą, fizjoterapeutą z 9-letnim stażem. Prowadzi branżowy portal dla masażystów. Wie, ile lat trzeba się uczyć, by nie zrobić pacjentowi krzywdy. Kilka miesięcy temu znalazł nietypowe ogłoszenie. Kurs masażu w zaskakująco niskiej cenie...

- Zainteresowałem się tym, znam realia rynku i kurs, który trwa 140 godzin, nie może kosztować 60 zł, bo to jest nierealne – mówi pan Rafał.
Mężczyzna kurs zakupił. Był przekonany, że spotka się z zajęciami praktycznymi masowania. Nic bardziej mylnego. Kurs okazał się być internetowy.

- Zapłaciłem 60 zł, wszedłem na bazę e-learningową. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem szereg filmów, które są ogólnie dostępne w Internecie. Później dostałem dokumenty, m.in.  świadectwo ukończenia kursu. Czyli kurs 140-godzinny przebiegł w dwa dni – opowiada pan Rafał.

Sprawdzamy, jak zostaje się masażystą w szkole VCS Szkolenia. 26 stycznia kupujemy kurs masażu. Dwa dni później otrzymujemy zaświadczenie o ukończeniu kursu masażu na druku Ministerstwa Edukacji Narodowej i test… z kluczem odpowiedzi. Chociaż na masażu nie znamy się ani trochę, wypełnienie takiego tekstu zajmuje nam chwilę. Zostajemy masażystą po kursie!

- To jest oszustwo, udawanie, że kursant ukończył 140-godzinny kurs, kiedy tak naprawdę kupił ten dyplom – uważa pan Rafał.

Postanowiliśmy odnaleźć „kreatywną” szkołę. Okazało się, że łatwe to nie jest... Pod podanym adresem spotkaliśmy halę produkcyjną. Szukaliśmy dalej. Kilkanaście minut później, udało się. Na zapleczu sklepu z kasami fiskalnymi znaleźliśmy – niepubliczna jednostka kształcenia ustawicznego VCS Szkolenia. Rozmawiamy z Mariuszem D., właścicielem szkoły:

Reporterka: Mam zaświadczenie o ukończeniu kursu, 140 godzin, kiedy one się odbyły?
Mariusz D.: Na bazie pani logowań na stronę, ja będę mógł zliczyć.
Reporterka: Tak? To życzę panu powodzenia bo 26.01 wysłałam do państwa maila, 27 daliście mi dane do logowania, 28 – następnego dnia wystawiliście certyfikat. Jakim cudem w mogło minąć te 140 godzin?
Mariusz D.: (milczy).
Reporterka: Czy ktoś u państwa nie zdał tego testu, skoro przysyłacie razem z testem klucz z rozwiązaniami?
Mariusz D.: A to chyba przez przypadek się…
Reporterka: Tych przypadków jest dużo, ja mam tutaj klucz odpowiedzi, które od państwa otrzymałam, znam jeszcze dwie osoby, które również otrzymały razem z testem klucz odpowiedzi.
Mariusz D.: (milczy).
Reporterka: I pan mówi, że to jest miarodajne sprawdzenie wiedzy?
Mariusz D.: No, z kluczem nie.

- Dla mnie to jest niepojęte, że ktoś mógł ten rodzaj zawodu wrzucić do szufladki z zupełnie innymi. Nie obrażając nikogo, księgowości można nauczyć się w ten sposób, jeśli ktoś popełni błąd, pójdzie siedzieć za to, że pomylił się w cyferkach i kogoś oszukał. Ale tutaj można zabić człowieka – komentuje Agnieszka Mikołajczak z Towarzystwa Masażystów Polskich.

W ofercie szkoły kursów jest... kilkadziesiąt! Od kupionego przez nas kursu masażu, po kurs dekarski czy montowania rusztowań!

Masażu mieliśmy się nauczyć z filmów. Dotarliśmy do ich autora. Rolę nauczyciela na internetowym kursie pełnił nieświadomie pan Patryk Sobotka.

- To jest nasz darmowy projekt, każdy może sobie obejrzeć te filmy na YouTube. Nigdy nie godziliśmy się, nie podpisywaliśmy umowy z żadną firmą, nikt nas nie informował, że będzie wykorzystywał te filmy do zarabiania – mówi Patryk Sobotka, fizjoterapeuta, projektmasaz.pl.

- Kolejnym krokiem pani kurator prawdopodobnie będzie zgłoszenie o wykreślenie z rejestru tejże szkoły – dodaje Teodozja Świderska, rzecznik Kuratorium Oświaty w Opolu.


Reporterka: Czy pan w ogóle widział kiedyś, jak wygląda ten kurs, oglądał pan te filmy?
Mariusz D., właściciel szkoły: Tak.
Reporterka:  I nie ma w tym nic niestosownego, że nawet się pan nie pytał tych masażystów, tych fizjoterapeutów, czy może to wykorzystać? Nie powinien się pan ich zapytać?
Mariusz D.: Wydaje mi się, że powinienem.
Reporterka:  To widzę, że ma pan bardzo dużo refleksji po dzisiejszej rozmowie.
Mariusz D.: Tak.
Reporterka: Bo na każde moje pytanie reaguje pan dużym zaskoczeniem i refleksją, że może jednak coś jest nie tak.
Mariusz D.: Mhm.*

* skrót materiału

PS. Po naszej wizycie Mariusz D. zawiesił sprzedaż internetowych kursów i zapewnił na piśmie, że tych wszystkich, którzy otrzymali od niego certyfikaty, zaprosi do Brzegu na prawdziwy egzamin.


Reporterka: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl