Zadarł z bokserem. Ciało w rzece

Robert Czajkowski zaginął tuż po tym, jak zaatakował go bokser przed dyskoteką w Wyszkowie. Na filmie z monitoringu widać, że uciekał przed napastnikiem w kierunku rzeki, a Sebastian G. podążył za nimi. Po pewnym czasie bokser wrócił mocno zmęczony. Ciało pana Roberta znaleziono dopiero po tygodniu. W rzece. Dowodów zabójstwa nie ma.

Dwa lata temu 28-letni pan Robert postanowił zabawić się  w jednym z nieistniejących już dziś klubów w Wyszkowie niedaleko Warszawy.  Rano, 1 listopada po zabawie do domu nie wrócił.  Miały godziny , a telefon pana Roberta milczał. Mężczyzna nie dawał żadnego znaku życia.

Zrozpaczeni rodzice oraz policja rozpoczęli poszukiwania. Dopiero po siedmiu dniach pan Robert  został odnaleziony. Niestety martwy. Jego ciało wyłowiono z rzeki, tuż obok dyskoteki.

- Nie życzę tego nikomu, nawet najgorszego wrogowi, to nie ta kolejność – mówi Tadeusz Czajkowski, ojciec pana Roberta.

- Jesteśmy pewni, że Robert sam nie wbiegł do wody. Syn wychował się nad tą wodą – dodaje  Grażyna Czajkowska.
Policja rozpoczęła dochodzenie i szukała przyczyny śmierci pana Roberta. Sekcja zwłok wykazała, iż  przyczyną zgonu było utonięcie.  

- Jedno jest pewne, bezpośrednią przyczyną zgonu było utonięcie. Niestety nie ma dowodów, bądź zeznań świadków, które wskazywałyby na przyczynę utonięcia - mówi Andrzej Rycharski z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.

W trakcie dochodzenia pojawiły  się jednak kolejne okoliczności. Przeanalizowano monitoring obok dyskoteki. Okazało się, że zanim pan Robert utopił się, przed  klubem został pobity. Sprawcą był bokser - Sebastian G.

- Pierwsze uderzenie Robert dostaje na wątrobę, typowe klasyczne uderzenie bokserskie. Po drugim syn ucieka w górę, czyli w miejsce bezpieczne, w kierunku miasta. Oskarżony osacza go ciałem, nie pozwala mu na to i spycha go w dół. Robert, nie mac gdzie uciec, idzie w drugą stronę. Znika z kamery. Na nagraniu z monitoringu widać, jak po minucie oskarżony wraca w to miejsce, idzie bardzo zmęczony. Czym się tak zmęczył? Twierdzi, że tylko z Robertem rozmawiał. Czy człowiek, który uprawia boks jest zmęczył się rozmową? – pyta Tadeusz Czajkowski, ojciec pana Roberta.

- Na pewno wychodząc z dyskoteki nie myślał, że będzie się z nim bił. Tamten najwyraźniej czekał, Robert chciał przejść, odejść, a on go atakował – twierdzi  pan Artur, kuzyn pana Roberta

Sebastian G. został zatrzymany i trafił  na trzy miesiące do aresztu. Sprawcy postawiono zarzut, ale nieumyślnego spowodowania śmierci. Rodzina nie może się z tym pogodzić.  

- Nieumyślne spowodowanie śmierci zagrożone jest karą od trzech miesięcy do lat pięciu więzienia, a zabójstwo karą od ośmiu lat – informuje Magdalena Dąbrowska, prezes Sądu Rejonowego w Wyszkowie.

- Prokuratura formułuje zarzuty tylko na podstawie wyjaśnień oskarżonego, to się w głowie nie mieści. Oskarżyciel publiczny staje się  obrońcą oskarżonego, czy to jest normalne w tym kraju? On się pojawił dopiero wtedy, kiedy odnaleziono ciało. To się wpisuje w logikę jego myślenia, nie ma ciała, nie ma dowodów – mówi Tadeusz Czajkowski, ojciec pana Roberta.

- Widząc człowieka w wodzie, nie wzywał pomocy. Stwierdził, że zostawił go wodzie w mroźną noc. Nie widział zagrożenia życia? Dziecko o tym wie – dodaje Grażyna Czajkowska, matka pana Roberta 

- Prokurator  rozpatrywał  także działanie zamierzone, ale materiał dowodowy pozwolił jedynie na postawienie takiego zarzutu – mówi Andrzej Rycharski z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.

Sebastian G. za poręczeniem majątkowym opuścił areszt. Mężczyzna nie zdecydował się na oficjalną wypowiedź. *

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl