Strażak pił i gasił
Gasili pożar na rauszu! Dwóch strażaków Ochotniczej Straży Pożarnej w Radymnie walczyło z ogniem będąc… pod wpływem alkoholu. Jeden z nich miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie! Marek G. jest kierowcą wozu strażackiego.
Radymno koło Przemyśla. Na wizytę ekipy Interwencji syn Marka G.- kierowcy miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej - zareagował agresją. Odwiedziliśmy strażaka w domu, aby dowiedzieć się, dlaczego swoim zachowaniem naraził siebie i innych mieszkańców na niebezpieczeństwo. 25 stycznia w Radymnie wybuch pożar jednej z kamienic.
- Wyjechała Państwowa Straż Pożarna i Ochotnicze Straże Pożarne. Pierwsza na miejsce dotarła jednostka OSP Radymno – opowiada Marcin Betleja z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie.
Kiedy trwała akcja, jeden z mieszkańców zauważył, że Marek G - kierowca wozu gaśniczego OSP Radymno chwieje się na nogach. Na dodatek wchodził do płonącego budynku bez hełmu strażackiego. Mężczyzna wyciągnął telefon, aby nagrać incydent.
- Ja skończyłem szkołę BHP. On nawet kasku nie miał założonego, a brał udział w akcji gaśniczej. Widzę, że jest pijany, gdera sobie kolegami. Jak mnie zobaczył, to podszedł i wytrącił mi telefon, który upadł – pokazuje rozbity telefon świadek akcji gaśniczej.
Poszkodowany mieszkaniec poprosił o pomoc policjantów. Ci przebadali strażaka alkomatem. Nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli
- Miał ponad 2 promile alkoholu – mówi Marta Gałuszka z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu.
- Strażak, który prowadził pojazd przyznał się, że był pijany. Jak usłyszał sygnał, że jest pożar, udał się do siedziby OSP. Uznał, że ważniejsze jest ratowanie zdrowia i życia ludzkiego – opowiada Marta Petkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
- Jest to pracownik zatrudniony w urzędzie, od dość długiego czasu, jako kierowca burmistrza. Natomiast po godzinach jest też kierowcą wozu bojowego. Przebywa na zwolnieniu i nie można wyciągnąć wobec niego konsekwencji. Zachorował bezpośrednio po zdarzeniu – informuje Krzysztof Roman, burmistrz Radymna.
Kiedy o incydencie dowiedział się Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie natychmiast poprosił policjantów, żeby przebadali wszystkich strażaków będących na miejscu akcji. I to zarówno ochotników, jak i zawodowych funkcjonariuszy. Okazało się, że jeszcze jeden ze strażaków był pijany. Także z OSP Radymno. Miał ponad promil alkoholu w organizmie.
Jeszcze pięć dni temu obaj strażacy, którzy pojechali pijani gasić płonący budynek nadal byli członkami OSP. Dlaczego? Bo tylko zarząd OSP może zadecydować o ich losie. A zbiera się on podobno tylko kilka razy w roku.
- Na dzień dzisiejszy tylko główne zgromadzenie może pozbawić statusu strażaka – tłumaczy nam Wiesław Pierożek, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Radymno.
Zaraz po zakończeniu nagrania z Prezesem OSP obaj strażacy zostali wyrzuceni z jej szeregów. W remizie OSP Radymno spotkaliśmy syna Marka G., który dwa dni wcześniej agresywnie zachował się w stosunku do naszego reportera. Okazuje się, że on także jest strażakiem
- Przepraszam, nie będę więcej takich rzeczy robił. Jestem bardzo nerwowy, tak jak tata. Nie lubimy telewizji – powiedział strażak.
- To jest wina wszystkich strażaków, którzy tam byli. Wśród nich większość była trzeźwa, ale oni nie powinni pozwolić mu wyjechać na akcję. On się ledwo trzymał na nogach – podsumowuje Kornel Polit z TwojaTV – Jarosław.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki