Okrutna zbrodnia. Prosiła policję o pomoc

Nie powstrzymali zabójcy. 22-letni Damian S. z Bydgoszczy w bestialski sposób zamordował swoją sąsiadkę, 67-letnią panią Elżbietę. Zadał jej około dwudziestu ciosów nożem, pieńkiem zmasakrował twarz, dusił. Ofiara bała się oprawcy. Prosiła policję o pomoc, bo Damian S. wielokrotnie odgrażał się, że ją zabije. Dostawał grzywny i upomnienia…

Bydgoszcz, ulica Nakielska. Mieszka tam wielu bezrobotnych i bardzo ubogich ludzi. Do niedawna, mieszkała też 67-letnia pani Elżbieta Dominowska. Kilka lat temu w tej samej kamienicy zamieszkał też 22-letni Damian S. Mimo młodego wieku, był już znany policji. Od 12. roku życia przewijał się w kartotekach. Od dłuższego czasu prowadził też z panią Elżbietą prywatną wojnę.

- On moją mamę okradł, przy tym groził jej. W lutym doszło do tego, że powybijał jej wszystkie szyby. Spytałam ich, co się musi stać, żeby się wzięli za tego szczyla, czy musi dojść do morderstwa – opowiada Jolanta Warczak, córka pani Elżbiety.

- Założono sprawę o zniszczenia mienia, o groźby, chłopak był zatrzymywany na pewien czas, natomiast wracał. Ona postawiła mu się. Dla takich ludzi jest to nie do zniesienia i nie jest częste – mówi Jarosław Jakubowski, dziennikarz Expressu Bydgoskiego.

- Zdążył w swoim krótkim życiu dwa razy być w zakładzie karnym, raz za włamania, drugi raz za pobicia – informuje Leon Bojarski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.

Jest tuż po Wielkanocy. 23 kwietnia 2014 roku. Około godziny 19 Damian wraca do domu. Jest kompletnie pijany. Przed pójściem spać postanawia jeszcze odwiedzić panią Elżbietę.

- Zdaniem prokuratury, motywem był rabunek. Skradziono dwie obrączki, trzy pierścionki, 1200 euro – mówi Leon Bojarski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.

- Uderza moją mamę. Klęka nad nią i zaczyna ją podduszać. Wziął 10-kilogramowy pieniek i zaczął nim uderzać moją mamę w twarz. Zadał jej dwadzieścia kilka ciosów nożem. Policzek miała z lewej strony strasznie przecięty, usta miała przecięte, na czole też potężną ranę – opowiada o morderstwie pani Jolanta.

- Z kuchni przyniósł nóż i zaczął zadawać nim ciosy po całym ciele: głowa, ramiona, tułów – mówi Leon Bojarski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.

- Złamało się ostrze, więc wrócił po kolejny nóż i dobił swoją ofiarę – dodaje Jarosław Jakubowski, dziennikarz Expressu Bydgoskiego.

Po morderstwie Damian zabiera biżuterię i gotówkę, która jest w domu. Taksówką jedzie na dworzec kolejowy. Wsiada do pierwszego lepszego pociągu. Nie udaje mu się jednak odjechać. Kilka minut później zostaje zatrzymany.

- Myślę, że gdyby ten człowiek był izolowany wcześniej, to pani Elżbieta byłaby wśród żywych – mówi Jarosław Jakubowski, dziennikarz Expressu Bydgoskiego.

- Zrobiliśmy wszystko, co do nas należało. Zawsze rodzą się pytania, czy można było zrobić coś więcej – twierdzi Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

W grudniu zeszłego roku rozpoczął się proces. Damian S. przyznał się do zabójstwa. Odmówił jednak składania wyjaśnień. Jeśli sąd stwierdzi jego winę, grozi mu dożywocie.

- Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jakby on dostał 25 lat więzienia. Jeżeli raz już zabił i to tak okrutnie, to co go powstrzyma przed zabiciem drugi raz? – pyta Jolanta Warczak, córka pani Elżbiety.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewska@polsat.com.pl