Pazerność banku. Za 1 grosz żąda 177 zł!

Skandaliczne wezwanie do zapłaty z banku! Credit Agricole po 8 latach zażądał od państwa Golconów uregulowania 1 grosza długu, jaki rzekomo pozostał im po spłaconym kredycie. Do kwoty doliczono odsetki i koszty. W sumie wyszło 177, 41 zł! Żądania banku są przedawnione, dlatego Goloconowie zapłacić nie zamierzają. A ile osób to zrobiło?

Pani Małgorzata Goclon z Dębicy jest z wykształcenia nauczycielką Aktualnie pracuję jako bibliotekarka. Trzy miesiące temu otrzymała korespondencję od banku Credit Agricole.

- Wezwanie przyszło z końcem listopada. I nawet nie zwróciliśmy uwagi, dlatego że nie braliśmy kredytów w Credit Agricole. Potraktowaliśmy to jako reklamę – mówi pani Małgorzata.

Dopiero dwa tygodnie temu jej mąż przez przypadek zajrzał do środka przesyłki.  Wówczas małżeństwo przeżyło szok. Okazało się, że w liście było wezwanie do zapłaty 1 grosza. Jednak karne odsetki przez 8 lat urosły do kwoty prawie 180 złotych.

- Przyszło wezwanie po 8 latach od spłaty kredytu, że zalegałam 1 grosz. I do tego są odsetki. 39 złotych i koszty 139 złotych. Nie monitowali, a przecież mogli zadzwonić. Gdyby mi przysłali 100 procent więcej, nawet 1000 procent, czyli złotówkę, to bym zrozumiała. Ale żeby czekać, aby kwota tak urosła od grosza – denerwuje się pani Małgorzata.

- To absurd, że bank żąda spłaty grosza po tak długim czasie. Ci ludzie zapomnieli o tych kredytach, nie mają żadnych dokumentów. Im jest ciężko udowodnić teraz, że spłacili kredyt – mówi Wojciech Łaskarzewski, dziennikarz Fakt-u.

- Jest to żerowanie na klientach. Przecież kiedy od ostatniej wymaganej raty minie okres 3 lat, można stwierdzić przedawnienie – dodaje Radomir Stasicki, Miejski Rzecznik Konsumentów w Rzeszowie.

Okazało się, że 10 lat temu pani Małgorzata wzięła w Tarnowie pożyczkę w Lukas Banku na zakup kuchenki elektrycznej oraz lodówki. Po dwóch latach kobieta  zobowiązanie spłaciła. Teraz nagle bank przypomniał sobie, że do zapłaty został 1 grosz plus karne odsetki. I straszy windykacją.

- Kredyt brałem w Lukas Banku, ale te banki się połączyły i wezwanie przyszło z Credit Agricole. Są tacy, którzy się wystraszą, bo windykacja kojarzy się z sądem, więc starsi ludzie ze strachu pójdą i zapłacą. A to nie jest w porządku – mówi pani Małgorzata.

- Jest to nieetyczne zachowanie ze strony banku. Bank jest zobowiązany do przestrzegania uczciwości  w relacji ze swoimi klientami – mówi Radomir Stasicki, Miejski Rzecznik Konsumentów w Rzeszowie.

Poprosiliśmy o komentarz bank.  W przysłanym piśmie czytamy m.in.: „W odpowiedzi na zapytanie chcę poinformować, że ze względu na ochronę danych osobowych i tajemnicę bankową nie będziemy mogli udzielić informacji dotyczącej konkretnego klienta”. Zdaniem ekspertów, bankowcy wykorzystują brak wiedzy i naiwność swoich klientów.

Pani Małgorzata wysłała do banku list z informacją o przedawnieniu roszczeń. Podczas pobytu naszej ekipy reporterskiej w jej domu, zadzwonił nagle telefon kobiety. Okazało się, że telefonowała pracownica banku.

Pracownica banku: Pani napisała o przedawnieniu. Chciałam panią poinformować że bank odstępuje od kosztów, czyli tak naprawdę może pani wpłacić tylko kapitał i odsetki, czyli 39 zł 41 groszy.

Pani Małgorzata: Jak to jest, że prawnik mówi, że jest przedawnienie, a u was nie ma przedawnienia?
Pracownica baku: Taką informację trzeba zgłosić albo do banku, albo do sądu. I to sąd decyduje czy jest przedawnienie. Do tego czasu bank może dysponować długiem.
Reporter: To wyjaśnijmy, Artur Borzęcki Telewizja Polsat, akurat jesteśmy u tej pani. Jakim cudem żądacie tej kwoty? Dlaczego przez tyle lat nie interweniowaliście? Dlaczego pani wprowadza w błąd, że przedawnienie musi orzec sąd?
Pracownica banku: Ja nie jestem uprawnioną osobą żeby rozmawiać z panem. Bardzo mi przykro, ale nie będę się mogła wypowiedzieć.

- Próbują nakłonić tą osobę do uznania długu, bo w momencie kiedy uzna dług, nie będzie mogła postawić zarzutu przedawnienia. Czyli bank będzie mógł wyegzekwować go na drodze sądowej – tłumaczy Radomir Stasicki, Miejski Rzecznik Konsumentów w Rzeszowie.

- Generalnie jest to dług, który jest przedawniony i klienci banku mogą odmówić jego zapłaty – potwierdza prawnik, Paweł Golcew.

- Będę walczyć do końca. Dla zasady. To nie chodzi o pieniądze, ale żeby była jasna wiadomość. co ludzie mają zrobić w takiej sytuacji – zapowiada pani Małgorzata.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl