Sama wychowuje dziecko – ulga nie dla niej

Urząd skarbowy w Warszawie ściga matkę samotnie wychowującą dziecko. Pani Katarzyna ma zapłacić 5 tys. zł kary za to, że przez lata odliczała pełną ulgę podatkową na dziecko. Według fiskusa powinna tylko połowę, bo jej były mąż również z ulgi korzystał. Kobieta jest zbulwersowana, że ukarano właśnie ją, bo przecież to ona wychowuje dziecko.

Pani Katarzyna ma 44 lata, mieszka w Warszawie. Ma 11-letnią córkę Kingę. Dziewięć lat temu mąż pani Katarzyny, z dnia na dzień, zostawił ją samą z dzieckiem. 

Kobieta pięć lat temu otrzymała rozwód. Sąd zdecydował, że jej były mąż może widywać córkę trzy godziny w tygodniu i ma płacić 900 złotych alimentów. Jak twierdzi pani Katarzyna, choć były mąż płaci alimenty, z wszelkimi innymi kosztami i trudami wychowania musiała radzić sobie sama. 

- Nie kupuje kurtek, nie kupuje płaszcza, nie płaci w szkole, nic, kompletnie – mówi pani Grażyna, babcia Kingi.

- Można mówić, że się córkę kocha, ale są sposoby na okazywanie tej miłości, a tego Kinga nie zna – dodaje pani Katarzyna.

Pani Katarzyna pracuje na umowę zlecenie. Kobieta wierzyła, iż jako matka samotnie wychowująca dziecko może korzystać z ulg podatkowych w rocznych rozliczeniach. Przez lata urząd skarbowy nie dopatrzył się żadnych błędów w jej PIT-ach. 

Niestety, dwa miesiące temu pani Katarzynie komornik zablokował konto. A wszystko za sprawą urzędu skarbowego. Według skarbówki, pani Katarzyna powinna zwrócić  prawie 5 tysięcy złotych, gdyż, jak twierdzą urzędnicy, przez lata odliczała ulgę podatkową niezgodnie z prawem.

- Myślę, że jej wewnętrzne przekonanie było słuszne. Skoro ona wychowuje samotnie dziecko, a ojciec przez 12 godzin w miesiącu, to ona ma do niej wyłączne prawo. Niestety, prawo bywa czasem brutalne – tłumaczy Iwona Kusio-Szalak, radca prawny.

Pani Katarzyna została ukarana, gdyż urząd skarbowy dopiero po 5 latach dopatrzył się, iż były mąż pani Katarzyny też odliczał ulgę podatkową. Zgodnie z prawem, jeśli byli małżonkowie nie porozumieli się i nie złożyli oświadczenia w urzędzie, jak będą się rozliczać, obojgu należy się ulga po połowie. I nikt takich zeznań nie weryfikuje do czasu przypadkowej kontroli.

- Nie mieści mi się w głowie, że można sięgnąć po pieniądze, na które się nie zapracowało.  Formuła tej ulgi jest skierowana dla tych, którzy pracują na tę ulgę i ja naprawdę zapracowałam na nią – mówi pani Katarzyna.

- Zeznania są weryfikowane w trakcie pięciu lat. My byśmy też chcieli reagować natychmiast, ale takiej możliwości nie mamy. Dla osoby, która nie ma z tym styczności, te przepisy mogą wzbudzać sporo niejasności – powiedział pracownik jednego z urzędów skarbowych w Warszawie.

Pani Katarzyna nie ma pieniędzy, aby zapłacić karę. Zdaniem urzędników, aby nie mieć kłopotów w kolejnych rozliczeniach, musi się porozumieć z byłym mężem. A o to będzie trudno.

- Wszystko robię dla mojego dziecka, żeby wiedziało, że jest kochane. Kinga jest całym moim światem. Najbardziej żenujące w tym biurokratycznym państwie jest to, że muszę teraz to wszystko udowadniać – opowiada pani Katarzyna.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl