Wyjątkowa zbiórka wyjątkowego hospicjum

Hospicjum dla dzieci to miejsce bólu, cierpienia i oczekiwania na najgorsze. Dlatego personel robi zazwyczaj wszystko, by podopiecznym dać jak najwięcej radości. W Hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie jest jak w domu. Rodziny wyjeżdżają nawet na wspólne wakacje. A wszystko dzięki pieniądzom z akcji zbierania plastikowych nakrętek od butelek. Gorąco zachęcamy do wzięcia w niej udziału.

- Czekaliśmy na syna i się doczekaliśmy syna. Dla mnie się nie liczy, że on jest chory, że nie widzi, że nie siada. Dla mnie się liczy to, że jest i jest kochany – mówi Justyna Stępkowska, mama Kuby.

Niepewność jutra i heroiczna walka o zdrowie dziecka, to wspólna rzecz, która łączy rodziny z Lublina. Zarówno półtoraroczna Amelka państwa Miturów, jak i roczny Kuba pani Justyny urodzili się nieuleczalnie chorzy.

- Od lekarza usłyszałam, że Amelka będzie warzywem, że nie będzie chodziła, nie będzie mówiła, nie będzie z nią żadnego kontaktu – mówi Agata Mitura, matka Amelki.

- Jest chora na zespół Edwardsa. Jest to choroba genetyczna, nieuleczalna i, jak nam powiedziano, śmiertelna. Był to duży szok dla nas – dodaje ojciec Amelki, pan Tomasz.

- Nam powiedzieli lekarze tak:  syn nie będzie chodził, nie będzie widział, nie będzie siadał, nie będzie mówił, rożności. Jesteśmy przygotowani z mężem na to, że może odejść w każdej chwili. Wierzę jednak w cud, że będzie chodził – mówi Justyna Stępkowska, matka Kuby.

Obie rodziny są pod stałą opieką Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia. Stan zdrowia Amelki pozwala  jej być w domu z rodzicami, niestety mały Kuba musi być w stacjonarnym oddziale placówki. Twórca i założyciel hospicjum - ojciec Filip Buczyński wraz lekarzami i pielęgniarkami robi wszystko, aby stworzyć jak najlepsze warunki dla chorych maluchów i ich rodziców.

- To są tak dzielni ludzie, że nawet przez chwilę wyobrażając sobie zamianę z nimi ról, człowiek się źle czuje. A niech to trwa długie tygodnie, miesiące, a nawet lata… Dla mnie to jest normalna codzienność, co tu się dzieje. To jest taka pełna miłości obecność, towarzyszenie, jestem do dyspozycji – opowiada o. Filip Buczyński, prezes Lubelskiego Hospicjum Dla Dzieci im. Małego Księcia.

- Tutaj nie czuje się tego przygnębienia, tu jest tak wszystko pięknie zrobione, jak we własnym domu – mówi pani Justyna, matka Kuby.

- Wyjście ze szpitala bez opieki hospicjum było niemożliwe. Dostaliśmy sprzęt potrzebny do opieki nad małą: inhalator, ssak, koncentrator tlenu też był bardzo ważny – mówi Tomasz Mitura, ojciec Amelki.

Lata obcowania ze śmiercią małych dzieci, dramaty rodzinne, pokazały ojcu Filipowi, że opieka medyczna to tylko część niezbędnej pomocy. Wie, jak ważne jest stworzenie rodzinom namiastki normalności i radości poza murami hospicjum. Niestety na to potrzebne są pieniądze. Ojciec nie prosi o wsparcie finansowe, prosi o plastikowe nakrętki.

- Okazuje się, że są firmy recyklingowe, które to zbierają. Płacą 70 groszy za kilogram. W zeszłym roku zebraliśmy 120 ton. Można! Za te pieniądze 20 kilka rodzin pojechało sobie w wakacje nad morze, w góry. Prosimy państwa, zbierajcie dla nas nakrętki – apeluje ojciec Filip Buczyński, prezes Lubelskiego Hospicjum Dla Dzieci im. Małego Księcia w Lublinie.

- Hospicjum zapewnia i transport na miejsce, i opiekę lekarską na miejscu. Dzięki temu rodzice nie mają tego strachu, że zostaną sami. Takie wyjazdy pomagają troszeczkę odżyć – opowiada Tomasz Mitura, ojciec Amelki.

- Wsparcie pracowników hospicjum to jest naprawdę coś wspaniałego. Pomoc jest niesamowita, ludzie są wspaniali. Śmiejemy się z mężem, że to takie nasze anioły – dodaje Agata Mitura, matka Amelki.*

* skrót materiału

Jeżeli chcą państwo pomóc, prosimy o kontakt z Lubelskim Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia.

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl